Szukaj na tym blogu

Translate

piątek, 2 listopada 2012

dieta owocowo-warzywna dr Dąbrowskiej, dzień 3

      Dzień na przemian chłodny i bardzo ciepły... Jeśli chodzi o oczyszczanie ciała to już mam dwie rzeczy: dużą ilość białego nalotu na języku i wydzielina z pochwy.
      Nie mam żadnych brzydko pachnących objawów, zero bólów czy zawrotów głowy, stawy nie bolą, póki co wszystko jest OK.
       Wczoraj wieczorem miałam potworny ból żołądka: czyli już na drugim dniu oczyszczania nieco się zmniejsza... Codziennie też mam dużo flegmy - w zależności od pory dnia dużo, mniej lub wcale.
   




       Jem dużo grapefruitów i piję bardzo dużo soków z nich... Lubie to owoce, choć czasem gorzkie, ale to w końcu owoce :-). Rano wypiłam dużą porcję soku, a potem zjadłam jednego grapefruita.

 Zupa z cukinii:

 - cukinia,
 - jarzynka (pietruszka, marchewka,  seler, sól),
 - kilka ząbków czosnku. Oczywiście przed podaniem dodałam jeszcze świeży czosnek i kilka kiełków rzodkiewki.



Wyprawka do pracy :-), że jednak można szybko i łatwo i ładnego coś zjeść...



Rolki całkowicie surowe. Cukinia "zamarynowana" sosem pomidorowym i łyżką jarzynki. Nadzienie: kapusta pekińska, kiełki lucerny i papryka.



      Kwiaty czarnej malwy (popularnie zwanej hibiskusem), zbierane własnoręcznie: na herbatkę. Przy okazji załatwiłam się na niebiesko, usta miałam przezabawne :-)

    

  Surówka to miks resztek sałat, kapust, jarmużu, szpinaku i kiełek. Surowa papryka i kiszony ogórek. Do tego takie pseudo "sos" z czosnku, wody i soku z cytryny.             




czwartek, 1 listopada 2012

dieta owocowo-warzywna dr Dąbrowskiej, dzień 2

      Oznak kryzysu: nie stwierdzono. Na twarzy jedynie 3 sztuki wyprysków - nic wielkiego, trochę gazów,  wielomocz - spowodowany chyba raczej ilością przyjętych pokarmów w formie płynnej... I kontuzja po wczorajszych ćwiczeniach nieco się nasiliła.
       Jadłam dziś dość dużo, raczej ciepłe i rozgrzewające rzeczy. Rano niemalże od świtu chodziłam boso. W tym roku tradycyjnie staram się  pochodzić rano boso po ziemi aż do pierwszych mrozów, a że szron i śnieg dają nieźle w kość - ograniczam czas. Pewna pani, której pies zostawił swoje odchody na trawniku z troską mnie ostrzegała, że "można w coś wdepnąć", o dziwo nie zmartwiła się, że chodzę boso późną jesienią po zamarzniętej jeszcze ziemi... Pogoda prześliczna, bo w końcu od kilku dni było słońce :-)

     
      Przeglądałam książkę Dąbrowskiej "Ciało i ducha ratować żywieniem" - dział z propozycjami potraw na 14 dni to w dużej mierze warzywa gotowane na parze, duszone czy janiginizowane. Gotowanego jeść za dużo nie mogę... odpowiadają mi tylko zupy z maksymalnie dwóch składników. Nie korzystam już z gotowych przepisów, kieruję się intuicją i potrzebami swojego ciała.....






     

      Sok z jabłek i selera. Selera naciowego uwielbiam, mogłabym pić sok z tylko z niego, a mieszanka seler + jabłko jest najlepsza, nawet kolor soku mnie nie przeraża :-)
Zupa dyniowa w maksymalnie prostej wersji, a to zielone na już gotowej zupce to jarmuż, tylko dla ozdoby.
 - dynia,
 - kilka ząbków czosnku,
 - mały kawałek kłącza imbiru,
 - łyżka jarzynki*. Całość ugotowana i zblendowana.




  Zupa cebulowa:
 - kilka cebul,
 - łyżka jarzynki,
 - mała marchewka,
 - kiełki.

        Koniecznie zblendować, a kiełki posiekać, lub przynajmniej porozdzielać.


       * Jarzynka to najlepsza wegańska baza do zup: marchew, seler, pietruszka starte natka pietruszki i jarmuż, wymieszane z solą, włożone do słoików i przechowywane w lodówce wytrzymają do kolejnego sezonu.



 Sok z białych grejpfrutów, obok pomidory, które powróciły do łask: z czosnkiem oczywiście i odrobiną soli morskiej. A poniżej kiszone ogórki. Na temat dobroczynnych walorów kiszonek pisałam już dawno temu tutaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...