"Prawdziwa historia witaminy D." - m. in. o filtrach przeciwsłonecznych
Świetnie się złożyło z tym filmikiem, bo okres akurat dość słoneczny i większość z nas wyjmuje kremy z filtrami, więc nieco wyjaśnienia znajdziecie właśnie w "Prawdziwej historii witaminy D." Przy okazji przypominam, że o witaminie D można jeszcze przeczytać takie artykuły: ciekawostki objawy niedoboru [klik], kilka słów od V. Boutenko i metody oczyszczania oczu [klik], 8 minut o witaminie D [klik]. Natomiast mity dotyczące filtrów słonecznych to część 1 i część 2 - ciekawe artykuły. Oczywiście nie zapominajmy, że witamina D jest lekiem na wszelkiego rodzaju nowotwory!
Ja pisałam już kiedyś w komentarzu, że latem pracuję w pełnym słońcu i nie ma zmiłuj się bo od 6 rano do oporu jestem w pełnym słońcu i nos mam dosłownie "zjarany" na czerwono, skóra mi schodzi, kremy się ważą, piecze, swędzi - więc poparzenie i na nos nakładam mega filtr typowo kosmetyczny.
A resztę ciała to już naturalne filtry: głównie masła, oleje i czasem z dodatkiem witaminy czy olejku - wszystko naturalne.A i mineralne kosmetyki mam od Lily Lolo głównie, a podkłady mają z filtrem.
Pozdrawiam i nie przejmuj się, bo i ja wciąż mam nie do końca wyrobione zdanie..ach
Jeszcze nie obejrzałam, bo teraz nie mogę, ale ja stosuję filtry, kremuję się i chronię przed słońcem, czyli: nie opalam się, nie korzystam z solarium, kremuję się i w sumie tyle. :) Nie unikam słońca jak ognia i nie przemykam zaułkami. :D
Oczywiście ja nikogo nie oceniam, każdy wybiera co lubi, czy też właściwie musi. :) Obecnie używam kupnych filtrów o wysokim faktorze (czyli 50+), jak będzie później, to jeszcze zobaczę, muszę pogłębić swoją wiedzę w wielu tematach odnośnie pielęgnacji. W ostatnich latach zamarzyła mi się ochrona dla włosów (bo nie mam jeszcze kapelusza ;d), ale wszystko w sklepach jest z alkoholem, porażka normalnie. dzisiaj u Anwen poczytałam o mgiełkach do włosów z półproduktów i sobie pewnie zrobię, będą o niebo lepsze. :) Naturalne składniki, które posiadają filtry to jest coś niesamowitego. :) (mnie to kreci ;))
Temat jest kontrowersyjny, ale nawet i ja wciąż zdobywam w tym temacie wiedzę. Głównie wiesz nie podobają mi się składy kosmetyków z filtrami przeciwsłonecznymi! Gdyby mi ktoś dał krem bez parabenów, parafiny, alkoholu i silikonów - to ja bardzo chętnie przygarnę. A włosy ja też musze chronić, bo moje słońca nie lubią, latem biegam w chusteczce, kapeluszu albo turbanie. Anwen czytam od dawna, a takie mgiełki też robię od momentu pierwszych zakupów półproduktów, więc też polecam!
Widziałam już wcześniej artykuły o witaminie D i Filtrach na tym blogu... ciekawe i całkowicie inne podejście niż to co w zasadzie serwuje nam aktualnie taki wiżaż.pl czy inne media.
Na wizażu jestem też od dłuższego czasu. Jeśli chodzi o reklamy - to wiadomo, że produkty trzeba sprzedać, więc różny kit się wciska konsumentom.
Jeśli znajdziesz kiedyś czas zobacz i przetłumacz sobie skład kremów z SPFami, straszna jest ilość toksyn i trucizn, jakie się dodaje do nich. A jak taki krem ma kontakt z wodą, to bardzo często powstaje taki związek jak formaldehyd...strach to używać. Pozdrawiam i dzięki za słuszną uwagę co do reklam
I tak źle, i tak niedobrze. Co naukowiec, czy badanie inna opinia. W zasadzie nigdy nie unikałam słońca, stosowałam filtry sporadycznie. Niestety moja skóra jest bardzo podatna na przebarwienia. Po ciąży stan się pogłębił. Wystarczy chwilka na słońcu i już plamy się pojawiają. Do twarzy jestem wręcz zmuszona używać filtra. Na szczęście znalazłam przyjemny kosmetyk.
Slyszę właśnie, że po ciąży wiele kobiet ma problemy z przebarwieniami. Kosmetyk jest przyjemny w składzie? jeśli tak to się nim pochwal koniecznie.
A co do naukowców i badań, te sponsorowane i wykupione przez firmy ZAWSZE będą robione tak, by dany produkt był sprzedany. A to otyczy nie tylko kosmetyków.
Mój synek ma już 1,5roku, a na mojej twarzy wciąż są te okropne przebarwienia. Do tego mam wrażenie, że po ciąży jestem bardzo podatna na plamy. Żałuję, że muszę stosować filtry. Nie lubię ich. Filtr John Masters Organics jednak jest mniejszym złem. Skład naturalny i przyjemny w stosowaniu (nie bieli, nie tłuści). Pisałam o nim na moim blogu, więc jeśli masz ochotę zapraszam.
Nie noszę jednak okularów przeciwsłonecznych :) Jestem krótkowidzem i przeczytałam kiedyś książkę o zdrowiu oczu, gdzie oprócz ćwiczeń, wyraźnie odradzano noszenie ciemnych okularów. (w naszej strefie klimatycznej oczywiście ;) )
Czytam twój blog o dtygodnia dopiero, więc mam parę zaległych postów. Kiedyś muszę poczytać więcej o tych przebarwieniach, ale zapewne to po prostu sprawa hormonów, wiadomo ciało pcha swoje siły najpierw w dziecko w brzuchu, w poród, a potem w karmienie, więc nie wsytarcza już na piękna twarz- taka moja dedukcja jest, ale mogę się mylić :-)
Uważam, że zostaliśmy stworzeni do życia pod tym słońcem i dlatego nie może ono nam szkodzić. Oczywiście nie szkodzi wówczas, gdy nie przesadzamy z korzystaniem ze słońca. Tak jak nawet najzdrowsza żywność jedzona w nadmiarze szkodzi, tak też jest ze słońcem. Dlatego nie unikam słońca, ale też nie "smażę się" bez opamiętania. Nie kupuję kosmetyków z filtrami, w grę wchodzą tylko filtry naturalne (a więc niskie) np. masło karite. Nie noszę również okularów przeciwsłonecznych. Pewna ilość światła słonecznego jest niezbędna dla zdrowia, co wyraźnie pokazuje filmik.
Brawa dla Ciebie za ten komentarz! :-) Weźmy niestety pod uwagę dziurę ozonową, zanieczyszczenie powietrza i inne rzeczy, które wpływają na to, że jednak promienie słoneczne w dzisiejszych czasach mogą nam nieco szkodzić. Masz rację, co do natury, gdyby słońce nie było nam potrzebne nie było by go. Ja staram się mało chodzić w okularach przeciwsłonecznych, a o leżeniu plackiem na słońcu to chyba musiałabym w głowę się uderzyć czy coś :-) żeby to zrobić. Masło karite jest jednym z moich ulubionych.
sama już nie wiem co myśleć o tych filtrach... z jednej strony gloryfikowane, z drugiej demonizowane. osobiście wywaliłam wszystkie kremy z filtrem po przeczytaniu artykułów o nich na Twoim blogu. nawet nie żałuję tego, bo miały fatalne składy. jednak ostatnio dowiedziałam się, że to promienie UVA odpowiadają za starzenie się skóry, UVB za produkcję witaminy D, i pomyślałam, że może jednak warto chronić się filtrami przed nadmiernym promieniowaniem? nie znalazłam niestety filtra który chroni tylko przed UVA... ;) a zdecydowanie nie chcę blokować syntetyzowania witaminy D. postanowiłam więc nie ograniczać przebywania na zewnątrz do minimum, ale też nie przesadzać z nadmiernym wystawianiem ciała na promienie uv - tak więc droga środka. zdecydowanie daleko mi do osób lubiących się opalać parę godzin na leżku. jednak jeśli zdarzy mi się z jakiegoś innego powodu być narażona na wielogodzinne promieniowanie słoneczne, które uznam za nadmierne, prawdopodobnie użyję jakiegoś filtra mineralnego na twarz ;) takie jest moje zdanie dzisiaj, pewnie jeszcze kilka albo i więcej razy zdarzy mi się zrobić autoweryfikację tych poglądów :) aha, i w zimie mam w planach wspomagać się suplementując witaminę D, myślę w naszym klimacie zdecydowanie warto. pozdrawiam i cieszę się, że blog ocalał :)
Myślę, że Twoje postępowanie z filtrami jest jednym z najlepszych jakie mogłaś wymyślić, tak jak piszesz: na zasadzie złotego środka. Podkłady mineralne i masło karite to jedne z najlepszych "ochraniaczy". Myślę, że zimą kuracja może być wskazana, ale ja najpierw sięgnęłabym po warzywa i owoce, które mają witaminę D, a dopiero potem po syntetyczne witaminy.
Martwię się trochę wit. D (jestem filtromaniaczką, przez retinoidy muszę, zresztą wierzę w szkodliwe działanie UVA), dlatego filtruję tylko twarz ;) w końcu przez ramiona i nogi też można skorzystać ze słoneczka. Wierzę w informację, którą wyczytałam gdzieś tam, że wystarcza 15 min. dziennie na słonku z odkrytymi 30% powierzchni ciała, żeby wytworzyć odpowiednią ilość witaminy D.
A poza tym u nas w zimie jest pochmurno, wtedy jest niższe UVB, więc pewnie większość osób ma niedobory... nawet jak się nie filtrujemy.
Wiem, wiem, że Ty filtromaniaczka! :-) Ciekawe jest te 15 minut i 30%, ale zajrzyj do jednego linku z tego posta, tam Victoria mówi, że łapiemy witaminę D tylko skórą wokół oczu, tą częśćią, którą załaniamy okularami przeciwsłonecznymi.
Praktycznie nie stosuje się filtrów 100% więc nawet przy mocnym filtrze jakiś tam procent witaminy jest wytwarzany. Ogólna zasada jest taka - jeśli ktoś zamierza być długo na słońcu to lepiej nie dostać poparzeń, bo każda zbyt długa ekspozycja nieosłoniętej skóry na słońce większa ryzyko raka. To już bardzo ładnie wychodzi ze statystyk. Natomiast nigdzie nie spotkałem się z radą, aby smarować się filtrami ciągle. Jeśli ktoś się tak bardzo boi awitaminozy, to może stosować mocne filtry na części odsłonięte stale i słabe na odsłaniane czasem. Jeśli ktoś dużo siedzi na słońcu to jego skóra w godzinę wytworzy tyle witaminy ile trzeba i dalsze opalanie bez zabezpieczeń to tylko większe ryzyko. Bo wprawdzie pewne dane pokazują że przy niedoborze wit D zwiększa się ryzyko raka, ale przy uzupełnieniu poziomów rak się nie cofa.
Dziękuje Ci za komentarz. Co do raka, generalnie jest to choroba, która powstaje m. in. z powodu niedoborów w ograniźmie róznego rodzaju witamin plus różne czynniki środoweiska zewnetrznego, więc im więcej niedoborów witminowych tym większe ryzyko zchorowania...do leczenia raka to już konkretnie witamina B17 :-)
Aniu, tak mnie zszokowało to co przeczytałam o tych filtrach ,że umieszczam u siebie na blogu żeby zasięg informacji był większy, pozwolisz? Jestem w kropce bo nie dość że ja sama mam alergię na słońce, to teraz zupełnie nie wiem czym i czy smarować moją 3.5 latkę:(( a dodam że chcemy używać "natury"
Ciekawy film.
OdpowiedzUsuńOstatnio nakręciłam się na kupno filtra, ale teraz mam w głowie mętlik. Pchać sobie te cuda na twarz czy nie? Oto jest pytanie.
zoila
UsuńJa pisałam już kiedyś w komentarzu, że latem pracuję w pełnym słońcu i nie ma zmiłuj się bo od 6 rano do oporu jestem w pełnym słońcu i nos mam dosłownie "zjarany" na czerwono, skóra mi schodzi, kremy się ważą, piecze, swędzi - więc poparzenie i na nos nakładam mega filtr typowo kosmetyczny.
A resztę ciała to już naturalne filtry: głównie masła, oleje i czasem z dodatkiem witaminy czy olejku - wszystko naturalne.A i mineralne kosmetyki mam od Lily Lolo głównie, a podkłady mają z filtrem.
Pozdrawiam i nie przejmuj się, bo i ja wciąż mam nie do końca wyrobione zdanie..ach
Jeszcze nie obejrzałam, bo teraz nie mogę, ale ja stosuję filtry, kremuję się i chronię przed słońcem, czyli: nie opalam się, nie korzystam z solarium, kremuję się i w sumie tyle. :) Nie unikam słońca jak ognia i nie przemykam zaułkami. :D
OdpowiedzUsuńVila
UsuńTez nie unikam słońca, ale znów nie leżę plackiem, jak jest mus to mus i wtedy nie ma zmiłuj się, praca ważniejsza.
Pozdrawiam
Oczywiście ja nikogo nie oceniam, każdy wybiera co lubi, czy też właściwie musi. :)
UsuńObecnie używam kupnych filtrów o wysokim faktorze (czyli 50+), jak będzie później, to jeszcze zobaczę, muszę pogłębić swoją wiedzę w wielu tematach odnośnie pielęgnacji.
W ostatnich latach zamarzyła mi się ochrona dla włosów (bo nie mam jeszcze kapelusza ;d), ale wszystko w sklepach jest z alkoholem, porażka normalnie. dzisiaj u Anwen poczytałam o mgiełkach do włosów z półproduktów i sobie pewnie zrobię, będą o niebo lepsze. :) Naturalne składniki, które posiadają filtry to jest coś niesamowitego. :) (mnie to kreci ;))
Vila
UsuńTemat jest kontrowersyjny, ale nawet i ja wciąż zdobywam w tym temacie wiedzę.
Głównie wiesz nie podobają mi się składy kosmetyków z filtrami przeciwsłonecznymi! Gdyby mi ktoś dał krem bez parabenów, parafiny, alkoholu i silikonów - to ja bardzo chętnie przygarnę.
A włosy ja też musze chronić, bo moje słońca nie lubią, latem biegam w chusteczce, kapeluszu albo turbanie. Anwen czytam od dawna, a takie mgiełki też robię od momentu pierwszych zakupów półproduktów, więc też polecam!
Pozdrawiam
Zostałaś otagowana! http://liliowyzakatek.blogspot.com/2012/05/moj-tag-wiem-co-jem.html
OdpowiedzUsuńNika
UsuńJuż odpowiedziałam :-) i dziękuję!
Widziałam już wcześniej artykuły o witaminie D i Filtrach na tym blogu... ciekawe i całkowicie inne podejście niż to co w zasadzie serwuje nam aktualnie taki wiżaż.pl czy inne media.
OdpowiedzUsuńToxic
UsuńNa wizażu jestem też od dłuższego czasu. Jeśli chodzi o reklamy - to wiadomo, że produkty trzeba sprzedać, więc różny kit się wciska konsumentom.
Jeśli znajdziesz kiedyś czas zobacz i przetłumacz sobie skład kremów z SPFami, straszna jest ilość toksyn i trucizn, jakie się dodaje do nich. A jak taki krem ma kontakt z wodą, to bardzo często powstaje taki związek jak formaldehyd...strach to używać.
Pozdrawiam i dzięki za słuszną uwagę co do reklam
I tak źle, i tak niedobrze. Co naukowiec, czy badanie inna opinia. W zasadzie nigdy nie unikałam słońca, stosowałam filtry sporadycznie. Niestety moja skóra jest bardzo podatna na przebarwienia. Po ciąży stan się pogłębił. Wystarczy chwilka na słońcu i już plamy się pojawiają. Do twarzy jestem wręcz zmuszona używać filtra. Na szczęście znalazłam przyjemny kosmetyk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zielony koszyczku
UsuńSlyszę właśnie, że po ciąży wiele kobiet ma problemy z przebarwieniami. Kosmetyk jest przyjemny w składzie? jeśli tak to się nim pochwal koniecznie.
A co do naukowców i badań, te sponsorowane i wykupione przez firmy ZAWSZE będą robione tak, by dany produkt był sprzedany. A to otyczy nie tylko kosmetyków.
Pozdrawiam
Mój synek ma już 1,5roku, a na mojej twarzy wciąż są te okropne przebarwienia. Do tego mam wrażenie, że po ciąży jestem bardzo podatna na plamy. Żałuję, że muszę stosować filtry. Nie lubię ich. Filtr John Masters Organics jednak jest mniejszym złem. Skład naturalny i przyjemny w stosowaniu (nie bieli, nie tłuści). Pisałam o nim na moim blogu, więc jeśli masz ochotę zapraszam.
UsuńNie noszę jednak okularów przeciwsłonecznych :) Jestem krótkowidzem i przeczytałam kiedyś książkę o zdrowiu oczu, gdzie oprócz ćwiczeń, wyraźnie odradzano noszenie ciemnych okularów. (w naszej strefie klimatycznej oczywiście ;) )
Pozdrawiam słonecznie.
Koszyczku
UsuńCzytam twój blog o dtygodnia dopiero, więc mam parę zaległych postów. Kiedyś muszę poczytać więcej o tych przebarwieniach, ale zapewne to po prostu sprawa hormonów, wiadomo ciało pcha swoje siły najpierw w dziecko w brzuchu, w poród, a potem w karmienie, więc nie wsytarcza już na piękna twarz- taka moja dedukcja jest, ale mogę się mylić :-)
Pozdrawiam
Uważam, że zostaliśmy stworzeni do życia pod tym słońcem i dlatego nie może ono nam szkodzić. Oczywiście nie szkodzi wówczas, gdy nie przesadzamy z korzystaniem ze słońca. Tak jak nawet najzdrowsza żywność jedzona w nadmiarze szkodzi, tak też jest ze słońcem. Dlatego nie unikam słońca, ale też nie "smażę się" bez opamiętania. Nie kupuję kosmetyków z filtrami, w grę wchodzą tylko filtry naturalne (a więc niskie) np. masło karite. Nie noszę również okularów przeciwsłonecznych. Pewna ilość światła słonecznego jest niezbędna dla zdrowia, co wyraźnie pokazuje filmik.
OdpowiedzUsuńSandra
UsuńBrawa dla Ciebie za ten komentarz! :-)
Weźmy niestety pod uwagę dziurę ozonową, zanieczyszczenie powietrza i inne rzeczy, które wpływają na to, że jednak promienie słoneczne w dzisiejszych czasach mogą nam nieco szkodzić.
Masz rację, co do natury, gdyby słońce nie było nam potrzebne nie było by go. Ja staram się mało chodzić w okularach przeciwsłonecznych, a o leżeniu plackiem na słońcu to chyba musiałabym w głowę się uderzyć czy coś :-) żeby to zrobić.
Masło karite jest jednym z moich ulubionych.
Pozdrawiam
sama już nie wiem co myśleć o tych filtrach... z jednej strony gloryfikowane, z drugiej demonizowane. osobiście wywaliłam wszystkie kremy z filtrem po przeczytaniu artykułów o nich na Twoim blogu. nawet nie żałuję tego, bo miały fatalne składy. jednak ostatnio dowiedziałam się, że to promienie UVA odpowiadają za starzenie się skóry, UVB za produkcję witaminy D, i pomyślałam, że może jednak warto chronić się filtrami przed nadmiernym promieniowaniem? nie znalazłam niestety filtra który chroni tylko przed UVA... ;) a zdecydowanie nie chcę blokować syntetyzowania witaminy D. postanowiłam więc nie ograniczać przebywania na zewnątrz do minimum, ale też nie przesadzać z nadmiernym wystawianiem ciała na promienie uv - tak więc droga środka. zdecydowanie daleko mi do osób lubiących się opalać parę godzin na leżku. jednak jeśli zdarzy mi się z jakiegoś innego powodu być narażona na wielogodzinne promieniowanie słoneczne, które uznam za nadmierne, prawdopodobnie użyję jakiegoś filtra mineralnego na twarz ;) takie jest moje zdanie dzisiaj, pewnie jeszcze kilka albo i więcej razy zdarzy mi się zrobić autoweryfikację tych poglądów :) aha, i w zimie mam w planach wspomagać się suplementując witaminę D, myślę w naszym klimacie zdecydowanie warto. pozdrawiam i cieszę się, że blog ocalał :)
OdpowiedzUsuńlittlem.
UsuńMyślę, że Twoje postępowanie z filtrami jest jednym z najlepszych jakie mogłaś wymyślić, tak jak piszesz: na zasadzie złotego środka.
Podkłady mineralne i masło karite to jedne z najlepszych "ochraniaczy". Myślę, że zimą kuracja może być wskazana, ale ja najpierw sięgnęłabym po warzywa i owoce, które mają witaminę D, a dopiero potem po syntetyczne witaminy.
Pozdrawiam
O wróciła stronka:)
OdpowiedzUsuńSuper!!!
:-)
UsuńTylko, że Ania nie napisała jak wróciły cudowne diety... A ja jestem mega ciekawy!!!
OdpowiedzUsuńPoprzedni wpis A Zet i dwa słowa były na blogu zastępczym.
UsuńPozdrawiam
No wiem, ale tylko ogólnikowo, że przy pomocy informatyków...
UsuńA Zet
UsuńJa się na przesznoszeniu hostingów na zagraniczne serwery nie znam, nie wiem o co w tym chodzi, więc Ci nie wytłumaczę.
Pozdrawiam
Cieszę się, że udało się przywrócić bloga :)
OdpowiedzUsuńMartwię się trochę wit. D (jestem filtromaniaczką, przez retinoidy muszę, zresztą wierzę w szkodliwe działanie UVA), dlatego filtruję tylko twarz ;) w końcu przez ramiona i nogi też można skorzystać ze słoneczka. Wierzę w informację, którą wyczytałam gdzieś tam, że wystarcza 15 min. dziennie na słonku z odkrytymi 30% powierzchni ciała, żeby wytworzyć odpowiednią ilość witaminy D.
A poza tym u nas w zimie jest pochmurno, wtedy jest niższe UVB, więc pewnie większość osób ma niedobory... nawet jak się nie filtrujemy.
Pozdrawiam!
Italiana
UsuńWiem, wiem, że Ty filtromaniaczka! :-)
Ciekawe jest te 15 minut i 30%, ale zajrzyj do jednego linku z tego posta, tam Victoria mówi, że łapiemy witaminę D tylko skórą wokół oczu, tą częśćią, którą załaniamy okularami przeciwsłonecznymi.
Pozdrawiam
Z drugiej strony, tam najszybciej powstają zmarszczki :D i tak źle, i tak niedobrze ;)
Usuńno tak.... mi już trochę ręce opadają z tymi filtrami.
UsuńPozdrawiam
Ja muszę używać filtrów, bo jestem podatna na przebarwienia.
OdpowiedzUsuńAnne-Clarie
UsuńWiem, że z tymi przebarwieniami są problemy, ja się nie znam na tym niestety, więc w temacie nie pomgę, stąd radzę: zostań przy tym, co używasz.
Pozdrawiam
Filtry chronią na pewno przed poparzeniem (jesli ktos musi byc na sloncu). Nie stanowią natomiast bariery, jesli chodzi o wytwarzanie witaminy D
OdpowiedzUsuńAnonimie
UsuńPoproszę o źródła tych stwierdzeń.
Pozdrawiam
Praktycznie nie stosuje się filtrów 100% więc nawet przy mocnym filtrze jakiś tam procent witaminy jest wytwarzany. Ogólna zasada jest taka - jeśli ktoś zamierza być długo na słońcu to lepiej nie dostać poparzeń, bo każda zbyt długa ekspozycja nieosłoniętej skóry na słońce większa ryzyko raka. To już bardzo ładnie wychodzi ze statystyk. Natomiast nigdzie nie spotkałem się z radą, aby smarować się filtrami ciągle. Jeśli ktoś się tak bardzo boi awitaminozy, to może stosować mocne filtry na części odsłonięte stale i słabe na odsłaniane czasem.
UsuńJeśli ktoś dużo siedzi na słońcu to jego skóra w godzinę wytworzy tyle witaminy ile trzeba i dalsze opalanie bez zabezpieczeń to tylko większe ryzyko. Bo wprawdzie pewne dane pokazują że przy niedoborze wit D zwiększa się ryzyko raka, ale przy uzupełnieniu poziomów rak się nie cofa.
zaciekawiony
UsuńDziękuje Ci za komentarz.
Co do raka, generalnie jest to choroba, która powstaje m. in. z powodu niedoborów w ograniźmie róznego rodzaju witamin plus różne czynniki środoweiska zewnetrznego, więc im więcej niedoborów witminowych tym większe ryzyko zchorowania...do leczenia raka to już konkretnie witamina B17 :-)
Pozdrawiam
Aniu, tak mnie zszokowało to co przeczytałam o tych filtrach ,że umieszczam u siebie na blogu żeby zasięg informacji był większy, pozwolisz? Jestem w kropce bo nie dość że ja sama mam alergię na słońce, to teraz zupełnie nie wiem czym i czy smarować moją 3.5 latkę:(( a dodam że chcemy używać "natury"
OdpowiedzUsuńzufik
UsuńNie ma problemu! :-)
Poszukaj w masłach roślinnych, kilka z nich jest naturalnymi olejami z właściwościami ochronnymi przed promieniami słonecznymi.
Pozdrawiam