Szukaj na tym blogu

Translate

czwartek, 30 września 2010

kotletowy zawrót głowy

Hej..
Pytania padają o moje odżywianie się. Wygląda to niezbyt pięknie i cudownie, ponieważ mam wyrzuty sumienia, jelita nie działają za dobrze i wciąż się przejadam (a tego nie chcę akceptować;-). Posiłki są racezj zdrowe, surówka na dzień dziejszy to tylko jakieś 50%, reszta z działu zdrowe żywienie: makrobiotyka, wegetarianizm i weganizm.  Zauważyłam, że od czerwca nie piję herbat. Myślę, że z dwóch powodów: dużo szejków i w ogóle surowego jedzenia, a i woda z cytryną lub imbirem dominuje jako "rozgrzewacze". Przypomniałam sobie również fakt związany z oczyszczaniem i witariańskim i dietą Dąbrowskiej: sucha, dosłownie sypiąca się skóra. Kosmetyków typu balsamy nie używam, płyny, mydła, żele do kąpieli itp. ograniczyłam również do mydła szarego (tego do prania skarpetek ;-), sami zobaczcie, że na opakowaniu jest napisane: "do skóry wrażliwej", sporadycznie użyję oliwki dla dzieci lub oliwy z oliwek. A ostatnio zauważyłam, że na łydkach i ramionach przy nawek lekkim potarciu skóry jest ona tak sucha i nieprzyjemna w dotyku, że trzeba jakoś wspomóc nawilżanie, więc przede mną: kąpiel w wodzie z dodatkiem oliwy, a za mną peeling na sucho tradycyjną, miękką gąbką i na mokro szorstką myjką: efekt? Jak to Basia powiedziała: czuję się przezroczysta;-). Po takim "zrzuceniu" skóry nie zauważyłam takie suchości skóry - myślę, że to jest również jeden z efektów oczyszczania. Robienie peelingu na sucho (przed kapielą natarcie jakąś suchą myjką do kąpieli, gąbką, czy rekawicą powinno być standardem, zawsze od stóp w stronę serca, od dłoni w stronę serca - wspomaga oczyszcanie ciała z toksyn, ale po ostatnich doswiadczeniach przezroczystości skóry zdecydowałam się na zakup nieco łagodniejszej rękawicy, już nie z sizalu, ponieważ ta zbyt intensywnie działa;-).
Na powyższym obrazku: zakupy, przede wszystkim 10 kg bananów w różnym stopniu dojrzałości, figi (surowe), jabłka nie pokazane na obrazku i pozostałe owoce i warzywa motywują do czynienia szejków:

                                                                                                                                                                SZEJK BANANOWO-ANANASOWY                                                   banany (oczywiście i przede wszystkim;-), pół ananasa, popping, morszczyn, ostropest plamisty, granat, cytryna, woda

SZEJK ZIELONY                                                                    banany, szpinak, sałata strzępiasta, jarmuż, bazylia, seler naciowy, awokado, wodorosty arame.
I przepięknie robione ulubione kotlety z soji, które kiedyś robiłam i podawałam przepis też ;-) tutaj.  A w wresji dla rodziny wygląda to tak:


29 komentarzy:

  1. hej skarbie, ja tez się nie najlepiej czuję zaczynam dziś sokowanie przez 30 dni. bo się objadałam i to sporo i tez mi sie było cięzko do tego przyznać , samejsobie bo nie nikomu innemu. Jelita mi tak spuchły , że wyglądam jakbym w ciązy była, cera jak u nastolatki pokryta krostakim róznych rozmiarów i kolorów, no i waga rośnie z dnia na dzień , bo to jem więcej i nie za wiele wydalam, bo momentalnie mam problemy z zaparciami.
    Powodzenia ci życze kochanie polecam byś poczytała troszke o łączeniu pokarmów , to pomaga na prze,miane materi i szybsze trawienie. buźka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewciu o tym łączeniu pokarmów to ja sie zbieram z tym czytaniem i zbieram;-), ale trzeba będzie sie w końcu bardziej zmobilizować. Czytałam już jak to wszystko wygląda u Ciebie ostatnio, ja również mam ciążę;-)i się nie najlepiej czuję, z wydalaniem akurat problemów nie mam żadnych, ale czuję że za dużo i źle jem.. więc: do naprawy!!;-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Aneczko skarbie a co to sa te janiginizowane warzywa?? oswiec kolezanke bo nie mam pojecia :-(
    Kotlety z soi wygladaja apetycznie i sprobuje je przyrzadzic.
    Masz moze przepis na pasztet z soczewicy?
    Odnosnie obiadania sie ostatnio to ja tez to robie ,ale juz jestem gotowa wracac na trakt :-)
    Nielaczenie produktow to tez slyszalam ,ze jest super na trawienie , przymierzalam sie ,ale jakos ciezko mi to idzie :-(
    Buziole i do nastepnego razu
    pamietaj kotku o tych moczonych orzechach :-)
    papa
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  4. Oświcenie dla Gosi: janginizowanie to nic innego jak duszenie warzyw, owoców z odrobiną soli, w garnku, czy patelni, na małym ogniu, najlepiej na płytce żeliwnej, do miękkości. W niektórych sytuacjach można dodać nieco wody lub oliwy, ale sól "wyciąga" naturalną wodę z warzyw i owoców.
    Pasztet z soczewicy czerwonej posiadam, ale niestety wychodzi on zazwyczaj dość sypko, i nie zawsze się pięknie kroi, więc nie wiem czy go Ci podawać Gosiu.
    Ja mam postanowienie na jutro, i to dzięki naszej Ewci postaram się być na samych sokach, bo to przejedzenie już mnie męczy, ewentualnie może jakiś szejk - na 1 dzień i wystarczy myślę. Moczone orzechy...że niby co bo teraz nie czaję;-)? Post Gosiu jest: "dlaczego orzechy trzeba moczyć?". buźka

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem .wiem Aneczko , przegapilam ten post o orzechach ,ale juz go dojrzalam i sie poduczylam :-)
    A moze ten pasztet z soczewicy to dobrze by bylo zemles razem z wazrzywami , tak jak miesny to wtedy jest wilgotny i sie nie rozpada?
    Ja mam strasznego dola, nie umiem przerwac tego ciagu jedzeniowego , moja nerwica wobec tego tez sie oddzywa bo jestem niezadowolona z siebie i zla.
    Za pare dni konczy sie przerwa szkolna mojego 11 latka i wraca na zajecia i mam nadzieje ,ze wtedy wroce pomalu do tych zmian na lepsze.
    Czuje ,ze zaczyna mi przybywac tu i owdzie , to tez mnie wkurza i bardziej rozleniwia.
    Aneczko jak ci jest w tych domowych pieleszach?
    Ciekawa bardzo jestem jak pomalu sie wdrazasz w zycie na prowincji wiec opisz mi prosze.
    Bedzie mi milo jak bys napisala do mnie maila na adres kalinowski@iprimus.com.au
    pytasz o Australie , chetnie ci troche opisze ,ale nie chce zanudzac pozostalych zagladajacych na twoj blog :-)
    sciskam i pozdrawiam ciebie i pozostalych
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  6. Gosiu oj ja zamotana, widziałam Twój komentarz pod orzechami i też Ci odpisałam;-), o niebieskich migdałach chyba myślałam...hi hi
    Wiesz do pasztetów ZAWSZE dodaję marchewkę i inne warzywka, ale tak sobie myślałam, że właśnie może spróbować znów jakąś kaszę użyć? na pewno pokażę co wymyślę, ale dziś planó na pieczenie nie mam. Zawsze też dodaję jajka (od wąłsnych kurek)- lepiej się lepi. Jeśli nie używasz jajek to tu, u Krysi na blogu są wspaniałe zatępniki. A i nie poddawaj się, nerwów nie zjadaj bo idą w fałdki, u mnie zaś zjadanie nerwów to też łakomstwo,ale i chudnięcie, wiec pracuję nad tym jak mogę. Buziaki i moc ciepła;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ach i jeszcze: SUBSTYTUTY JAJEK, także od naszej Krysi;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uzywam jajka Aneczko wiec nie ma z tym problemu ,ale oczywiscie nie mam swoich kurek jak ty szczesciaro :-)
    wiec kupuje organiczne.
    Ja tez poprobuje z tym pasztetem i jak mi dobrze wyjdzie to dam znac.
    Co do orzechow to jeszcze jedno pytanko , czy po tym namoczeniu trzeba z nich sciagac skorke?
    moze to glupie pytanie ,ale wole sie upewnic.
    A tak wogole skarbie gdybys nie wrocila na wies to nie mialabys wlasnych kurek! :-)
    Nie wiem jakie masz wyksztalcenie,ale i na wsi mozna miec wiele pomyslow na zycie.
    buziaki
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosiu ach Ty, nie ma głupich pytań, lepiej zapytać niż błądzić i życ w niewiedzy Kochana!!
    Jeśli ja np. moczę migdały i potem biorę je do zjedzenia to ta skórka czasem sama odejdzie, a czasem dopiero po intensywnym przepłukaniu i wymieszaniu łapką i to nie ze wszystkich. Nie obieram żadnych orzechów po moczeniu, tam gdzie skórka odejdzie sama ok, ale resztę zjadam z otoczką.
    Gosiu na podanego maila wysłałam Ci wiadomosć, mam nadzieję, ze doszła. buźki

    OdpowiedzUsuń
  10. Aneczko , nie dostalam od ciebie wiadomosci wiec moze wyslij jeszcze raz?
    Mialas informacje ,ze ci odrzuca twoj e-mail?
    czekam cierpliwie
    Gosia :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dostalam Aniu twoj piekny list i juz odpisalam na goraco :-)
    Szykuje juz nastepny :-)
    buziaki
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Aniu!
    Po tygodniu szejkowym,
    następny tydzień też miałam problem z nadmiernym apetytem.
    Objadałam się orzeszkami, wszędzie pchałam orzechy i migdały, aż moje ciało było o zapachu orzechowym. Nie najgorsze.
    Gorzej było z chlebkiem, kusił mnie na kazdym kroku.
    Ten tydzień mam spokojny, jestem zadowolona, jem normalnie.
    Trzeba znów zorganizować akcję mobilizującą.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię kotlety sojowe i moja rodzina też, lecz powstrzymałam się z soją, bo straszą, że jest genetycznie modyfikowana, a to nie wróży
    najlepiej na przyszłosć. Sporo zawirowania jest z tym modyfikowaniem. Pewno bym się skusiła od czasu do czasu, lecz w polskich sklepach (USA) w pobliżu mnie nie ma nawet na lekarstwo już od dosć dawna.
    Dzisiaj szukałam Temph, produkt sojowy, podobno zdrowy i smaczny, ale nie znalazłam. W Polsce jest dostępny.
    Na Vitalmani jest link, pewno Aniu widziałas.
    Twoje kotleciki by mi się przydały na weekend.
    Mniam ... piękne.

    OdpowiedzUsuń
  14. Gosiu, ja też orzechy moczę, najlepiej na noc.
    Migdały po nocnym moczeniu, bardzo łatwo puszczają skórkę. Ale jednak to dłubanie troszkę trwa. Też jak Ania nie zawsze dłubę dokładnie.
    Poza tym orzechy, migdały są bardzo wartosciowe, ale nie trzeba ich dużo zjadać, podobno 5-6 jest ok, ale mnie tyle nie wystarcza (łakomstwo).

    OdpowiedzUsuń
  15. Ah... Aniu, dzięki za link/linki do mnie.

    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  16. Łączenie pokarmów to rzeczywiście ważna sprawa. Tłuszcz + białko ok, węglowodany + tłuszcz ok, węglowodany + białko nie ok, tłuszcz + białko + węglowodany bardzo nie ok :)

    Może z innej beczki. Próbowały Panie może surowej diety z mięsem i surowymi produktami zwierzęcymi?

    Surowe mięso, organy są bardzo dobrym i lekkostrawnym źródłem białka. Podobnie żółtko jaj.

    Ważne by produkty zwierzęce pochodziły od zwierząt z wypasu pastwiskowego.

    @Ania
    Na suchą skórę dobre jest przyjmowanie większej ilości nienasyconych kwasów tłuszczowych DHA i EPA. Dobre źródła to wątroba z dorsza, makrela, śledź, masło i łój (od zwierząt z wypasu pastwiskowego).

    Spożywanie tłuszczy nasyconych również może Ci pomóc w poprawie stanu skóry.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wojtku ,no to zaskoczyles cale towarzystwo tym miesem!!
    Oni wszyscy trzymaja sie zdala od padliny wiec nie sadze ,ze sie skusza :-)
    Mowie oni z calym szacunkiem bo ja jeszcze podskubuje drob i ryby i jak z rybami jeszcze mysle ,ze zostane dluzej to od kurczaka zaczyna mnie pomalu odrzucac.
    Krysiu ja tez o tej modyfikowanej soi duzo slyszalam i wlasnie dlatego jakos nie siegam po nia ,chociaz wiem ,ze glownie dla nas kobiet w kwiecie wieku jest wskazana .
    U mnie w Australii ziarna soi sa dostepne w kazdym sklepie ze zdrowa zywnoscia ,ale jeszcze nie kupowalam.
    Ten Temph o ktorym wspominasz musze poszukac , moze maja.
    Aneczko maz ma nadgodziny ostatnio na lotnisku i wogole nie siada do kompa ,tak wiec nie moge go zagonic do sprawdzenia co z tymi zdjeciami sie dzieje,ale moze w weekend mi sie uda go poprosic.
    Napisz cos w wolnej chwili a dostalas moj mail?
    Sciskam wszystkich Gosia

    OdpowiedzUsuń
  18. Aneczko nie wiem czy mowimy o tym samym mailu!?

    Ja dostalam tylko jeden list od ciebie i jesli tak mialo byc to ok :-)
    Ja wyslalam juz drugi w ktorym obiecuje zdjecia ,ale mialam problemy z ich wyslaniem wiec zdjecia beda lada dzien.
    Ja wiem myszko ,ze zapracowana jestes wiec nie stresuj sie moimi listami a jak znajdziesz czas na odpisanie lub napisanie czegos nowego to bedzie super i czekam cierpliwie.
    No , Wojtka dieta skladajaca sie z surowego miesa mnie odstrecza powiem szczerze mimo ,ze jadam biale mieso to jednak czerwone mnie odrzuca a jeszcze surowe??
    no ,ale linki tez poczytam jakby co , tak z ciekawosci :-)
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  19. Gosiu nie wiem co jest grane z tymi mailami, wyślę Ci jeszcze raz ten nowszy;-), a i masz mój nr gg: 238029 jakby co. buźka

    OdpowiedzUsuń
  20. W jakim celu zastępować jajka jakąś bezwartościową mąką i soją GMO?

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie rozumiem tego zachwytu nad soją. Zacytuję słowa Słoneckiego:
    "Soja to dziadostwo! W Polsce mamy żywność jedną z najzdrowszych na świecie i nie potrzeba nam dziadostwa. Niedługo pojawi się szczypior, pokrzywa, lebioda i w nich jest zdrowie, a nie w genetycznie zmodyfikowanej soi, uprawianej w intensywnie nawożonej glebie. Przecież soja jest reklamowana tylko z tego powodu, że nie nadaje się do skarmiania zwierząt, gdyż jaja kur czy mięso zwierząt karmionych soją – śmierdzą."
    http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=70.0

    Poza tym:
    "Pokarmy takie jak soja, bogate w fityniany, utrudniają wchłanianie żelaza oraz cynku i wapnia. Efektem interakcji niektórych aktywnych dodatków do żywności mogą być groźne skutki uboczne."
    http://www.bioslone.pl/obalanie-mitow/zdrowa-sztuczna-zywnosc

    OdpowiedzUsuń
  22. Soję kupuję w sklepie ze zdrową żywnością, jest sprowadzana z Kanady i wyraźnie stoi napisane, że nie jest modyfikowana genetycznie. Póki co, wierzę temu napisowi. Aczkolwiek przychylam się do opinii, że pochłanianie soi w wielkich ilościach zdrowe nie jest. Jako strączkowe nie powinna być spożywana na surowo (zasadniczo). Więc tempeh wydaje się najlepszą formą soi, bo lepiej się przyswajają te wszystkie jej dobre składniki.
    Krysiu, tempeh pochodzi z Indonezji, więc może wśród grup etnicznych poszukaj, które masz na miejscu?

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Gosia
    Paradoksalnie to właśnie kurczaki są dużo bardziej niezdrowe niż mięso czerwone, bo spożywają więcej ziaren i strączkowych. Spożywając wołowinę mamy szansę, że ta krowa była przynajmniej jakąś cześć życia karmiona na pastwisku - bo to najtańsza pasza (przynajmniej w polskich warunkach). Na pastwisku używa się naprawdę o rząd wielkości mniej chemii niż do roślin uprawnych (np. soi, kukurydzy czy pszenicy dla kur i ludzi).

    Ja jadam raczej niskowęglowodanowo, trochę surowego mięsa i tłuszczu (barani łój otokowy), sporo mięsa w ogóle - głównie wołowinę i trochę wieprzy, od czasu do czasu kurczak. Raz w tygodniu z pół kg morskiej, dzikiej ryby na surowo (zwykle makrela lub śledź).

    Z nabiału to jem śmietanę 30-36% (pasteryzowaną), która raczej jest dla mnie neutralna/nie najlepsza. DO tego masło od krów z wypasu pastwiskowego. W Polsce takie jest masło marki Kerrygold. Polecam z całego serca - można jeść jak batonik - takie dobre :)

    Z roślin to warzywa (w zupach), sałatki raczej nie dużo, sporo dzikich owoców (jabłek, czeremchy, goji, mirabelek...) sporo dzikich roślin zielnych (cykoria, mniszek, krwawnik...) z uprawnych (przeze mnie) to pietruszka zielona, koper, stewia i nasturcja.

    Rośliny strączkowe, wszelkie zboża i ich przetwory są w jednej szufladzie ze słodyczami i soczkami czyli... wiecie jak jest - czasami się coś tam zje. Choć muszę przyznać, że odkąd większość energii pochodzi u mnie z tłuszczu to już nie mam takich napadów głodu i jem ich sporo mniej.

    OdpowiedzUsuń
  26. Suplementuję to wszystko olejem z wątroby dorsza (średnio z ćwierć łyżki na dzień, bo nie biorę codziennie). Powodem tej suplementacji jest to, że nie wszystkie zwierzęta, które zjadam są z wypasu pastwiskowego, więc chcę poprawić proporcje omega 3 do omega 6.
    Do tego biorę jeszcze z 3000 I.U. słońca w płynie (witaminy D3) - to jednak każdy w naszej szerokości geograficznej powinien brać jeśli nie opala się intensywnie I nie jest akurat czerwiec, lipiec sierpień (czyli przez większą część roku).

    @Ania

    Polecam makrelę na surowo z drobno posiekaną cebulką, zalaną małą ilością octu jabłkowego (czy jaki tam masz) i soku z cytryny/limonki. Do tego troszkę soli do smaku. Świetnie się trawi i super smaczne.

    OdpowiedzUsuń
  27. @Kwestia sojowa
    Kiedyś pisałem do jednej z firm importującej właśnie soję z Kanady. Wnioski nie są zbyt zachęcające
    Cz.1
    http://permakulturnik.blogspot.com/2010/01/gmo-niewygodny-list-i-jeszcze-bardziej.html
    Cz.2
    http://permakulturnik.blogspot.com/2010/01/odpowiedz-z-vitalpolu.html

    Nie mniej jak Cudzinka pisze przefermentowana soja jest naj... mniej szkodliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Krwawnik jem tak na surowo, prosto z łąki. Nie jest specjalnie smaczny, by nie rzec, że jest niedobry, ale wolę nie jeść zieleniny ze sklepu, a to przecież chwast jest - wszędzie go pełno i dobry na wiele rzeczy.

    Co do hodowli zwierząt:

    Aż takiego socjalizmu nie mam na szczęście, że rolnik musi podawać konkretną paszę. Niektóre rzeźnie mają rożne wymagania co do wielkości, ilości tłuszczu, ale jako tako nie ma powodów, żeby nie karmić krów na pastwisku.

    Są np. takie wytyczne, że nie mogą dostawać mączek mięsno kostnych itp. rzeczy, no ale to akurat zrozumiałe - krowy to roślinożercy, którym praktycznie wszystko poza trawą, zielem motylkowatych, ziołami i liśćmi drzew i krzewów szkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  29. Krwawnik to jaznam tylko z tego, że indykom się go podaje w ramach witamin;-), ale z ciekawości się skuszę;-). A ze zwierzętami...w sumie na razie to w Poslce drastycznie jeszcze nie mamy, jak np. w USA mają rolnicy..cieszmy się więc ile się da zdrową żywnoscią;-). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...