źródło: instagram.com |
" (...) Z pierwszej wojny światowej została cała masa chloru, który miał być użyty do produkcji gazów bojowych czyli trujących. Wpadli więc panowie przemysłowcy na genialny pomysł: wtrynić ten chlor wszystkim miastom, jako środek dezynfekujący wodę pitną. No i mieliśmy wodę w kranie… z chlorem. Po drugiej wojnie światowej zostało producentom chemikaliów za dużo fluoru, także mającego służyć do produkcji środków trujących. Chlor i fluor są tanim dodatkiem do wody, ale ilości zużywane do tego celu są tak wielkie, że niejeden przemysłowiec napchał sobie milionów do portfela…
Wmawia się jeszcze uparcie oponującemu społeczeństwu, że to nieprawda, jakoby fluor był szkodliwy! Jak on genialnie „konserwuje” zęby, zapobiega próchnicy i temu podobne brednie. Chlor i fluor są najbardziej „czynnymi” pierwiastkami. Łączą się ze wszystkimi innymi z ogromną łatwością. Rzecz jasna, działają także i dezynfekująco, to prawda, ale po drodze niszczą szkliwo uzębienia (a na tym zarabiają dentyści…), a także uszkadzają zdrowe tkanki. Na dłuższą metę mogą działać nawet rakotwórczo. No ale najważniejsze, że przemysł chemiczny nie tylko pozbył się powojennych nadwyżek, ale i „wykształcił” sobie wiernych odbiorców ogromnej ilości chloru i fluoru, gwarantując stałe i spore dochody. Żeby czytelnik nie zaczął wątpić w dobre intencje autora i nie zarzucił mu opuszczenia jeszcze jednego dodatku do wody to zaraz udowodnię, że i o fenolu nie zapomniałem. Fenol jest odpadem przemysłu chemicznego. Też bardzo tani. Także dezynfekujący, bakteriobójczy, a i owszem, niemniej od chloru i fluoru szkodliwy. Zamiast odpowiednich urządzeń oczyszczania wody pitnej, taniej jest dostarczać biednym ludziom „kranówkę”, obficie nasyconą truciznami.
źródło: inspiredbythisfeeling.tumblr.com |
Nadmierna chemizacja rolnictwa i wielu innych dziedzin naszego życia powoduje, że rzeki są coraz bardziej zatrute. Te trucizny bowiem, poprzez glebę, z kanalizacji i innych ścieków, wcześniej czy później, muszą przecież trafić do wód podskórnych i do rzek. Zatrute rzeki to coraz większy brak wody pitnej. No i brak ryb. Wprowadzenie „nowoczesnego” rolnictwa np. w Afryce, spowodowało ostatnio zatrucie całych plemion i pozbawienie ich pożywienia, gdyż woda w rzekach jest trująca, a ryby pozdychały.
Będzie coraz mniej Murzynów…, czy to aby też nie celowe? Mało to wojen morderczych i głodu w Afryce? Przepraszam, nie dotyczy to tylko Murzynów. Nie tak dawno temu telewizja „doniosła”, że ten sam problem dotknął i Rosjan. Przyczyna nieco inna, ale skutek ten sam. Elektrownia atomowa w Krasnojarsku, znanym dotychczas jako „K 26” zatruła całą okolicę, skażając radioaktywnie rzekę Jenisej. Nowoczesność gwarantuje nam coraz lepsze życie!?
Wyobraźmy sobie, że do jakiegoś artykułu spożywczego, do jakiegoś przetworu warto by dodać środek zakwaszający. W niektórych przetworach dodatek słabego kwasu bywa niezmiernie pożyteczny. A mamy do wyboru cały szereg różnych kwasów. Najpożyteczniej byłoby wykorzystanie np. kwasu askorbinowego. Nie jest wcale drogi, a to przecież czysta witamina C, o ile nie jest wytworzony syntetycznie. Tymczasem, jeśli zechce ktoś zadać sobie trud przestudiowania składników wymienianych na etykietkach przetworów spożywczych, to zauważy, że zamiast pożytecznego kwasu askorbinowego, dodawany jest kwas cytrynowy. Potrafią nawet bezczelnie napisać na opakowaniu „naturalny kwasek cytrynowy”. A to jest bujda. Kto by wysilał się produkować naturalny, bawić się w ekstrakcję cytryn, kiedy kwas cytrynowy kosztuje dziesięciokrotnie taniej? Nie poruszałbym tej sprawy, gdyby ten kwasek cytrynowy dodawano tylko do niektórych przetworów, gdzie jego zastosowanie byłoby jakoś „spożywczo” usprawiedliwione.
Tymczasem rzeczywistość przechodzi wszelkie oczekiwania! Kwasek cytrynowy można znaleźć teraz, od paru lat, prawie w każdym przetworze! Nawet we wszystkich pożywkach dla niemowląt, nawet w przetworach, które z natury rzeczy i tak są już kwaśne! Nawet w przetworach gdzie już dodano parę innych kwasów, potrzebnych czy nie to obojętne, ale niejednokrotnie widziałem artykuły spożywcze, do których dodano dwa różne kwasy, a kwasek cytrynowy, jako trzeci na dokładkę!
W jakimś „tajnym” instytucie naukowym w USA robiono doświadczenia z działaniem kwasu cytrynowego na pracę neuronów w mózgu. Stwierdzono, że kwas cytrynowy (syntetyczny, oczywiście) narusza system przewodnictwa elektrochemicznego w pracy komórek mózgowych. Inaczej mówiąc, jest w stanie z normalnego człowieka zrobić… bezmózgowca. Innymi słowy, kwasek cytrynowy może być stosowany jako środek zmieniający układy chemiczne w mózgu w sposób umyślny i celowy.
źródło: www.otramedicina.com |
A co zrobiono z naszymi pięknymi kobietami?
Najpierw wmówiono im, że podpaska higieniczna nie jest tak wygodna w użyciu, jak prosty tampon, wprowadzany do pochwy przy pomocy fikuśnego urządzenia z tworzywa sztucznego i wyciągany potem za nitką. Skoro jednak mały tampon nie jest w stanie wchłonąć całej ilości krwi wydzielanej podczas miesiączkowania, więc nasączono tamponik środkiem chemicznym, hamującym skutecznie wydzielanie krwi. Po dłuższym stosowaniu tamponów organizm „przyzwyczaja się” i wydziela tej krwi coraz mniej. Skutek tego jest dwojaki: po pierwsze: zmniejsza się także wydzielanie śluzu w pochwie, wnętrze pochwy staje się suche, stwardniałe, jak skóra na pięcie, traci elastyczność. Jednym słowem, to już nie to co było… A po drugie: skłonność do rakowacenia, powolna utrata płodności. „Pomaga” w tym także stosowanie środków antykoncepcyjnych.
Zatrute pożywienie, nadmiar hormonów żeńskich, powodują w efekcie u kobiet znacznie zwiększoną skłonność do raka piersi (zwyrodnienie gruczołów mlecznych). Jeśli już przypadkiem zajdzie taka niewiasta w ciążę, to zaleca się jej niekarmienie niemowlęcia własnym mlekiem. Teraz dopiero zaczyna się tę śrubę odkręcać. Do tej pory ładowano jej po prostu zastrzyk (szkodliwy), który powodował nagłe a całkowite zahamowanie pracy gruczołów mlecznych. Niemowlę karmi się więc nagminnie preparatem „Symilac”, który do mleka matki podobny jest raczej tylko z nazwy. Dziecko rośnie więc od razu z ograniczoną zdolnością do trawienia mleka i przetworów mlecznych… jeszcze jeden kandydat do leczenia. Przemysł farmaceutyczny i lekarze będą mieli z niego pociechę do końca życia…
Skoro piersi nie służą do produkcji mleka, to organizm, zgodnie ze swą wrodzoną zdolnością przystosowawczą, spowodował zanik gruczołów piersiowych. Piersi naszych pięknych dziewic stały się obwisłymi omletami. Usiłowano z tego zrobić „modę”, nakłaniając dziewczyny do krańcowego odchudzania się. W końcu jednak męskie wymagania estetyczne wzięły górę i w modę znów weszły piersi o normalnych, a nawet bujnych kształtach.
źródło: pinterest.com |
Problem powstał, jak tej brzydocie zaradzić w sposób techniczny, a i dochodowy. Wynaleziono więc piersi sztuczne, z galaretki silikonowej, które po prostu „wstawia się” w resztki skóry kobiecych piersi za pomocą zabiegu chirurgicznego. Pierś ma wygląd wspaniały, choć w dotyku podobno jest bardzo nieprzyjemna. Nie wiem, nie miałem z taką niewiastą do czynienia. Faktem jest atoli, że ta galaretka nie jest trwała, jakby się chciało, czy jak ją reklamowano. Po paru latach zdarza się, zaczyna „wyciekać”, przedostając się do organizmu kobiety, poważnie go zatruwając. Trzeba robić nową operację.
Wyżej opisane „udogodnienia” dla kobiet powodują, że zjawiskiem dziś już powszednim i nader częstym są rak piersi, rak macicy, nowotwory niezłośliwe jajników, przedwczesne chirurgiczne usuwanie macicy, bezpłodność itp.
W Stanach Zjednoczonych około połowa kobiet po przekroczeniu 35 roku życia albo ma już wyciętą macicę, albo już rodziła z zastosowaniem carskiego cięcia, gdyż pochwa i układ kostny biodrowy nie nadają się do przeprowadzenia płodu normalną drogą.
Elita rządząca tym światem jest z tych wszystkich spraw niezmiernie zadowolona. Po pierwsze: stale zwiększają się zyski. Przemysł chemiczny, szpitale, lekarze etc. Wszyscy mają pełne ręce roboty".
Powstała miła dyskusja i kilka pytań, dlatego przypomnę jeszcze, że tutaj pisałam na temat bawełny wykorzystywanej do produkcji podpasek i tamponów.
................................................
Źródło:
http://astromaria.wordpress.com/2009/09/26/trujaca-zmieniajaca-plec-zywnosc/
Tak, tak, zgadzam się! A do tego kobiety są totalnie nieświadome tego, jak działa ich ciało i dają sobie wcisnąć absolutnie wszystko. Smutne to, neisteyt.
OdpowiedzUsuńPani Marto
UsuńOj tak, popatrz nawet na to jak przemysł kosmetyczny rozwinął się na świecie...
O fuc*
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że tampon może szkodzić!
Aurora
UsuńDodałam jeszcze link do posta na temat szkodliwej bawełny...
Ja również nie wiedziałam o tamponach... :/ Nienawidzę stosowania podpasek, towarzyszy mi wówczas duży dyskomfort, ale po przeczytaniu powyższych informacji to już sama nie wiem czego używać...
OdpowiedzUsuńMożna bez problemu znaleźć alternatywę dla sieciowych tamponów, albo ekologiczne, bez chemii (poszperajcie w necie), albo wielorazowe, do prania:
Usuńhttp://ekokobieta.com.pl/pol_m_Miesiaczkowo_Ekologiczne-Tampony-Wielorazowe-HYF-124.html lub też mooncupy.
Co do podpasek, to sorry, ale nie można mówić, że "kobietom wmówiono, że tampony są wygodniejsze", bo one - jeśli mowa tylko o wygodzie - są DUŻO bardziej komfortowe niż podpaska (której też przecież bóg nie stworzył i jest np. pokryta plastikową siatką). Umożliwiają np. pływanie, regularne treningi bez względu na część miesiąca itp. - nie wyobrażam sobie pobiegnięcia maratonu z podpaską, każda babka wie, o co chodzi :/
pozdro,
z.
KasiuWeganko
UsuńSą tzw. kubeczki menstruacyjne...
Z.
Znam te tampony, dzięki za przypomnienie i link.
Mnie też przeraziła informacja o tamponach, bo nie wyobrażam sobie używania podpasek ;/ ale nie dajmy się zwariować, myślę, że cały świat nie jest przeciwko nam i istnieją również lepszej jakości produkty stworzone w trosce o nasze zdrowie... No... Przynajmniej mam taką nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńMadelayne
UsuńTak, są lepsze produkty, które nam nie szkodzą. Trzeba szukać, dbać o siebie i podejmować optymalne wybory.
Zgadzam sie w 100%. Świetny post!!! Jesli chodzi o tampony: dziewczyny nie używajcie ich. Powodują zatrzymnie w ciele krwi, któa powinna swobodnie spływać. Wydzielina miesiaczkowa, która jest w "przytrzmana" w ciepłym i ciasnym miejscu może powodować infekcje. Podpaski tez niestety są nasączane sztucznymi substancjami ale moim zdaniem sa o wiele lepszym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuńMalinka
UsuńZgadzam się w 100% :-)
To całe "przytrzymanie" to jak kiszenie "śmieci" w ciepłym miejscu, bakterie mają idealne środowisko do rozmanżania się...
kiedy z mamą postanowiłyśmy, że moja siostra nie weźmie udziału w akcji fluoryzacji zębów, to mama została wezwana do dyrektora, "bo jak to tak?!". Próbowali Zuzę zmusić do tej nieszczęsnej fluoryzacji, ale po oświadczeniu na piśmie i zacytowaniem konstytucji o wolności człowieka itp. odpuścili. Ktoś powie, że przesadzamy, ale Zuzia ma już 11 lat i najzdrowsze zęby z całej klasy :-)
OdpowiedzUsuńAniu
UsuńWiesz, że znam kilka takich przypadków, jako pedagog szkolny też uczestniczyłam w takich rozmowach, ale oczywiste jest po jakiej stronie byłam :-) Super, że się udało by siostra nie miała tego świństwa.
ojjj straszne jest to wszystko niestety ....
OdpowiedzUsuńblaubeere
UsuńAle się nie "strachaj" za mocno :-)
past do zębów z fluorem już dawno nie używam, a tamponów nigdy nie używałam jakoś nie mogłam się do nich przekonać i widzę że słusznie :]
OdpowiedzUsuńnaturaipiekno
UsuńIntuicja nie zawiodła :-)
genialny post;/
OdpowiedzUsuńbutterfly
UsuńDziękuję
"Piersi naszych pięknych dziewic stały się obwisłymi omletami".
OdpowiedzUsuńNie wiem, o jakich WASZYCH kobietach mówisz i dlaczego rościsz sobie prawo do uznania za jedyny właściwy i odpowiedni dla kobiety duży rozmiar; ja mam od urodzenia mały biust, co więcej nie zamierzam mieć dzieci i będę nosić swoje wegańskie omlety z dumą. I nie jestem ofiarą anorektycznego ideału.
Anonimie
UsuńAutor pewnie miał na myśli przeciętne kobiety...:-)
Sama jestem posiadaczką tych mniejszych.
straszne ;/ informacje o kwasie cytrynowym i tamponach mnie najbardziej zaskoczyły! ciekawe jak się przed tym wszystkim bronić...
OdpowiedzUsuńonepart0fme
UsuńŻyć zdrowo i optymalnych wyborów, czyli tych najbezpieczniejszych dokonywać...
No dobra.Jestem facet ale tamponowe info tez mnie zaniepokoiło i ehhhh ... szkoda gadać. Biedne kobietki. Trzymajcie się tam i dbajcie o siebie kochane !
OdpowiedzUsuńRawiatek
UsuńDziękujemy za troskę :-)
Masz pewnie w swoim otoczeniu kobitki, też możesz o nie dbać :-)
Bardzo pożyteczne informacje.
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu!
Krysiu
UsuńZawsze po to, by na zdrowie nam ta wiedza wyszła :-)
Nie używam tamponów, ale używam podpasek, które też najlepsze nie są. Zapoznałam się z ekologicznymi podpaskami, ale jeszcze się nie przełamałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój wpis! :)
odciskipalców
UsuńOj ja się przełamuję do kubeczka menstruacyjnego, ale z drugiej strony na 100% raw food okres znaika...dylematy mam :-)
Oczywiście wtrącę się ze swej strony. Astromaria to nie najlepsze źródło informacji. Nie wiem nic o tym, aby fenol był specjalnie dodawany do wody, jest natomiast zanieczyszczeniem, które wodociągowcy starają się usunąć. Norma dopuszczalnej zawartości fenolu w wodzie jest jeszcze niższa niż norma ołowiu, a to z prostej przyczyny - podczas odkażania tworzy z chlorem silnie śmierdzące pochodne, które w dodatku są szkodliwe, a z używanym też do odkażania ozonem daje szkodliwe nadtlenki, dlatego wodę trzeba odpowiednio oczyścić.
OdpowiedzUsuńKwestię kwasku cytrynowego omówiłem na blogu w zeszłym tygodniu:
http://nowaalchemia.blogspot.com/2012/10/kwasek-smierci-i-inne-bzdury.html
opieram się tam właśnie na artykule z Astromarii, która nie jest w stanie podać źródeł swoich informacji. W skrócie - kwasek jest nietrujący, a informacje o rakotwórczości wzięły się z powietrza.
Kuba
UsuńWtrącaj się jak najbardziej :-) Dziękuję za link do kwasku cytrynowego.
niby każdy tampon jest czymś nasączany?
OdpowiedzUsuńcoś mi się nie wydaje (?) a jeśli coś jest, to u mnie nie działa.
Ja akurat podpasek sobie absolutnie nie wyobrażam.
A kranówy unikam, choćby przez to że jest strasznie zakamieniona.
Alena
UsuńKażda bawełna w produkcji masowej jest wybielnan chemicznie, potem my ta chemię nosimy :-(...
Pozdrawiam