Szukaj na tym blogu

Translate

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Witariańskie ciastka

... i jeszcze muszę Was zmotywować do zrobienia ciasteczek orzechowych z tego przepisu, napierw proszę obejrzeć filmik i zwrócić uwagę na bardzo ważną rzecz, o kórej mówi Ewa: MOCZENIE ORZECHÓW.
Następnie zapraszam do "pieczenia". Przepis troszeczkę zmodyfikowany, ale również nie podam proporcji  ;-), ciasteczka wyszły mi baaardzo słodkie  - głównie za sprawą dużej ilości daktyli. Dziękuję Ewo za ciekawy pomysł i inspirację, zakochałam się w tych ciasteczkach;-)

CIASTECZKA WITARIAŃSKIE

moczone: orzechy włoskie, migdały,  pistacje, orzechy nerkowca
moczone: rodzynki, żurawina, daktyle, morele
wiórka kokosowe, mielone orzechy włoskie

Składniki poza wiórkami i odrobiną pistacji zblendować, formować ciasteczka obtaczać w pozostawionych składnikach, powstrzymać sie od jedzenia i wstawić do lodówki do stwardnienia, a potem już odlecieć w siódme niebo.


11 komentarzy:

  1. Witaj Aniu, na blogu Ewci dowiedzialm sie ,ze ty tez zakladasz swoj wiec nie moglam sobie odmowic i zajrzec.
    Ja kiedys tez myslalam o tym ,ale jak zaczelam szperac w necie i okazalo sie ,ze tylu cudownych ludzi juz to zrobilo to nie starcza mi nawet czasu na odwiedzanie ich wszystkich , czytanie a potem sdudiowanie tych materialow , ktore oni polecja.
    Tak wiec teraz ucze sie od was, bo sama dopiero raczkuje(mimo moich 49 lat haha) w tej dziedzinie.
    Zdrowa zywnoscia i naturalna medycyna to interesuje sie od lat bo to takie moje hobby ,ale teraz glebiej sie tym zainteresowalam bo moja choroba(cukrzyca) nie moze dluzej czekac i musze sobie pomoc.
    Aniu tak wiec dzieki ,ze sie pojawilas, ze chcesz swoj czas poswicic na dzielenie sie z innymi swoja wiedza i doswiadczeniem :-)
    Rozumiem ,ze jestes witarianka jak Ewcia i inni na jej blogu, a ja dopiero dojrzewam do mysli o zrezygnowaniu kompletnie z miesa.Nie jest to prosta droga po wielu latach przyzwyczajen,ale wiedza , swiadomosc tego co sie dzieje z naszym cialem po zjedzeniu konkretnych produktow a takze mysl ,ze jakies zwierze musialo stracic zycie zeby zadowolic czyjes zoladki pomalu ksztaltuje moje podejscie do wielu spraw i pociaga to za soba rowniez pewne dzialania.
    Rozpisalam sie sorry .
    pozdrawiam serdecznie i zycze samych zyczliwych osob odwiedzajacych twoj blog a ja tez bede zagladac
    papa
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. No i proszę, kolejna osoba z surową dietą. To, co pokazujecie na blogach wygląda naprawdę świetnie, tylko jakoś brakuje mi inicjatywy do wypróbowania waszych przepisów. Ale spokojnie, jeszcze nie umieram :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiórków nie lubię, ale cała reszta palce lizać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Aniu!
    Od czasu do czasu robię podobne ciasteczka, staram się, żeby nie były zbyt słodkie, więc daję malutko daktyli, czy rodzynek. Dodaję troszkę kakao (organik), a obtaczam w wiórkach lub zmielonych orzechach.

    Dzięki,
    trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrawiam Wszystkich
    amatorów Twoich ciasteczek!

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga Gosiu, rozpisuj się rozpisuj, od tego jesteśmy tu wszyscy. Dziękuję za ciepłe słowa i podzielenie się z nami wszystkimi swoimi troskami..Zanim zaczne cokolwiek więcej pisać odsyłam do posta "zanim powstał blog" tam dwa słowa o mnie, ach i ja niestety NIE JESTEM WITARANKĄ, aż szkoda mi to pisać niestety. Mój styl życia nazywam: zdrowym odżywianiem, jest to mieszanka: makrobiotyki, witarianizmu, witarianizmu, laktowegetarianizmu i wszystkich tych rzeczy, które są zdrowe z nie tylko nazwy, ale i z produktów, które preferują. Celem najbliższym (około 2-3 lata)jest wegetarianizm bez potknięć, a o witarianiźmie też ostatnio bardzo dużo myślę, ale to jest plan na jakieś do 8 lat pewnie;-)...powoli i stopniowo.
    Wiesz te 3-4 lata temu gdy zainteresowałam się witarianizmem szukając na temat leczenia żywieniem - stron w jezyku polskim było niewiele, a co dopiero mówić stron, blogów na temat diety p. Ewy Dąbrowskiej, która interesowała mnie najbardziej, ponad rok zmagań z samą sobą zaoowocował tym blogiem właśnie. Gosiu jeśli czujesz nadal potrzebę pisania, dzielenia się zachęcam do stworzenia własnego bloga;-). Mówisz o raczkowaniu, nie wstyd raczkować!! Cieszę się, że próbujesz, czytasz, stawiasz pierwsze kroki. Informacji jest naprawdę dużo (wiem coś o tym bo interesuję się jeszcze wszelkimi tematami związanymi z NWO i czasem trzeba kilku dni by przyswoić i zrozumieć coś), ale to dobrze, że są ludzie, którzy się tym dzielą. Często takie blogi są tu dla nas jedynym wsparciem, motywacją, kontaktem z ludźmi z problemami zdrowotnymi, którzy wybierają zdrowy styl życia, a Ci co tak naprawdę powinni umacniać (bliscy, rodzina, przyjaciele)nie rozumieją, lub nie chcą rozumieć.
    Piszesz o chęci rezygnacji z mięsa, Gosiu wychowywałam się na wieprzowinie, drobiu i wyrobach z nich od małego, uwierz, że zapach wędzonej kiełbasy nie pobudza tak umysłu i ciała jak żaden inny zapach ;-), a smak..hmm. Ale na dzień dzisiejszy jem z mięs tylko kurczaka, filety ściślej mówiąc;-). Długa droga jest za mną, ale i trochę przede mną, więc rozumiem krętość Twojej drogi. Proponuję zrezygnowac na początek z jednego wyrobu mięsnego, po pół roku z kolejnego, po 2 miesiacach znów...małymi krokami się nam uda całkowicie zrezygnować z mięsa.Życzę powodzenia i zaglądaj tu, ponieważ w najblizszym czasie napiszę tez o diecie Dąbrowskiej, która być może mogłaby Ci pomóc w cukrzycy. Pozdrawiam serdecznie

    A Zet: NIE JESTEM WITARIANKĄ, jedynie tydzień mojego życia poświęciłam na spróbowanie takiego stylu życia, i opłacało się. A Zet Ty to może tak od razu z tym umieraniem nie pisz;-), bo czasem to wizja chorby zmusza do takiego stylu życia, profilaktycznie zalecam przez 2-3 dni do codziennego jadłospisu dodawać: soki, sałatki, różności z rzeczonych naszych blogów wszystkich. Organizm na pewno Ci będzie wdzięczny, a i spokojność moja o nieumieranie będzie;-). Życzę motywacji do zdrowego odżywiania się, cudnych nasion i takowych plonów. Trzymaj się

    Marcinie wiórka tylko dla ozdoby;-), do całej masy ich nie dodawałam, a obtaczac można w czym dusza zapragnie, i uważaj z ilością daktyli jeśli nie lubisz słodkiego za bardzo. Pozdrawiam ciepło.

    Droga Krysiu, doświadczenie uczy i jednak następnym razem dodam mniej tych daktyli, dziękuję Ci za przypomnienie! kupiłam ostatnio karob z dylematem do czego będę używać no i do głowy mi nie przyszło, że np. do owych ciasteczek. Dziękuję Ci. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziekuje kochana za tak obszerna odpowiedz :-)
    Ja jem mieso ,ale malo i glownie ekologicznego kurczaka , lososia i czasami owoce morza.Wieprzowiny juz nie jadalam kilka miesiecy a wolowine chyba raz na ostatnie 4 mies wiec postep jest duzy.Ten argument o zdrowotnosci to jedno a drugie ... to ja ciagle mysle o tych zwiarzakach ,ktore musza zginac dla miesozercow i mi staje w gardle.
    Na szczescie moj maz i najmlodszy syn , 11 latek tez mysla podobnie i wegetarianskie dania jedza chetnie ,ale od czasu do czasu musza zjesc ten stek wiec nie walcze z nimi bardzo.
    Aniu ja znam ksiazki dr Dabrowskiej, jakos tez chyba na necie na nie wpoadlam .Jedna juz mi kolezanka z Polski przyslala a na druga wlasnie czekam.Ona leczy dieta warzywna przez 6 tyg , bez zadnego bialka.Przemawia to do mnie tylko ciekawa jestem czy nie bede wiecznie chodzic glodna bo jak bylam jeden dzien na tych warzywkach tylko to mnie troche nosilo haha
    Pomysle o tym blogu ,ale musze byc gotowa psychicznie i fizycznie a jeszcze nie jstem.
    Bede tutaj zagladac napewno i uczyc sie od ciebie a takze dzielic swoimi doswiadczeniami.
    Nie tylko zreszta od ciebie ,ale wszystkich ,ktorzy tutaj zagladaja i ,ktorych nie sposob nie polubic :-)
    A co do tej kielbaski to masz racje , jej smak i zapach kusi nieprzyzwoicie i trzeba czasu zeby odzwyczaic sie zupelnie.
    pozdrawiam serdecznie
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, trochę mi głupio, bo powiem Wam wszystkim szczerze, że ja to się już pogubiłem, hehe ;) Natrafiłem na Was praktycznie w jednym czasie, tyle się wszystkiego naczytałem, że aż mnie głowa prawie zabolała :)
    A tak na koniec dodam, że ogólnie staram się odżywiać zdrowo, od początku sierpnia zrezygnowałem dodatkowo ze smażonego mięsa i z coca-coli, którą ludzie pochłaniają, a nie piją...
    Pozdrawiam wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  9. Acha, no i wasze soki, dla mnie zupełnie nieznane, zacznę praktykować po diecie, do której końca jeszcze 6 dni :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu pozwól że się pomądrzę..łososia odradzam (jest on GMO niestety też już w Polsce, więc jednak lepiej zrezygnować), a mięso....ach ja właśnie tego kurczaka mojego zaliczam do wpadek, bo niestety dość czesto mi się to jeszcze zdarza, a jedynie tego mięsa nie potrafię odmówić;-(. Wiesz bradzo cieszę się tym, że i rodzina Twoja w kierunku wegetarianizmu się skłania. Ja zawsze powtarzam, że WSZELKIE DIETY, SPOSOBY ŻYCIA JAK NP. WEGETARIANIZM, WITARIANIZM SĄ TAŃSZE I BARDZIEJ OPŁACALNE, ALE POD WARUNKIEM, ŻE WSZYSCY W RODZINIE TAKI STYL ŻYCIA PREFERUJĄ. Np. robiąc tradycyjne zakupy dla 3 osób, trzeba doliczyć owoce i warzywa dla 1, a dla 2 jedzenie bezglutenowe - to jest dopiero wielki problem, i tu niestety zdrowe żywienie wychodzi dosć drogo. Dlatego cieszy mnie fakt, że u Ciebie jest raczej w jednym kierunku;-).
    Gosiu dietę Dąbrowskiej w warunkach domowych (czyli na własną rękę)można przeprowadzić tylko przez 2 tygodnie, taka dłuższa musi byc pod nadzorem lekarza. Jeśli chciałabyś tego spróbować to zaglądaj do mnie na blog, pokażę jak to wszystko wyglada dzień po dniu. Powiem Ci, że jest jednak dość ciężko bo zero cukrów m. in. w tej diecie mamy... A głód? pojawia się psychiczny bardziej, fizyczny jest w pierwszych dniach tylko, ale wynika głównie z tego, że jemy mniej wysokokalorycznych posiłków. A ilościowo możesz jeść ile Ci się podoba - aby według modelu: czyli to co można spożywać. Ilość nie ma tu znaczenia, jesteś głodna to jesz. I osobiście radzę się jednak przygotować przynajmniej miesiąc wcześniej robiąc np. tydzień witarianizmu, żeby potem było łatwiej. Ach i na te pierwsze 3-4 dni proponuję urlop ponieważ nie dość, że źle wyglądasz, źle się czujesz, to toksyny wyłażą w każdej możliwej formie (nieprzyjemny zapach z ust, niezbyt ciekawy zapach potu, ciała, gazy) - dzieje się to dość szybko i w intensywnej formie, ja w tamtym roku oczyszczanie tą głodówką wspomagałam jeszcze reklamowanymi plastrami oczyszczjacymi na stopy, więc naprawdę wiem co oznacza pozbywanie sie toksyn, nie jest to przyjemne dla Ciebie i otoczenia, ale pozbywasz się nagromadzonego świństwa. Służę uprzejmie radami gdybyś się zdecydowała, tylko proponuję raczej ciepłe miesiące na tą kurację, warzywa i owoce wychładzają organizm i można się przeziebić, co niestety nie byłoby dobre podczas oczyszczania. Efekty jednak są zdumiewające: począwszy od dobrego samopoczucia, lepszego zdrowia, trawienia, pozbycia sie wielu zmian skórnych, schudnięcia - na tej diecie im więcej ważysz tym wiecej schudniesz, i odwrotnie;-)po samą radość, że się udało. Szczerze zachecam, i polecam obiema rękoma i nogami, ale przede wszystkim pamiętaj, że się nie możesz zmuszać. Pozdrawiam serdecznie;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Drogi A Zet, wstydem nie jest nieposiadanie wiedzy, ale niedążenie do tego by ją nabyć, dlatego gub się, szukaj, wszyscy, których odwiedzasz, wszyscy odwiedzajacy mojego bloga i ja na pewno Ci pomożemy, bo rzeczywiscie jak na pierwszy rzut, tak nagle jesteś wpuszcony w te przysłowiowe maliny to jednak pomocy trzeba;-).
    Cieszę się z postanowień (coca-col'owych i smażonego mięska), gratuluję dezycji i trzymam kciuki za Ciebie. Soki - wyciskarka, albo sokowirówka niezbędna (sokowirówka jaka badź, ale w wyciskarkę to już najlepiej dużo zainwestować, bo ceny ich są dosć wysokie), i po jednym soczku dziennie na początek, ale tylko z ulubionych warzyw i owoców;-), żeby się nie zniechęcić, a potem już można kombinować!! Do końca Twojej diety jeszcze TYLKO parę dni, życzę powodzenia i wytrwania i mocy zdrowia, trzymaj sie ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...