Strony

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Henna Khadi - orzechowy brąz

      W Internecie nic nie ginie i dzięki temu odnalazłam na wizażowym forum moje zdjęcia. Wygrzebanie ich z czeluści archiwalnym wpisów trochę czasu mi zajęło, ale się udało!

       Zatem: poniżej efekty mojego pierwszego farbowania prawdziwą henną. Zdjęcia są z grudnia 2011 roku. Było to moje pierwsze farbowanie henną. Wcześniej używałam tylko chemicznych farb, miałam odrosty, przesuszone końcówki. Po pewnym czasie olejowania/namaszczania włosów i skalpu olejami odważyłam się na naturalne farbowanie.   

     
     Pierwsze zdjęcie po lewej: tuż przed farbowaniem henną. Odrostów niestety nie widać, ale kolory lekko rude to po prostu wypłowiałe brązy. Farbowałam je jeszcze kolorem 5.3 Jasny Złoty brąz Garnniera - naprawdę dawał ciemny brązowy odcień, no ale tu spłukany już do granic możliwości.
     Dwa kolejne zdjęcia to henna Khadi: orzechowy brąz. Kolor już utlenianiu się i po 2 myciach, więc ostateczny, który już się nie zmienił.




  

      Udało się również odnaleźć zdjęcia po farbowaniu w lepszej rozdzielczości - są duże, więc można powiększyć i patrzeć do woli :-)




    Z henną, ale tą prawdziwą to jest tak, że i nadaje kolor i odżywia. Więcej z tym zabawy, więcej czasu przy farbowaniu, potem utlenianie i dopiero mycie włosów. Pamiętam, że po hennie zawsze włosy były piękniejsze, bardziej lśniącej i lepiej się układały. 
     Znalazłam jeszcze ciekawostkę: zdjęcie wody z paprochami - w sensie z ziołami - po pierwszym płukaniu włosów po farbowaniu. Wszystkie zioła są świetnie zmielone, ale jednak coś tak się znalazło.

    Obecnie nie farbuję już włosów. Obcięłam je pewnego czasu niemal na zero [klik], namaszczam olejami, myję mydełkami, stosuję naturalną pielęgnację i tylko czasami myślę o tych pięknych hennowych brązach :-)


    A ponieważ pytanie z e-maila tyczyło się pytań o hennę Khadi i tonacji ciepłej i zimnej brązowych kolorów to odpowiadam:

    Generalnie dużo zależy od koloru wyjściowego włosów, ich stanu i tego czy były wcześniej farbowane, a jeśli tak to: czy naturalną czy chemiczna farbą.


Kolor henny Khadi
Kolor włosów po farbowaniu



naturalna henna - jasny brąz


jasny brąz w ciepłym odcieniu rudości



naturalna henna - orzechowy brąz

średni orzechowy brąz o zimnym odcieniu, bez rudej poświaty


naturalna henna - ciemny brąz

ciemny czekoladowy brąz bez rudej poświaty





    Przy okazji przypominam o opróżnieniu swoich słoików szczęścia! :-)

wtorek, 9 grudnia 2014

Tu Targ po raz kolejny

     14 grudnia widzimy się po raz kolejny. Ubierzcie się ciepło, na tzw. cebulkę i pamiętajcie, że bezgotówkowa kawiarnia Miłość mieści się w tym samym budynku, więc i na rozgrzanie różne herbatki i kawy też są :-)
      A o filmie Chiny w kolorze blue kiedyś pisałam [klik], więc dla tych co jeszcze go nie widzieli jest okazja.
     Zapraszam :-), a więcej informacji oczywiście tu.

niedziela, 23 listopada 2014

Ostatnie (mydlane) tygodnie...


     

     Zastanawiam się czy nie pójść w ślady innych blogerów i blogerek i nie wprowadzić tu wpisów w stylu: Tydzień w zdjęciach. Nie mam FB, nie mam I., nie mam innych profilów zdjęciowych, nie posiadam dobrego aparatu i nie umiem robić zdjęć. Czy zatem wpisy tego typu będą miały sens?

    O istnieniu aparatu przypominam sobie zazwyczaj w trakcie działania i tak było z mydłami. Trochę zrobiłam, pokazałam i popatrzyłam krytycznie na siebie. Wstyd się przyznać, ale marzy mi się prawdziwe "studio mydlarki" z porządnym garnkami, jeszcze większą ilością form, barwnikami w słoiczkach, ziołami i ogromna ilością flakonów z prawdziwymi olejkami eterycznymi. Marzy mi się studio i produkcja zgodna z normalnymi przepisami, zgodna z racjonalnymi wymogami i dla fascynatów naturalnej pielęgnacji.
     Z racji okresu świąteczno-podarunkowego coś tam mieszam, łączę i nadal eksperymentuję. Proszę A. i N. by nie dotykali i nie wąchali, bo świeże, bo dojrzewa i żre. Denerwuję się na za mały garnek. Z zachwytem kroję blok i patrzę na kolory i  może: niestety, bo...................odstawiam do leżakowania :-)

   

      Technicznie: 5 kg żrącego szczęścia, czyli wodorotlenek sodu. Podstawa mydła, której w końcowej produkcji już nie ma. Sprawa droga, jak same oleje, ale kupuję duże opakowania i wychodzi ekonomicznie.
     Formy, a raczej foremki silikonowe, na jedną kostkę mydełka :-) Po nalaniu masy mydlanej rozjeżdżają się na boki, więc kostki wychodzą o kształcie trapezu - nie lubię tego. Kupione z niewielkie pieniądze, bo wyprzedaż produktów z ubiegłorocznej gorączki przedświątecznej :-)



      Cudowne, mistrzowskie i najlepsze na świecie. Z dodatkiem olejku miętowego, olejku z drzewa herbacianego. Prawdziwie oczyszczające i w końcu takie jak chciałam. A pierwsze wersje mydła węglowego wyglądały tak, pamiętacie? :-)



      Morskie. Z algami, glonami wakame, z solą morską, spiruliną. Pod białą warstwą jest kolorowa, która w założeniu ma wyjść: niebiesko-zielona- co się okaże jutro. W ramach barwnika: niebieska glinka kambryjska, spirulina, glinka zielona i sproszkowany młody jęczmień. Pani spirulina pod wpływem światła traci swój piękny kolor stąd wymyśliłam sobie, że najlepiej "zakryć" kolorową warstwę - zatem czysta mieszanina: oleju kokosowego, oliwy z oliwek, masła shea i masła kakaowego. 
      Obecna wersja jest bogatsza w oleje i ilość soli morskiej od tej pierwszej. Zawiera tylko olejek eteryczny szałwiowy z racji finansowych niestety. 



 
     
     Świąteczne z dodatkiem mulling spices. Dla miłośników zapachu świątecznych pierników. Kokosowo-oliwkowe z cynamonem, goździkami, kurkumą, karobem, glinką gahssoul. A na wierzchu cuda i wianki - odpadną przy pierwszym myciu, więc nie trzeba się martwic, że podrapią ciało. Pokroiłam je na mniejsze kostki niż wszystkie inne.



 Kolejna i najlepsza z form jakie mam. Wiecie ile kosztuje sprowadzenie formy drewnianej za oceanu? Moją zrobił tato, rozkręcić można wszystkie boki. jest solidna i po prostu idealna. Oczywiście nie leję masy bezpośrednio na drewno. Wyścielam formę specjalną folia lub specjalnym papierem, potem owijam szczelnie zwykłą folią spożywczą i odstawiam do zastygnięcia - czyli faza: nie wąchać i nie dotykać, bo żre.




      I kolejna sprawa dyskusyjna. Przyjemność z kąpieli to i zapach, a jak mam już coś nakładać na swoją skórę to niech to będzie prawdziwe. Olejki eteryczne, nie żadne tam zapachowe, nie żadne kompozycje, ale te najdroższe z olejków. Przeciętnie na 1,1 kg mydła daję 2-3 sztuki.


    



 I najmniej przyjemna faza w produkcji mydła: sprzątanie, czyszczenie, dezynfekcja. W ruch idzie: alkohol, sproszkowany węgiel drzewny, mydełko do mycia (to już dawno dojrzałe) i bardzo rzadko odrobina eko płynu do mycia naczyń. Wszystko szorowane jeszcze w rękawicach, bo nawet resztki masy potrafią poparzyć. 



     I na koniec mała spiżarnia. Kilka mydeł eksperymentalnych: sprzed roku (im starsze - tym lepsze), kilka w dziwnych kolorach, z dziwnymi dodatkami, z różna ilością niezmydlonych olejów. A reszta to już sprawdzone receptury, dojrzewają i czekają na swój czas. Cudowne, wegańskie mydełka.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Mulling spices - mieszanka przypraw do grzańca, kawy i herbaty



Zrób swój własny rozmyślałem pikanterii!
żródło: mountainroseblog.com
    Kilka dni temu pozwoliłam sobie na mały żart do A. i N.: oprócz frytek lubię też herbaty. Lubię wszelkie mieszanki ziół, lubię sama tworzyć mieszanki ziół i przypraw, a nade wszystko lubię dobrej jakości zieloną herbatę. Nawet trochę w temacie herbaty już było na Cudownych dietach [klik].
      Próbowałam jakiś czas temu tzw. czarną herbatę, która piłam zanim rozpoczęła się moja droga zdrowia. Nie wiem jak to można pić, żadne z najbardziej gorzkich ziół nie maja tak nijakiego posmaku, widzę też, że odczucia smakowe po tylu latach są już bardzo, bardzo wyczulone na chemię...
     Herbaty pijam bez względu na porę, a latem wręcz szczególnie. Wyznaje zasadę Arabów na pustyni: jak jest gorąco - pij gorące napoje. Zimą z oczywistych względów wole ciepłe rzeczy, potrafię nawet wyciskany sok lekko podgrzać. Na te chłodne wieczory zrobiłam kiedyś kilka przyprawowych mieszanek. Na polskim rynku można dostać różne przyprawy w młynkach, przyprawy w pojemniczkach z aluminium itd. Poczytałam składy i wróciłam znów do samodzielnego mieszania. 
     Herbaciara - czyli ja - dostała przepis i paczkę prawdziwego mulling spices. Dodawałam przyprawy do kawy, herbaty a dziś nawet powędrowała do świątecznego mydła :-). Przepis modyfikuję i czasem dorzucam trochę karobu, wiórek kokosowych, albo skórki pomarańczowej.
  


2 garście połamanej kory cynamonu
2 garście posiekanego, surowego kakao
2 garście połamanych gwiazdek anyżu
2 garście nasionek kardamonu
1 garść ziela angielskiego
1 garść ususzonego kokosa lub wiórek kokosowych
1 garść całych goździków
2 gałki muszkatałowe starte na tarce
1 łyżka korzenia lukrecji
pół garści całych nasion czerwonego pieprzu
miąższ z nasionkami z 1 laski wanilii





wtorek, 11 listopada 2014

Dlaczego mydła ręcznie robione są takie drogie?


 


      Najczęściej zadawane pytania: dlaczego mydełko jest takie drogie?, nie da się zrobić z gorszym składem, ale taniej? gdybym kupił 10 kostek to dostałbym rabat? nie da się po cenach hurtowych? zwykłe mydło w sklepie kosztuje tylko 3 zł, mydła glicerynowe są przecież sporo tańsze, czy za kopertę bąbelkową to ja muszę płacić czy Pani (chodziło o 1,70 zł).....

     Przepraszam te dwie osoby z wczorajszych e-maili, ale nie wytrzymałam po prostu, a powiedzenie z darowanym koniem i zębami zna chyba każdy. 
     Krąży po sieci taki zestaw pytań, których nie powinno się zadawać rękodzielnikowi i chyba muszę dopisać kilkanaście kolejnych, ale jestem wyrozumiała....
     Ciśnie mi się na usta pytanie: czy rękodzielnicy tłumaczą nie-rękodzielnikom ile kosztuje nasza praca? Bo skąd ktoś ma wiedzieć ile coś jest warte, jak nie ma pojęcia jak to się robi? dam prosty przykład na podstawie właśnie wegańskich mydełek. Pokazałam kilka razy na Cudownych dietach mydełka, a potem miałam bardzo, bardzo dużo pytań, dlaczego nie sprzedaję, a jak już bym chciała to czemu tak drogo...zatem łopatologicznie, bo przecież nie wszyscy muszą wiedzieć...
     Nie będę się tu rozpisywać o składzie, nalocie, którzy czasem uważają za pleśń i sposobie przechowywania mydełka... może w następnym wpisie :-)

W koszt mydełka wpisują się tzw. koszty uzyskania przychodów:
  1. cała seria artykułów higieniczno-dezynfekujących: folia ochronna na blaty, okulary ochronne, folie do owinięcia mydeł, rękawice jednorazowe, kubki, alkohol, ręczniki papierowe. Na samą dezynfekcję naczyń przeznaczam czasem godzinę, zatem przy stawce 6zł/h, już mamy na start 10 zł 
  2. gdybym brała udział w kursach lub ukończyła studia w tym kierunku, to doliczyłabym 5 lat nauki i kursy, ale nauczyłam się wszystkiego sama, metodą prób i błędów, można powiedzieć: marnując czas i produkty...
  3. zaopatrzenie w niezbędne naczynia: jednorazowy bo garnek ze stali, blender czy mikser kupuje się raz, ale formy czasami trzeba dokupić, dochodzi prąd i gaz...
  4. najdroższe są składniki: wodorotlenek sodu, oliwy te lepszej jakości, olejki eteryczne, a nie żadne tam zapachowe, na 1 kg tłuszczu daję czasem 3 olejki = 30 zł, stacjonarnie mają ceny jak z kosmosu, więc zamawiam ze sklepów internetowych, dochodzi przesyłka i czas oczekiwania
  5. kwestia sprzątania i czyszczenia: to tutaj zapraszam chętnych na ostatni element produkcji, gdyby nie węgiel aktywny to byłoby ciężko z szorowaniem, a chemii nie używam, więc mamy kolejne 6 zł stawki godzinowej
  6. mydło odstawia się na około 24 h szczelnie zawinięte, potem kroi, waży i odstawia do leżakowania/dojrzewania, na krojenie i ważenie kolejna godzina = 6zł
  7. przykładowo: mydło Alepp może leżakować nawet 5 lat, moje mydełka dostają minimum 6 tygodni, zatem potrzeba higienicznych warunków i miejsca, gdzie żadne dziecko, odrosły czy zwierzę się nie dostanie, bo ciekawość czasem nie zna granic, a potem poparzone palce trzeba leczyć :-)
  8. testy: z każdej partii testuje na sobie jedna kostkę, dla pewności, że już dojrzała, dla sprawdzenia ścieralności, przy mydłach z np. węglem aktywnym czy płatkami, czasem się okazuje, że przy następnej produkcji muszę zmienić proporcje dodatków
  9. potem drukuję etykiety, robię opakowania dla mydeł, które wędrują do rodziny i bliskich
  10. produkcja odbywa się najczęściej po godzinach: czytaj: po pracy. Zamiast poświęcić czas na medytację i odpoczynek ruszam do kolejnej pracy
  11. a jeśli ktoś ma firmę to dochodzi kosztowna biurokracja, zezwolenia na produkcję, co miesięczny ZUS....
     i teraz pytam: czy gdybyśmy chcieli sprzedawać mydełka to czy 12-15 zł (w zależności od składu) to dużo za kostkę ok. 110 g?

     Nie wyobrażam sobie kupowania tradycyjnego mydła. Moja skóra się odzwyczaiła, a i cieszy mnie prosta, 2-3 składnikowa kostka, która zastępuje i mydło, środek do higieny intymnej, szampon, pastę do zębów, płyn do mycia naczyń i pomimo wysokich kosztów przychodu robię to nadal 


niedziela, 9 listopada 2014

Wegański TuTarg w Lublinie 16 listopada





     Fundacja Słoneczny Pokój wraz z ACS Cicha 4 zapraszają na kolejną odsłonę TuTargu

Znajdziecie u nas m.in: lokalne owoce i warzywa, przetwory i soki, ziołowe herbatki i produkty zielarskie, przyprawy, kasze, domowe wypieki, kosmetyki eko, ręcznie robione mydełka, wyroby handmade, autorska biżuteria, torby i pieczone kasztany :-)

O 11.30 zapraszamy na koncert akustyczny zespołu Samayahttps://www.facebook.com/samayaband1?fref=ts 
Spotkacie u nas także wygranych buntowników z warszawskiej Syreny; ich opowieść o niezależnym miejscu kultury i ostatnich przygodach z wyrokiem eksmisji jest głęboka i warta poznania.
Zerknijcie w filmik i obejrzcie do końca : https://www.youtube.com/watch?v=yIZOXYAkVJ8 /pocz.ok. godz.12.30/

Będzie też WIELKA WYMIANA! ubrań, butów, książek, kaset, biżuterii i..wszystkiego co Wam przyjdzie do głowy i wpadnie w ręce. Przynieście to, co Wam zabiera miejsce i wybierajcie spośród tego, co przyniosą inni. Nie stawiamy żadnych ograniczeń. :-)

Otwarta będzie również bezgotówkowa Kawiarnia "Miłość", gdzie będzie można posiedzieć, porozmawiać i napić się pysznej kawy bądź herbaty.

Główną ideą TuTargu jest niezmiennie promowanie produktów wegańskich i wspieranie lokalnych twórców.

Wszyscy mile widziani!




piątek, 3 października 2014

Super pokarmy, cz. 4 - pokarmy pszczele

     Każdy z tej grupy superpokarmów jest oczywiście nie dla wegan, ale blog jest dla każdego, więc i kilka słów o produktach ubocznych powstających przy produkcji miodu.
     Nie chcę się tu wdawać w dyskusję na temat wymiocin, wegan i półwegan, odstępstw, następstw itd. :-) Mamy do tego komentarze.

     Żeby mówić o zdrowotnych właściwościach miodu, pyłku, miodu pitnego, pierzgi, propolisu, mleczka itp. przede wszystkim trzeba wrócić do odżywiania z czasów het wstecz....
      Zajrzeć na wieś, do pasiek i popytać wśród starszych pokoleń jak wyglądało całe pozyskiwanie miodu, jak dbano o pszczoły i poczytać nieco o bartnikach i porozmawiać z pszczelarzami. Koniecznie też trzeba spróbować prawdziwego, droższego miodu (nie tego z supermarketu, rozcieńczanego cukrem i wodą, albo w ogóle bez miodu w składzie). Trzeba również doświadczyć użądlenia pszczoły - choć boli -jest porównywane do najlepszego leku.

     Piszę o tym nie bez powodu, ponieważ w nie tylko wegańskich kręgach mało kto wie jak wygląda produkcja miodu i jak bardzo ważna jest opieka nad pasieką. I wcale się nie mądrzę, bo sama odbyłam kilka spotkań z osobami, które opiekują się pszczołami zanim postanowiłam dokończyć serię postów o superpokarmach...

      Zatem bardzo ogólnie, bez wdawania się w zbędne szczegóły... Pierwsze wzmianki o wykorzystaniu miodu jako lekarstwa  pochodzą ze starożytnego Egiptu, sprzed 5500 lat p.n.e., a zapiski z 1000 lat p.n.e. pochodzą Z Indii.



Mleczko pszczele: 
autor: Waugsberg/Wikipedia 
  • to jedyny pokarm królowej pszczół, która żyje dłużej od robotnic, ale ten wartościowy pokarm dostają też malutkie larwy, i tu ciekawostka: jeśli larwa dostanie dużo napoju wtedy wykluje się jako matka, a dostając mniejsze ilości urodzi się jako robotnica,
  • jak przystało na królową: jej mleczko produkują małe pszczoły robotnice, 
Właściwości:
  • bakteriobójcze - w mleczku pszczelim znajduje się antybiotyk w 25% tak silny jak penicylina, ale za to nie powodujący skutków ubocznych,
  • wzmacniające: dodaje energii,
  • mleczko pszczele działa jak napój energetyczny: zwalcza stres, wywołuje przypływ energii,
  • zawiera dużo makro i mikroelementów, ma 24 aminokwasy i witaminy.


Pyłek pszczeli:

Plik:BallOfPollenPelottes2.JPG
 autor: Lamiot/Wikipedia 
  • jeśli ma się doświadczenia to taki pyłek można wyjąć z ula w takich ilościach, by nie zaszkodzić pszczołom,
  • jest półproduktem do produkcji mleczka pszczelego i pierzgi (jest pomiędzy plastrami miodu)
Właściwości:
  • jeden z najlepszych naturalnych środków leczniczych, 
  • ma 35% białka, dużo aminokwasów (100g pyłku zawiera tyle aminokwasów co 0,5kg wołowiny lub 7 jaj.)
  • zawiera witaminy: A, B12, C, D, E, K,
  • pomaga wyleczyć: alergię, zapalenie zatok, alergii, anemię.


Propolis:
Plik:Propolis taruvaik.jpg
autor: Epukas/Wikipedia 
  • technicznie rzecz biorąc to żywica wymieszana ze śliną i resztkami pyłku, jest kitem pszczelim służącym do zabezpieczenia ula,
  • podobno pszczoły zaklejają martwych gości swojego ula takim kitem: chroni to przed rozkładem przybysza i bakteriami, jakie mogłyby się z tego namnożyć, 
  • jest lekarstwem dla samych pszczół,
Właściwości:
  • maść propolisowa pomaga na odleżyny, zmiany skórne, świetnie pomaga zagoić rany,
  • wzmacnia układ odpornościowy, utrzymuje i ponosi liczbę zdrowych bakterii,
  • ma działanie przeciwzapalne, przeciwgrzybiczne, odtruwające, przeciwbakteryjne.



........................................................................
Źródła:
  1. notatki własne
  2. "Jesteś tym, co jesz." G. McKeith
  3. "Czy można żyć 150 lat?" M. Tombak
  4. http://www.foodmatters.tv/
  5. http://www.foodmatters.tv/superfoods
  6. "Zdrowie na talerzu. Lecznicze właściwości potraw".     
  7. "Wiesz co jesz? Poradnik konsumenta..." K. Bosacka, M. Kozłowska - Wojciechowska

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Mydełka wegańskie na bazie oliwy

      Ponad 7 tygodni temu zrobiłam nowe mydełka. Znów na bazie oliwy z oliwek, odrobiny tłuszczu kokosowego.

      Mam piękną, solidną, drewnianą formę do robienia mydeł, więc teraz po zastygnięciu masy muszę tylko równo pokroić cały blok. 
     Kostki są piękne i równe, a osiągnięcie tego za pomocą silikonowych form, które się rozjeżdżają na boki jest niemożliwe... Kroiłam blok z silikonowej formy na kostki, a potem równałam boki, oj dużo kawałków mi zostawało..

    Tym razem powstały tylko dwa rodzaje mydełek: miętowe i owsianka. Dojrzewa jeszcze miks oliwy i kokosu z ziołami, ale trzeba jeszcze poczekać tydzień lub dwa.



OWSIANKA 2 w 1

      Skład mydełka jest prosty i minimalistyczny: oliwa z oliwek, olej kokosowy, wodorotlenek sodu, sól morska, woda destylowana i płatki owsiane. 
     Płatki owsiane daję w całości i nie miksuję ich, dosypuje do masy i posypuje górę bloku w formie i każde serce. 
     Mydełko jest bardzo łagodne, nie ma w składzie żadnego olejku eterycznego i pachnie... mydłem. Ale nie takim sklepowym czy mydłem szarym, po prostu trochę delikatnie oliwą i..mydłem :-) Idealne dla skóry z problemami, wymagającej i dla maluszków. A jak ktoś lubi peeling to można sobie kostką solidnie potrzeć to i owo miejsce i zadziała równie cudownie. 
Owsianka to mydełko 2 w 1 bo jak trzeba jest delikatne (namydlam dłonie), a innym razem namydlam ciało kostką i mam solidne rozmasowanie i usunięcie martwego naskórka. Mydło doskonałe.





MIĘTOWE 

      Skład mydełka: oliwa z oliwek, olej kokosowy, wodorotlenek sodu, sól morska, woda destylowana, eteryczny olejek miętowy, karob, glinka biała, glinka zielona i dosłownie odrobina miki-brokatu, która można zetrzeć palcem lub zmywa się po pierwszym użyciu mydełka . 
     Pierwsza wersja miętowego mydełka z początku roku jest tutaj. Teraz chciałam trochę pokombinować z warstwami. Wszystkie są barwione naturalnie glinkami. 



     Co ciekawe warstwa zielona na samej górze ma piękną jednolitą, gładką strukturę, a warstwy kolejne: z białą glinką i karobem mają strukturę różnorodną, a wynika to z faktu, że masa była już niemalże twarda przy wykładaniu jej do formy. Efekt mi się bardzo podoba. Ostatnia warstwa na dole to czysty miks oliwy i kokosa bez żadnych dodatków. Pachnie delikatnie miętą.








piątek, 15 sierpnia 2014

Nagietek lekarski i przepis na maść nagietkową


   
      Ciemnopomarańczowy kwiat ma tyle cudownych właściwości, że powinien go hodować każdy w ogródku lub na balkonie. Z nagietka można wykonać leczniczą maść, którą dawniej robiono na bazie smalcu zwierzęcego, nalewkę pomagającą na wiele narządów w jamie brzusznej, czy na problemy kobiece.
     Nagietek można wykorzystywać do płukania gardła, okładów dla zwierząt, jako zwykły napar zamiast herbaty lub do farbowania tkanin i włosów. Nagietkiem barwi się również ciasta, masło i sery. Młode listki tej rośliny można dodawać do sałatek.

Nagietek jest wyjątkową rośliną, ponieważ przepowiada pogodę....

     Kwiat, a właściwie ułożenie płatków to naturalny barometr. Rano około 8-9 godziny płatki ułożone równolegle do ziemi (jak na zdjęciach) zapowiadają słoneczną i bezdeszczową pogodę.


Pomarańczowe czy żółte?

      Zanim w ogóle przejdziemy do zbierania koszyczków nagietka warto przyjrzeć się odmianom i kolorom płatków. Najważniejsza uwaga: do celów leczniczych zbieramy tylko te kwiaty, które mają pomarańczowe płatki, a nie żółte. Żółte nie mają tak silnych właściwości leczniczych jak te pomarańczowe i ciemnopomarańczowe.
     Jeśli chcesz zasuszyć płatki nagietka nie rób tego na słońcu, ponieważ wyblakną i stracą swój piękny kolor.

Właściwości lecznicze nagietka

   Ze wszystkich możliwych zajęć, szkoleń, spotkań zielarskich itp. nagietek zawsze okazywał się najbardziej cudownym lekarstwem. Tanim, dostępnym, łatwym do wyhodowania i łatwym w obróbce (zrywaniu, suszeniu).
    Płatki nagietka zawierają: flawonoidy, karotenoidy, alkohole trójterpenowe  olejki eteryczne,  kwasy organiczne (oleanowy, jabłkowy, salicylowy), żywice, śluzy, gorycze, fitocydy, saponiny, witaminy: A, C, P, sole mineralne (dużo magnezu  manganu), garbniki i hormony.


Zastosowanie lecznicze nagietka

     Nagietka można używać wewnętrznie, w formie naparów (więcej informacji na temat przyrządzania ziół jest tutaj): na pobudzenie miesiączkowania, czy na pobudzenie trawienia. Napar działa bakteriobójczo. Kwiaty nagietka pomagają wydalić toksyczne związki z organizmu.
     Pomarańczowy kolor płatków to informacja dla nas, że to ziele pomaga na wszelkie problemy ze zbyt małą ilością żółci w organizmie, a także reguluje ogólnie pracę całych dróg żółciowych. Napar pomaga także przy nieżytach i stanach pooperacyjnych żołądka.
     Naparu z nagietka można żyć do płukania gardła, przemywania twarzy (świetnie oczyszcza z wągrów i koi po opalaniu). Sprawdziliśmy też, że działa podobnie jak rumianek i świetlik w okładach na oczy, a nawet zmniejsza tzw. jęczmień na powiekach.



Kiedy używać maści nagietkowej?
  • przy zranieniach, zadrapaniach, skaleczeniach, 
  • przy niewielkich rankach,
  • na stłuczenia, siniaki 
  • na blizny pooperacyjne,
  • na żylaki i owrzodzenia żylakowe,
  • na popękaną, twardą i zrogowaciałą skórę,
  • na ugryzienia owadów,
  • na oczyszczenia skóry z wągrów,
  • na oparzenia (nawet promieniami: nadfioletowym i Rentgena),
  • przy rożnego rodzaju zapaleniach skóry,
  • na odmrożenia (źródła podają, że maść nagietkową na odmrożenia należy wymieszać z naftą,w proporcji 5: 1 - 1 porcja nafty na 5 porcji maści).
      U mnie w praktyce wygląda to tak: wklepuję i wsmarowuję maść w całe ciało po kąpieli. Jeśli pojawiają się jakieś otarcia, siniaki, spękania itd. zmienione miejsca traktuję maścią kilka razy dziennie. Siniaki schodzą bardzo szybko, zadrapania łatwiej się goją, a blizny są mniejsze.


Przygotowanie maści z nagietka to żaden problem. Moje ulubione "kremy" to te najprostsze, gdzie nie potrzebna jest mi waga i kroplomierz do przygotowania kosmetyku. Tutaj pokazywałam krem o postaci masełka. bardzo prosty w wykonaniu. 
     Maść nagietkowa bardzo różni się kolorem od tej sprzedawanej w aptekach i produkowanej na bazie ropopochodnej wazeliny. Na zdjęciu poniżej są dwa słoiczki: w pierwszym od lewej, jest jeszcze płynna maść bez dodatków. To po prawej ciemno pomarańczowa jest już kilkoma kroplami oleju z rokitnika.



Czym podkręcić maść?
  • dodałam: oleju z rokitnika i eterycznego olejku pomarańczowego jako konserwantu,
  • można dodać równie: jeżówkę purpurową, korzeń żywokostu, płatki arniki dla wzmocnienia gojących właściwości maści,
  • można dodać jakikolwiek naturalny półprodukt kosmetyczny wg klucza; podobne właściwości lecznicze, zapachowe i kolorystyczne.

PRZYGOTOWANIE MAŚCI NAGIETKOWEJ

Składniki:
  • macerat z płatków nagietka (olej zimnotłoczony i płatki nagietka),
  • olej z rokitnika,
  • olejek eteryczny pomarańczowy,
  • masło shea, 
  • masło kakaowe,
  • wosk candelila (do wersji wegańskiej) lub wosk pszczeli (niewidoczne na fotografii).

MACERAT: świeże płatki nagietka zalać olejem. Najlepiej nich będzie delikatny, np, winogronowy, z orzechów włoskich. Podgrzewać na małym ogniu. W wielu książkach zielarskich i na kursach podawano przepis by podgrzewać płatki 2-3 godziny, ja zrobiłam to przez niecałą godzinę. Całość przecedziłam.




MAŚĆ: wszystkie składniki oprócz olejku eterycznego rozpuścić w kąpieli wodnej. Gdy przestygnie dodać olejek eteryczny i przelać do pojemników. Odstawić do zastygnięcia.
     W zależności od pory roku i miejsca przechowywania maść może mieć różną konsystencję, jeśli jest za rzadka, rozpuścić ją ponownie w kąpieli wodnej i dodać większą ilość wosku.

                                                            .........................................


     Dawniej nasze babcie i prababcie taką maść robiły na bazie smalcu. Dziś mam dostępne różnego rodzaju masła i oleje niezwierzęcego pochodzenia i bardzo to cenię. Nie będę rozwijać tu dyskusji pt. co jest zdrowsze: masło kakaowe, masło shea sprowadzane z zagranicy i czasem niewiadomego do końca pochodzenia (problem sprawiedliwego handlu poruszony był tutaj) czy smalec np. wieprzowy pozyskiwany przy uboju zwierzęcia, gdzieś u sąsiada. Dla mnie istotny jest fakt weganizmu czy wegetarianizmu...




.........................................
Źródła:

1. D. Tyszyńska - Kownacka, T. Starek " Zioła w polskim domu."
2. I. Gumowska "Ziółka i my."
3. Z. Przybylak " Sławne kuracje uzdrawiające."
4. własne notatki z różnych źródeł