Strony

piątek, 31 grudnia 2010

na Nowy Rok ...

   

 „DESIDERATA.”

      ,,Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu – pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

     Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.
     Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od Ciebie.
     Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu.
     Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach – świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech Ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełnie heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.
      Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla Ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie – jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa i masz prawo być tutaj i czy to jest dla Ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien.
      Tak więc w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są Twe pragnienia.
      W zgiełku ulicznym, zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą, z całym swym zakłamaniem, znojem, rozwianymi marzeniami – ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.”

Tekst wyryty w ścianie  w starym kościele w Baltimore, datowany na 1692rok.

Zjęcie - Google.

wtorek, 28 grudnia 2010

Toksyczne składniki w kosmetykach (szkodliwe farby do włosów)

      O całej niedobrej chemii w kosmetykach już pisałam na blogu poruszając temat filtrów przeciwsłonecznych, pieluszek jednorazowych, fluoru w pastach od zębów czy ftalanach (odsyłam do etykiety: kosmetyki). Poszerzajac swoją wiedzę po raz kolejny kontrowersje, artykuł uzupełniajacy dotychczasowe informacje i praę nowinek..

      "Niska świadomość społeczna sprawia, że producenci środków kosmetycznych oraz higieny osobistej lekceważą zdrowie ludzi, stosując do ich wytwarzania szkodliwe dla naszych organizmów składniki, które nie są nawet podawane na etykietach.

SKALA ZAGROŻENIA

      To wstrząsająca wiadomość. Jednak najważniejsze w tym jest to, że tego typu sprawa, to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

      Ftalany są zaledwie jednymi z bardzo wielu chemikaliów znajdujących się w środkach higieny osobistej, których niczego nieświadomi codziennie używamy. Środowiskowa Grupa Robocza, organizacja ochrony środowiska, szacuje, że z około 10500 substancji udokumentowanych jako pospolite składniki środków higieny osobistej, pod względem ich nieszkodliwości zbadano zaledwie 11.
      W takiej sytuacji ignorancja nie jest błogosławieństwem. Wręcz przeciwnie – może sprowadzić nieszczęście i mieć bardzo przykry wpływ na zdrowie nasze i naszych bliskich. Proszę sobie wyobrazić kochającą mamę kąpiącą swoje dziecko w spienionej wodzie. Dzieci przepadają za zabawą w spienionej wodzie i jest to świetny sposób na przyzwyczajenie ich do kąpieli. Ile jednak matek zdaje sobie sprawę, że płyn spieniający wodę zawiera DEA, TEA i MEA, czyli dietanolo-aminę, trietanoloaminę i monoetanoloaminę. Te trzy związki chemiczne tworzą w połączeniu z azotanami (taka reakcja może zajść w czasie leżenia produktu na półce w sklepie) nitrozoaminy, takie jak NDEA (Af-nitrozodietanoloamina), która jest wysoce rakotwórcza i stanowi szczególne zagrożenie dla nerek i wątroby i jest bardzo łatwo absorbowana przez skórę, zwłaszcza bardzo delikatną skórę dzieci.
      Wiadomo też, że wywołują one reakcje alergiczne, podrażniają oczy i wysuszają włosy. Tę zabójczą mieszankę chemikaliów zawiera wiele szamponów, płynów do kąpieli i mydeł. Już w roku 1980 FDA podał, że około 42 procent wszystkich kosmetyków jest skażonych NDEA, przy czym ich największym stężeniem charakteryzują się szampony.
      Z kolei producenci utrzymują, że DEA i jej pochodne są „bezpieczne” i można je stosować w produktach przeznaczonych do chwilowego użycia na zasadzie „użyj i zmyj”. Badania opublikowane w periodyku Journal ofthe National Cancer Institute (Magazyn Krajowego Instytutu Raka), mówią jednak o czymś wręcz przeciwnym, wskazując, że badania przeprowadzone, zarówno na ludziach, jak i na zwierzętach, wykazały, iż NDEA może być szybko absorbowana przez skórę.
      Co warte uwagi, w roku 1978IARC podkreśliła, że „aczkolwiek nie są dostępne dane epidemiologiczne, N-nitrozo-dietanoloaminę należy z praktycznych powodów traktować jako rakotwórczą dla ludzi”. Postulat ten został potwierdzony blisko 10 lat później.
      W powiadomieniu opublikowanym 10 kwietnia 1979 roku w Federal Registerze (44 FR 21365), FDA wyraził swoje zaniepokojenie skażeniem kosmetyków przez nitrozoaminy. Mówi się tam, że kosmetyki zawierające nitrozoaminy można traktować jako złej jakości i mogą być poddane restrykcjom. W przeglądzie produktów kosmetycznych przeprowadzonym w latach 1991-1992 Af-nitrozodietanolo-amina została wykryta na poziomie 3 części na milion w 65 procentach próbek.
     W roku 1994 Amerykański Krajowy Program Toksykologiczny (American National Toxicology Program; w skrócie NTP) przedstawił podobny wniosek w swoim „Siódmym Dorocznym Raporcie o Kancerogenach”, w którym czytamy: „Są wystarczające dowody kancerogenności Af-nitrozodieta-noloaminy pochodzące z doświadczeń na zwierzętach”. W raporcie mówi się dalej, że ponad 44 różne gatunki, na których testowano związki NDEA, okazały się na nie podatne. W swoim Jedenastym Raporcie z roku 2005 NTP podaje, że „Af-nitrozodietanoloaminę należy traktować jako ludzki kancerogen…”

czwartek, 23 grudnia 2010

"Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było".

"Aby poznać wartość jednego roku, zapytaj studenta, który odpadł na egzaminach końcowych.
Aby poznać wartość jednego miesiąca, porozmawiaj z matką, która za wcześnie urodziła dziecko.
Aby poznać wartość jednego tygodnia, porozmawiaj z wydawcą tygodnika.
Aby poznać wartość jednej minuty, zapytaj kogoś, kto spóźnił się na swój pociąg, autobus lub samolot.
Aby poznać wartość jednej sekundy, porozmawiaj z kimś, kto przeżył wypadek.
Aby poznać wartość jednej milisekundy, zapytaj kogoś, kto podczas igrzysk olimpijskich zdobył srebrny medal...

Czas na nikogo nie czeka. Zbieraj wszystkie chwile, które pozostają, ponieważ są tego warte. Dziel je z wyjątkowym człowiekiem, a one będą jeszcze bardziej wartościowe".



Zdjęcie- z Google.

środa, 22 grudnia 2010

Metale ciężkie w pieluchach jednorazowych dla dzieci, dlaczego lepsze są pieluchy tetrowe?, cz. 2

Na temat zawartości metali ciężkich w tzw. pampersach już parę słów było (czytaj poprzedni wpis). Dziś ponownie troszkę wygrzebanych informacji o toksynach w pieluszkach jednorazowych... Artykuł pochodzi stąd.

Jaki pieluchy będą najlepsze dla twojego dziecka?
     "To, z czym ma kontakt skóra naszego dziecka jest tak samo ważne dla jego zdrowia jak to, czym jest żywione. Pieluchy, ubrania oraz produkty do pielęgnacji dziecka mogą być źródłem toksycznych chemikaliów wchłanianych bezpośrednio przez największy organ ciała, czyli skórę. Woda i wilgotność znacząco zwiększają absorbcję  i szkodliwe działanie trujących składników. Ryzyko na jakie narażone są niemowlęta i dzieci w kontakcie z chemią jest znacznie wyższe niż u dorosłych, gdyż ich mózg i narządy wciąż się rozwijają.

      Według Journal of Pediatrics, ponad połowa dzieci które ukończyły miesiąc życia i były pieluchowane w jednorazówkach miała pieluszkowe zapalenie skóry. Spośród tych dzieci 16 % miało chorobę klasyfikowaną jako poważna.

      Zostały przeprowadzone badania, które wykazały wzrost występowania zapalenia pieluszkowego wraz z rosnącym użyciem pieluch jednorazowych. Wzrost ten okazał prawie dziesięciokrotny –  z 7,1% do 61% i obejmował tylko dzieci, które w związku z chorobą wymagały wizyty u lekarza.

      Pieluszkowe zapalenie skóry jest wywoływane przez wiele czynników m.in. długotrwała wilgoć, brak dostępu powietrza, mydło, uczulenia na chemikalia i farby, amoniak wydzielający się, gdy bakterie rozkładają mocz (rozwój mikrobów – bakterii lub drożdżaków – może być  również reakcją na określone pożywienie). Badania wskazują, że stosowanie pieluch jednorazowych znacząco przyczynia się do rozwoju choroby.

Oto dlaczego pieluchy jednorazowe powodują ten i inne problemy:
  • sodium polyacrylate – absorbujący żel używany w pieluchach jednorazowych, który jest łączony z syndromem szoku toksycznego, reakcjami alergicznymi i jest śmiertelnie trujący dla zwierząt, (*przy okazji proszę zwrócić uwagę, że ów żel jest stosowany również w wielu podpaskach/tamponach/wkładkach czy pieluchach dla dorosłych),
  • dioksyny – niszczą centralny układ nerwowy, nerki i wątrobę. Składnik ten był stosowany w środkach owadobójczych i został zakazany.
  • barwniki – powodują reakcje alergiczne, niektóre są bardzo toksyczne,
  • substancje zapachowe – mogą powodować bóle, zawroty głowy, wysypkę u dzieci i ich opiekunów,
  • inne problemy – rzepy mogą przecinać delikatną skórę niemowląt, mogą powstawać odparzenia"
szkodliwe-substancje-w-zabawkachSkład pieluszek jednorazowych

      "Na opakowaniu jednorazówek bardzo trudno znaleźć informację z czego są one zrobione. Producenci zasłaniają się tajemnicą handlową albo używają tak skomplikowanego nazewnictwa, aby niewiele można było zrozumieć.

Konstrukcja oraz skład chemiczny każdej pieluszki, bez względu na markę, są podobne:
  • warstwa zewnętrzna: porowaty polietylen o małej gęstości uzyskiwany z ropy naftowej (ok. szklanki na pieluszkę),
  • wnętrze pieluszki to mieszanka chemicznie przetworzonej bielonej chlorem miazgi drzewnej z poliakrylanem sodu (bardzo chłonna substancja chemiczna zamieniająca wilgoć w żel) oraz wodoodporna wkładka, która powoduje brak wentylacji w pieluszce,
  • powszechne jest również dodawanie bardzo uczulających sztucznych substancji zapachowych oraz barwników do tworzenia kolorowych aplikacji.
Konsekwencje stosowania pieluch jednorazowych

Najczęstszymi problemami zdrowotnymi towarzyszącymi używaniu jednorazówek są:
  • zaczerwienie
  • wysypka
  • odparzenia
  • reakcje alergiczne na chemikalia (gorączka, wymioty, krwotoki)
  • powracające zapalenie dróg moczowych
  • infekcje bakteryjne
      Większość tych schorzeń spowodowana jest rzadkim zmienianiem pieluszek. Chłonny wkład daje uczucie suchości przez wiele godzin. To, co cieszy rodziców, źle wpływa na okolicę pieluszkową maleństwa. Wielogodzinne przebywanie w niewentylowanym, wilgotnym środowisku sprzyja rozwojowi chorobotwórczych bakterii i wirusów. Skóra narażona na stały kontakt z amoniakiem staje się przesuszona, wrażliwa i podatna na infekcje, stąd wysypki, odparzenia oraz nadwrażliwość.
Brak odpowiedniej wentylacji powoduje również przegrzewanie genitaliów, co ma znaczący wpływ na płodność w życiu dorosłym.
      Kolejnym problemem jest szerokość pieluch w kroku. Są one coraz węższe i mają fatalny wpływ na układ bioderek. Jest to szczególnie ważne przez kilka pierwszych miesięcy życia niemowlęcia, gdyż może powodować dysplazję, co skutkuje koniecznością szerokiego pieluchowania w tetrze, a w niektórych przypadkach koniecznością założenia gipsu".

Źródła:
1. http://dziecisawazne.pl/toksyny-w-pieluchach-jednorazowych/
2. http://dziecisawazne.pl/cala-prawda-o-pieluchach-jednorazowych/
3. zdjęcia - http://dziecisawazne.pl/, Google.

wtorek, 21 grudnia 2010

Toksyczne składniki w kosmetykach po imieniu, cz. 7(5)

      Po ostatnim poście o szkodliwych składnikach w kosmetykach dostałam list od B. z pytaniem czego konkretnie należy unikać, i jak dane składniki się fachowo nazywają, więc po raz kolejny uzupełniamy dotychczasową wiedzę na temat chemii jakiej należy unikać przy kupowaniu/używaniu kosmetyków. Podkreślam, że rezygnacja z danych kosmetyków jest jedynie Twoją osobistą decyzją Drogi Czytelniku. Cytując dane artykuły dzielę się jedynie posiadaną wiedzą. Dziś w 100% jest bardzo ciężko znaleźć "coś zdrowego", ale dla chcącego nie ma nic trudnego ;-).


Czarne owce w kosmetykach. Jakich substancji trzeba unikać.

      "Wiele substancji używanych do produkcji kosmetyków działa niekorzystnie na skórę, jak również na cały organizm. Mogą wywoływać raka, alergie, egzemy i inne poważne choroby. Jeśli nawet nie wywołają choroby w krótkim czasie, to często uwrażliwiają skórę, powodują podrażnienia i zaczerwienienia. Dlatego trzeba ich unikać, na ile to jest możliwe. Ba, ale jak to zrobić, jak rozpoznać niebezpieczne substancje użyte pod bardzo trudnymi do przeczytania nazwami. Nie jest to takie proste. Aby trochę pomóc wszystkim zainteresowanym piszę tą właśnie "ściągawkę".

Substancje szkodliwe można podzelić na kilka grup:
  • Syntetyczne przeciwutleniacze (antyoksydanty)
  • Substancje zapachowe
  • Barwniki
  • Konserwanty halogenowe czyli halogenki
  • Konserwanty konwencjonalne
  • Konserwowanie formaliną, formaldehydem i pochodnymi
  • Formaldehyd w lakierze do paznokci
  • Formalina w samoopalaczach
  • Olej mineralny
  • Oleje silikonowe
  • Nitrozaminy
  • Aminy aromatyczne
  • Glikole polietylenowe (PEG) i glikole polipropylenowe (PPG)
  • Filtry przeciwsłoneczne
  • Sole aluminium

Syntetyczne przeciwutleniacąe (antyoksydanty)

Syntetyczne przeciwutleniacze powodują alergie i podrażnienia. Wywolują raka i zmiany genetyczne w komórkach. Uwaga na: BHT i BHA w spisie składników.

Substancje zapachowe

Producenci nie mają obowiazku wyszczególnienia użytych substancji zapachowych. Wystarczy, że napisza "Fragrance" lub "Parfume". Pod tymi pojęciami często znajdują się związki moszusowe (syntetyczne piżmo). Nitro-moszusowe i policykliczne połączenia moszusowe w kosmetykach to syntetyczne substancje zapachowe. Można je znaleźć w produktach do mycia i pielęgnacji, także w pudrach, cieniach do powiek i podkładach pod makijaż. Związki moszusowe wytwarza się łatwo i tanio. Są to syntetyczne produkty zastępcze, które zastępują zapachy uzyskiwane z naturalnych źródeł (roślinnych i zwierzęcych). Związki nitro-moszusowe popadły w niełaskę, ponieważ znaleziono je w wodzie, rybach, krabach, ludzkiej tkance tłuszczowej i w mleku matki. Dowodzi to tego, że związki te są wchłaniane przez skórę i odkładają się w organizmie. Mogą one powodować raka. Obecnie stosuje się głównie policykliczne związki moszusowe. Dla konsumenta nie jest to wcale lepsze rozwiązanie. Związki policykliczne dają się równie trudno zneutalizować w naturze, i tak samo są wchłaniane i odkładają się w tkankach, jak związki nitro-moszusowe. Najczęściej używane związki policykliczne to Tonalide (AHTN) i Galaxolide (HHCB). Według najnowszych badań wynika, że działają one podobnie jak hormony, a Tonalinde w wysokich dawkach uszkadza komórki wątroby. Jeżeli substancje zapachowe zostaną jednak zadeklarowane przez producenta, to te niebezpieczne nazywają się tak:Musk Ketone, Musk Xylene ..

niedziela, 19 grudnia 2010

o tym, co miało dodawać nam skrzydeł..

      "Ten napój sprzedawany jest we wszystkich supermarketach naszego kraju… Nasze dzieci mogą go spożywać, co może skończyć się śmiercią!
      Red Bull został stworzony, by stymulować mózg osób poddanych dużemu wysiłkowi fizycznemu i wielkim napięciom stresującym, ale nigdy by być konsumowanym jako napój obojętny czy chłodzący. Red Bull jest napojem energetycznym, który rozprowadzany jest po całym świecie z pomocą sloganu: “Zwiększa wytrzymałość fizyczną, podwyższa zdolność koncentracji i szybkość reakcji, dodaje energii i poprawia rześkość”. Wszystko to można znaleźć na puszce Red Bulla – “napoju energetycznego tysiąclecia”!
      Red Bullowi udało się dotrzeć do prawie 100 krajów świata. Marka czerwonego byka adresowana jest do dwóch grup konsumentów – młodzieży i sportowców, czyli do dwóch atrakcyjnych segmentów, które zniewolono przez stymulację, którą powoduje ten napój.
      Napój ten został stworzony przez Dietricha Mateschitza, przedsiębiorcę pochodzenia austriackiego, który odkrył ten napój przez przypadek. Stało się to podczas podróży służbowej do Hong Kongu, kiedy pracował dla fabryki produkującej szczoteczki do zębów. Plan na bazie przepisu, który zawierał kofeinę, i taurynę wywołał furorę w tym kraju. Słusznie przewidział olbrzymi sukces tego napoju w Europie, gdzie na razie nie istniał ten produkt i co więcej zobaczył wielką szansę przeistoczenia się w przedsiębiorcę. Ale prawda o tym napoju jest inna: Francja i Dania właśnie zabroniły jego rozprowadzaniu, ze względu na to, że jest to śmiertelny koktajl, spowodowany ze zbiorem witamin mieszanym z glucuronolactonem, produktem chemicznym wysoko niebezpiecznym, który został stworzony przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych, aby stymulować morale wojska ugrzęzłego w Wietnamie, który działał jako narkotyk halucynogenny, zwalczający stres wojenny. Jednak jego efekty w organizmie okazały się tak niszczycielskie, że został wycofany wobec wysokich wskaźników migreny, guzów mózgowych i chorób wątroby, które występowały u spożywających go żołnierzy. Mimo to, na puszce Red Bulla można znaleźć wśród składników glucuronolacton, skatalogowany medycznie jako stymulant. Na puszce Red Bulla nie figurują informacje nt. konsekwencji jego spożycia. W całej serii ostrzeżeń powinny pojawić się następujące:

1. Jest niebezpieczny dla zdrowia, jeśli po jego spożyciu nie wykonujesz ćwiczeń fizycznych, ponieważ funkcja energetyzująca napoju przyspiesza rytm bicia serca i może spowodować nagły zawał.
2. Spożywanie grozi wylewem do mózgu, ponieważ Red Bull zawiera składniki, które rozcieńczają krew, aby serce mogło łatwiej przetaczać krew podczas wzmożonego wysiłku fizycznego, aby wysiłek był mniej wyczerpujący.
3. Zabronione jest mieszanie Red Bulla z alkoholem, ponieważ mieszanka ta zmienia napój w “śmiertelną bombę”, która atakuje bezpośrednio wątrobę. “Zaatakowane” miejsca w wątrobie nie podlegają regeneracji!
4. Jednym z podstawowych składników Red Bulla jest witamina B12, używana w medycynie do ratowania pacjentów w stanie nieprzytomności po spożyciu olbrzymich dawek alkoholu. Stąd nadciśnienie i podobnego do alkoholowego stanu ekscytacji.
5. Regularne spożywanie Red Bulla wyzwala pojawianie się całej serii nieodwracalnych chorób nerwowych i neurotycznych.
      Wniosek? Red Bull to napój, który powinien zostać zabroniony, ponieważ często jest mieszany z alkoholem i tworzy bombę zegarową dla organizmu. Zagraża przede wszystkim nastolatkom i dorosłym, którzy nie posiadają tej informacji".

            A co  zamian?...a proszę: zdrowy napój energetyczny. Dawno temu już pisałam o zdrowym napoju eneregtycznym... Wita-, wegetariańskim....ZDROWYM.

SKŁADNIKI: cytryna, woda mineralna (może być gazowana), mięta, miód.

Wszystko połączyć, próbować i smakować ponieważ smak nalezy sobie indywidualnie dobrać. W przypadku gorącego naparu mięty, czy gorącej wody poczekać do ostygnięcia i dopiero potem dodać miód. Gdzieś czytałam, że dodany do np. gorącej herbaty traci swoje właściwości lecznicze...(już przy 40 stopniach Celcjusza.) Z cytryną nie przesadzać ponieważ mięta szybko "wyciąga" cały kwas, a sama mięta: suszona (robimy napar), z ziołowego sklepu, z własnej hodowli, najlepiej świeże listki wrzucić do napoju. Odstawić do tzw. "przeżarcia się" składników. Latem uważać by napoju nie trzymać na słońcu.


Źródło:
1. http://prawdaxlxpl.wordpress.com/2009/10/24/red-bull/

czwartek, 16 grudnia 2010

glutaminian sodu (E 621), cz 2.

      Problematyczny glutaminan sodu wiecznie nie daje mi spokoju... troszkę przemyśleń na ten temat pojawiło się prz okazji pasztetu zrobionego na znak protestu. Post też dedykuję pewnemu Panu od Poletka - bo to on mnie zmotywował do poszukiwań i zgłębiania wiedzy na temat E 621 ;-).      Poprzednie, szczątkowe informacje będą teraz uzpełnione:


      "Przemysł stosuje różne glutaminiany (glutaminian sodu, glutaminian potasu, glutaminian wapnia i kwas glutaminowy), a ich działanie jest prawie że identyczne. Pozostańmy więc przy ogólnej nazwie glutaminian.
Patrząc neurologicznie, glutaminian jest narkotykiem. Jest to związek aminokwasowy wywołujący uzależnienie, który przechodząc poprzez komórki śluzowe do krwi a dzięki temu bezpośrednio do mózgu, szkodzi i zakłóca prace mózgu. Dzieje się tak, ponieważ molekuły glutaminianu ze względu na swoją wielkość bez oporu przekraczają barierę krew-mózg (blood-brain barrier).
Glutaminian jako narkotyk

      W odróżnieniu od innych narkotyków nie powoduje on żadnych halucynacji czy stanów „high”, tylko wywołuje „tylko” sztuczny apetyt, zakłócając funkcjonowanie rdzenia mózgowego, który (układ limbiczny) reguluje podstawowe funkcje naszego ciała a także odczucia, a zatem i poczucie głodu. Poprzez wpływanie na układ limbiczny glutaminian powoduje nadmierne pocenie się, reakcje stresowe jak bóle żołądka, podwyższone ciśnienie krwi, kołatanie serca oraz migreny. Percepcja zmysłowa oraz zdolność uczenia się i koncentracji po konsumpcji glutaminianu jest wyraźnie ograniczona przez kilka godzin. U alergików glutaminian może wywołać atak epileptyczny, a nawet paraliż układu oddechowego.
Doświadczenia ze zwierzętami pokazują trwałe uszkodzenia mózgu

      Polepszacz smaku glutaminian podano w ramach doświadczeń szczurom serwując im zupy w proszku czy chipsy ziemniaczane. Trwałe uszkodzenia mózgu ujawniły się u wszystkich zwierząt, a u ciężarnych szczurów embriony nie były w stanie wytworzyć sprawnie funkcjonującego systemu nerwowego. Takie noworodki nie byłyby w stanie przeżyć w przyrodzie na wolności. Przy poważnych uszkodzeniach mózgu np.: udarze mózgu do uszkodzenia dochodzi nie tylko poprzez brak tlenu ale przede wszystkim poprzez wydzielający się ze zniszczonych komórek glutaminian.
Glutaminian szkodliwy także dla oczu

      Jeśli ktoś przez dłuższy czas stosuje pożywienie zawierające polepszać smaku glutaminian sodu ryzykuje swój wzrok. Ten fakt potwierdzili naukowcy z Uniwersytetu Hirosaki w Japonii (Prof. Dr. Hiroshi Ohguro) według gazety New Scientist. W doświadczeniach na szczurach udowodniono, że żywność o wysokiej zawartości glutaminianu trwale uszkadza siatkówkę i może doprowadzić do utraty wzroku.

Polepszacze smaku mogą się kumulować

      Prof. Dr. Hiroshi Ohguro potwierdził że w ramach jego badań stosował duże ilości glutaminianu. Nie chciał jednak określać minimalnej granicy, ponieważ glutaminian potrafi latami się odkładać, a jego szkodliwość objawia się z opóźnieniem. Według Prof. Dr. Hiroshi Ohguro może to być wyjaśnieniem fenomenu dlaczego tak wiele pacjentów we wschodniej Azji choruje na specjalną formę jaskry (Glaukomia) bez typowego podwyższonego ciśnienia w oku.
      Badania Dr. Russella Blaylock’a dowiodły, że komórki nowotworowe, do których dostarczane jest MSG (także Aspartam), wykazują wzmożoną aktywność do rozprzestrzeniania się w organizmie i tworzenia przerzutów.
      Włoscy naukowcy przeprowadzili szereg badań na (biednych) szczurach. Przez całe życie, podawano szczurom MSG, aż do ich „naturalnej” śmierci. Stwierdzono liczne zachorowania na białaczkę i nowotwory węzłów chłonnych.
      Dr Blaylock odkrył występowanie receptorów glutaminowych poza mózgiem, we wszystkich organach i tkankach. Odpowiadają one za wychwytywanie naturalnego kwasu glutaminowego, potrzebnego w organizmie. Kiedy jednak zjesz posiłek, zawierający glutaminian sodu, jego stężenie we krwi wzrasta 20-krotnie w porównaniu do stężenia kwasu glutaminowego po naturalnym posiłku. Nawet jednokrotne spożycie bogatego w MSG posiłku może spowodować biegunkę ( Czy na pewno nigdy nie miałeś/aś rozwolnienia po wizycie w McDonalds? ). Długotrwałe spożywanie pożywienia zawierającego MSG może wywołać Zespół Jelita Drazliwego (Irritable Bowel Syndrome, IBS), paskudną przypadłość. Braki magnezu w organizmie powodują hiperaktywność receptorów glutaminowych. Dr Blaylock powiązuje również znaczne zwiększenie liczby zgonów spowodowanych nagłą śmiercią sercową (sudden cardiac death ), ze zwiększonym spożyciem glutaminianu sodu. Jeśli masz problemy z sercem – szczególnie przed wysiłkiem fizycznym – nie pij „dietetycznych” i „energetycznych” napojów i zwracaj uwagę na przyjmowane wcześniej pożywienie !
      Udowodniono również kluczowy wpływ MSG na „epidemię” otyłości wśród dzieci i młodzieży w USA (obecnie także w Europie). Smażone przekąski, takie jak Chipsy ziemniaczane czy Chrupki Kukurydziane, zawierają wielonasycone kwasy tłuszczowe oraz tzw. Tłuszcze Trans – których wpływ na występowanie otyłości został udowodniony już kilkadziesiąt lat temu. Jeśli zawierają także dodatki przyprawowe (a przecież wszystkie chipsy maja jakiś „smak”), receptę na opasły brzuszek mamy gotową – zamknięta w kolorowym, szeleszczącym opakowaniu.
      MSG, tak jak Aspartam i kilka innych substancji, jest Ekscytotoksną – wg. Wikipedii ekscytotoksycznośc jest to „patologiczny proces, w którym neurony są uszkadzane i zabijane przez glutaminian i podobne związki chemiczne.”. Swego czasu w USA wybuchł skandal, którego powodem było dodawanie przez producentów żywności MSG, do produktów dla NOWORODKÓW i małych dzieci ! Ekscytotoksyny to silnie toksyczne substancje, które są w stanie „otworzyć” barierę oddzielająca mózg od krwi (bbb), co w znacznym stopniu zwiększa ryzyko zachorowania na poważne schorzenia neurologiczne (skleroza, Choroba Alzheimera) i wiele innych chorób".

Czytaj etykiety i nie kupuj produktów z glutaminanemu sodu, E 621!

..........................................................
Źródło:
1. http://prawdaxlxpl.wordpress.com/2010/04/23/glutaminian-sodu-e621-w-wiekszosci-produktow-bardzo-szkodliwy/
2. zdjęcie - http://www.kalorynka.pl/.

wtorek, 14 grudnia 2010

Metale ciężkie w pieluchach jednorazowych dla dzieci, dlaczego lepsze są pieluchy terowe?, cz. 1

   Artykuł pochodzi w całości z tej strony: Prawda.xlx.pl


      "Federacja Konsumentów przeprowadziła test porównawczy dotyczący m.in. zawartości metali szkodliwych dla zdrowia w pieluszkach jednorazowych. Poniżej przedstawiamy wyniki.
      Metale szkodliwe dla zdrowia to tzw. metale ciężkie, silnie toksyczne, których szkodliwe działanie związane jest z kumulowaniem ich w organizmach żywych. W przypadku dużych kumulacji w organizmie metali ciężkich może dojść do zatrucia całego organizmu. Ponadto metale szkodliwe w dużych dawkach mogą działać rakotwórczo i teratogennie (zniekształcająco na formowanie się płodu) wobec człowieka.




      Wymagania normy (PN-P-50548:1999) dla oznaczanych metali w wyrobach higienicznych kształtują się następująco:
ołów – max. 10 mg/kg
kadm – max. 1 mg/kg
arsen – max. 1 mg/kg.

      W normie brak jest wymagań dotyczących maksymalnej, dopuszczalnej zawartości chromu i niklu.
Wyniki przeprowadzonych badań wskazują na to, że producenci ocenianych pieluszek (marki w tabeli) stosują do produkcji surowce, które nie zawierają ilości przekraczających dopuszczalne normy metali ciężkich, a więc substancji, które mogłyby działać toksycznie i wywołać miejscowe podrażnienia skórne bardzo wrażliwych i delikatnych miejsc przylegania pieluszki do skóry.
      Analizując uzyskane wyniki badań można stwierdzić, że wszystkie badane pieluszki higieniczne spełniają wymagania normy PN-90/P-50549 oraz, że nie zawierają zanieczyszczeń związkami chromu.
      Niepokojące są jednak stosunkowo wysokie wyniki oznaczań zawartości niklu, mieszczące się w przedziale 6,5 ÷53,4 mg/kg, z uwagi na fakt, że nikiel jest coraz częściej obserwowaną przyczyną zmian alergicznych u dzieci".

.....................................................................
Źródło:

czwartek, 9 grudnia 2010

Papaja - naturalny, najzdrowszy i najtańszy lek na raka.

Dziś chylimy czoła przed Naturą, ludźmi, którzy całą wiedzę czerpią z przyrody i przede wszystkim nie mają dostępu do współczesnej farmakologii i w sposób naturalny radzą sobie z chorobami, czyli o:  NATURALNYM LEKU NA RAKA... 

      
 Liście i owoce papai zawierają enzym: papainę, wspomaga on trawienie i jest używany jako lek na pasożyty: bakterie i grzyby. Liście papai zawierają jeszcze inne enzymy, minerałów, witaminy (np. C, B, E, kwas foliowy, niacyna, K), błonnik, potas, magnez, żelazo i cynk. 
 Bardzo dużo się słyszy o tym, że są stosowane razem z witaminą B17 [klik] przy leczeniu raka.

Z książki H. Tietze'go:

 "Jeszcze trzy lata temu znałem papaję jako smaczny owoc tropikalny, który po zmieszaniu z sokiem z cytryny ułatwia trawienie. Po raz pierwszy dowiedziałem się o jego właściwościach leczniczych z artykułu w Die Woche, gdzie kobieta opisywała, jak papaja wyleczyła ją z raka. Kobieta ta straciła wszelką nadzieję na wyleczenie, gdy dowiedziała się, że liście papai mogą posłużyć jako środek leczniczy na raka.
źródło: www.teaviews.com
 Bardziej dokładny artykuł znalazłem w Weekend Bulletin (Gold Coast, Australia), który opisywał przypadek pani K. wyleczonej dzięki papai z raka trzustki. Pani K. (74-letnia) przeszła operację na raka trzustki, lecz guz nie mógł być usunięty w całości i jej dalsza kuracja miała być prowadzona w Brisbane. Przez trzy tygodnie stosowała ona liście papai. Gdy po tym czasie przyszła na wizytę kontrolną, nowotwór zniknął bez śladu. Ponowne badania (po czterech miesiącach) potwierdziły diagnozę - jej rak był wyleczony, a kobieta jest przekonana, że sprawcą tego były liście papai”.
Naukowiec amerykański, dr Jeny McLaughlin z Uniwersytetu w Purdue, również stosował liście papai w leczeniu raka. Według niego, w drzewie papai znajduje się składnik tysiąc razy silniejszy w działaniu, niż jakikolwiek inny lek antynowotworowy.
 Raportów na temat leczenia pacjentów chorych na raka liśćmi papai jest bardzo wiele, niestety większość w języku angielskim. Nie są to tzw. oficjalne badania, ponieważ z czegoś co naturalnie rośnie w przyrodzie koncerny farmaceutyczne nie miałyby zysku, więc blokują tego typu badani i odkrycia.. stać ich na to. Wiecie co takiego dzieje się za naszymi plecami?
 Niektórzy lekarze stosują liście papai w swojej praktyce, lecz niechętnie o tym piszą lub mówią ze względu na konsekwencje prawne używania niezarejestrowanego leku. Ale pierwsze raporty na temat działania liści papai pojawiły się już w 1978 roku. Wspomniany wcześniej Gold Coast Bulletin opublikował już kilka artykułów na temat papai, m. in.:


      „Papaja — owoc na raka

Ogrodnicy z Gold Coast odpowiedzieli na zapotrzebowanie chorych na raka, poszukujących liści papai. Odnaleźliśmy człowieka, który po raz pierwszy wyjawił tajemnice działania papai. Stan Sheldon opisał swoje wyleczenie dzięki piciu gotowanych liści papai.
 << Umierałem na raka obu płuc, gdy zasugerowano mi picie wywaru z liści papai jako starego lekarstwa aborygenów>>. - mówi Stan Sheldon. <<Piłem go przez dwa miesiące i następnie poddałem się badaniom, które nie stwierdziły obecności komórek rakowych w płucach. Sposób wyleczenia przedstawiłem swoim lekarzom, którzy nie chcieli uwierzyć do momentu, gdy sami przeprowadzili badania nad papają. Od tego czasu, a było to w roku 1962, zmiany nowotworowe nie pojawiły się już nigdy>>. 

Przygotowanie liści :
Świeże liście i łodygi papai gotuje się i dusi przez około dwie godziny.  Ekstrakt odcedza i przelewa do butelki.


„Dr Jerry McLaughlin, który odkrył właściwości papai, stał się ofiarą rosnącej popularności. Wszystkie telefony z pytaniami spotykają taką sama nagraną odpowiedź: <<Nie jestem w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania państwa, a doświadczenia są wciąż w stadium badań nad zwierzętami>>.

źródło: rajanjolly.hubpages.com
  
Inny artykuł:

"Dr Nam Dang z Uniwersytetu Florydzkiego i jego zespół opublikowali artykuł w lutowym numerze pisma Journal of Ethnopharmacology. Jako pierwsi wykazali, że wyciąg z liści papai wzmaga produkcję cząsteczek sygnałowych – cytokin typu Th1. To ważne odkrycie, zważywszy, że papaja wpływa na guz również bezpośrednio. Dodatkowo wyciąg nie działa toksycznie na zdrowe komórki, czego nie można powiedzieć o wielu terapiach onkologicznych. 
Opierając się na tym, co słyszałem i widziałem w warunkach klinicznych, mogę stwierdzić, że nikt, kto zażywa ten ekstrakt, nie doświadcza widocznej toksyczności; wydaje się, że preparat można zażywać przez długi czas – tak długo, jak jest skuteczny – przekonuje pochodzący z Wietnamu Dang.
     Naukowcy wystawiali 10 typów nowotworowych hodowli tkankowych na oddziaływanie wyciągów z liści papai o 4 różnych stężeniach. Efekty ich działania oceniano po upływie doby. Okazało się, że papaja spowalniała wzrost guzów we wszystkich hodowlach."


"Weź siedem świeżych, średnich liści papai, umyj je dokładnie. Następnie należy je pokroić jak kapustę i włożyć do garnka, zalewając 2 litrami wody. Po zagotowaniu zdjąć przykrywkę i pozwolić wodzie wyparowywać na małym ogniu do połowy".
 Następnie przecedzić i wlać do butelki. Koncentrat może być przechowywany w lodówce 3-4 dni. Jeżeli sok stanie się mętny, nie powinno się go używać.

Do warzenia kombuczy z koncentratem papai używamy zielonej lub innej herbaty, a fermentacja nie zmienia właściwości soku z papai. Ekstrakt kombuczy [przepis na przygotowanie herbaty podałam na blogu: część 1część 2 i część 3] fermentowany z liśćmi papai, jest obecnie dostępny na rynku. Również suszone liście papai można zakupić już w polskich sklepach stacjonarnych i internetowych.

Zaleca się wypijanie 50 ml koncentratu dziennie. Koncentrat można mieszać do picia z innymi sokami. Jeżeli fermentujemy go z innymi herbatami, dozowanie jest następujące: 1 litr koncentratu z papai na 1 litr zielonej herbaty. W tym przypadku dziennie można wypijać 100 ml płynu.

      Owoce, wraz ze skórką i na wpół dojrzałe, można także stosować jako lek, gdyż uważa się, że mają one takie same właściwości, jak liście. Najlepiej zmiksować je razem z innymi owocami.

Ciekawostka:

      „Podobno mieszkańcy wysp Morza Południowego używają papai jako środka antykoncepcyjnego. Naukowcy stwierdzili ostatnio, że w zależności od ilości spożytego owocu, wraz ze skórką i nasionami, może on powodować poronienia.     Badania brytyjskie potwierdziły, że kobiety zjadające jeden owoc papai dziennie, mogą poronić już w ciągu tygodnia".

Przyczyniają się do uzdrowienia wielu odmian raka,  pomagają wyleczyć bakterie i grzyby,  oczyszczają wątrobę,   wzmacniają i odżywiają organizm,   leczą trądzik,     łagodzą i leczą owrzodzenia skóry,  wspomagają leczenie wzdęć, zaparć i pracę układu trawiennego, oczyszczają krew i limfę, zwiększają ilość białka w organizmie, wspomagają pracę układu hormonalnego,odświeżają oddech

Nie powinny być stosowane przez kobiety w ciąży, ponieważ mogą powodować poronienie.ż

A na zakończenie świetny filmik, gdzie pokazano przygotowanie soku z liści z dodatkiem miodu:







środa, 8 grudnia 2010

Czy mammografia jest bezpieczna? Czyli kilka słów o tym skąd się bierze rak...


ilustracja Marta Paradowska
       Dziś trochę o mammografii, przymusowej.... raku, i jak zawsze koncernach farmaceutycznych i ogromych pieniądzach - z serii: państwo "daje za darmo". Całość pochodzi z Dziennika gajowego Maruchy.


       "Po piątej mammografii, ryzyko powstania tumoru, w związku z diagnostyka, powiększa się o 60% – i business się kreci.

     Mój znajomy sprzedawał masowo wyeksploatowane Mammografy (Siemens) do Polski. Mammografy, które to w Niemczech nie przechodziły technicznej kontroli znalazły się w Polsce i maja się dobrze.

     Robiono kontrole u niemieckich radiologów. Okazuje się ze tylko 6% tych konowałów czytało i zna instrukcje obsługi tych urządzeń. A jak to jest w Polsce? Przypuszczam, ze 2% to maximum. Nie wspominając, ze jest ona po angielsku czy tez po niemiecku.

      Onkologia, hematologia to nie tylko świadome kryminalne działanie, to przede wszystkim potężny business.

       W Niemczech, parę lat temu, dociekliwa kobieta doprowadziła do poważnego skandalicznego odkrycia. Okazuje się, ze przedstawiciele tego „zorganizowanego kryminalnego syndykatu zmowy milczenia” są tak dobrze zorganizowani, ze prawie nic nie można im udowodnić i tak jest do dzisiaj.
   Otóż u tej kobiety po mammografii, konował zdiagnozował raka. Dla pewności (i zabezpieczenia siebie samego) pobrał próbę (biopsję) od tej młodej kobieciny i wysłał ten materiał do specjalistycznego laboratorium celem potwierdzenia diagnozy. Wynik z laboratorium był pozytywny. Kobieta ta pod presja „półbogów w bieli” bezwiednie poddała się długotrwałej chemoterapii. Gdy doszło do tego, ze chciano jej odjąć obie piersi, zreflektowała się!
       Nie będę ze szczegółami opisywał tego wydarzenia, powiem tyle, wyszło na jaw, ze radiolog (z Hamburga) wysylał wszystkie swoje pobrane próby do szkolnego kolegi (konowala z Monachium) laboranta. Ten natomiast bez sprawdzania (kasując ogromne pieniądze) odwdzięczał się za zlecenia pozytywnymi wynikami. Przypadków takich były tysiące! Tysiące kobiet świadomie skaleczonych. Sprawa wyszła na jaw po testach DNA. Pobrane próby były za każdym razem podmieniane i nie odpowiadały przypisanym kobietom.
      Tak wiec, jest rzeczy jasna, ze scenariusz ten w Polsce może być powtarzany. I dlatego tez, tak napastliwie i nagminnie, namawia się kobiety do „darmowych” diagnoz mammograficznych".


"Rak piersi – wykrywanie czy oszukiwanie?

      Co roku rośnie liczba zachorowań na raka piersi, za co częściową winę ponoszą mammograficzne prześwietlenia rentgenowskie, oraz toksyny trafiające do naszego środowiska i żywności. Każdego października od 1985 roku w każdym telewizorze, na plakatach, a także w reklamach można dostrzec łatwo rozpoznawalny symbol Miesiąca Świadomości Raka Piersi – pętelkę z różowej wstążki, którą kobiety z dumą noszą na swoich strojach. Niezliczone dobroczynne biegi, wycieczki, marsze i inne imprezy przynoszą rocznie 100 milionów dolarów na walkę z postrachem współczesnej kobiety – rakiem piersi. Tak znane firmy jak Avon, Lee Denim i Revlon przyłączają się do organizowanego przez Fundację Susan G. Komen tzw. Wyścigu dla kuracji (Race for The Cure) i Spaceru Dla Nadziei (Walk for Hope) szpitala City of Hope w Los Angeles. Do udziału w zbiórkach kaptuje się również popularne gwiazdy.
     Co roku w USA wykrywa się raka piersi u 180 000 kobiet, z których ponad 44 000 umiera na tę chorobę. USA mają jeden z najwyższych na świecie współczynników zapadalności na raka piersi.
Pięćdziesiąt lat temu ryzyko zachorowania na raka piersi w ciągu całego życia kobiety wynosiło jeden do dwudziestu, teraz-jeden do ośmiu. Krótko mówiąc, tak zwana Wojna z rakiem nie zrobiła żadnego wrażenia na epidemii raka piersi, która rozprzestrzenia się w najlepsze, przy czym współczynnik zapadalności na tę chorobę wzrasta o 1% rocznie.
      Od roku 1995, kiedy to Narodowy Instytut Raka (National Cancer Institute) stwierdził, że rak piersi jest chorobą, której w żaden sposób nie można zapobiec, motto Miesiąca Świadomości Raka Piersi brzmi – wczesne wykrycie jest twoją najlepszą ochroną. Amerykańskie Stowarzyszenie Rakowe (American Cancer Society w skrócie ACS) wystąpiło z podobną informacją w roku 1997, ogłaszając, że nie ma realnych sposobów zapobiegania rakowi piersi, poza jego wczesnym wykryciem. Dlatego też mammografy znalazły się na pierwszej linii obrony.

Konflikt Interesów


     Inicjatorem i głównym sponsorem Miesiąca Świadomości Raka Piersi w roku 1985 była firma Zeneca Pharmaceuticals, znana obecnie jako AstraZeneca. AstraZeneca to firma, która produkuje kontrowersyjny i szeroko stosowany lek na raka piersi Tamoxifen. Wszystkie reklamy w telewizji, radio i prasie są opłacane i muszą być zatwierdzone przez AstraZeneca. Dużo mniej znany jest natomiast fakt, że AstraZeneca produkuje też chemiczne środki ochrony roślin. Jeden z jej produktów, chloroorganiczny pestycyd Acetochlor, uznany został za jeden z czynników powodujących raka piersi. Jej fabryka chemiczna położona w Perry w stanie Ohio jest poważnym źródłem potencjalnie rakotwórczych zanieczyszczeń. W roku 1996 wypluła do atmosfery 24 tony substancji uznanych za kancerogeny.
      Przez cały Miesiąc Świadomości Raka Piersi panuje głuche milczenie na temat rakotwórczego działania herbicydów, pestycydów, różnych toksycznych chemikaliów i tworzyw sztucznych. Czyżby przyczyny alarmującego wzrostu zachorowań na raka piersi były takie tajemnicze?
       A może wygodniej jest się skupić na leczeniu choroby, ignorując jej przyczyny?
Rzecz w tym, że gdyby ludzie dowiedzieli się, że fabryki i produkty chemiczne AstraZeneca są współodpowiedzialne za epidemię raka piersi, z pewnością zaszkodziłoby to jej kampanii reklamowej. Wielu ekspertów już 40 lat temu przepowiadało, że ilość zachorowań na raka będzie rosnąć, widząc przyczynę w lawinowym wzroście używania syntetycznych chemikaliów.
     Od roku 1940 do wczesnych lat osiemdziesiątych, produkcja syntetycznych chemikaliów wzrosła 350 razy. Do środowiska trafiły miliardy ton nieistniejących wcześniej substancji. Zaledwie 3% z 75000 związków chemicznych było badanych pod kątem bezpieczeństwa. Te toksyczne bomby z opóźnionym zapłonem są wszędzie – w wodzie, powietrzu i żywności. Znajdują się też w miejscu pracy, szkole, środkach czystości, oraz kosmetykach.
     Amerykańskie Stowarzyszenie Rakowe (ACS) założono w roku 1913 przy wsparciu rodziny Rockefellerów. W jego władzach od dawna zasiadają przedstawiciele przemysłu chemicznego i farmaceutycznego.
       Dr med. Samuel Epstein, profesor medycyny pracy i medycyny środowiskowej w Szkole Zdrowia Publicznego Uniwersytetu w Illinois powiedzia ł- ACS ma również bliskie powiązania z przemysłem mammograficznym. Pięciu rentgenologów było prezydentami ACS. Każde działanie ACS odzwierciedla interesy dużych producentów sprzętu mammograficznego, w tym takich firm jak Siemens, DuPont, General Electric, Eastman Kodak i Piker.
      Czy może to mieć coś wspólnego z faktem, że ostatnie sprawozdanie Amerykańskiego Stowarzyszenia Rakowego dotyczące zapobiegania nowotworom nie wspomina w ogóle o czynnikach środowiskowych, albo bezpieczniejszych metodach wykrywania nowotworów?
      Dr Epstein bardzo ostro atakuje rakowy establishment – zachorowalność na nowotwór wzrosła na przestrzeni minionych dekad do rozmiarów epidemii, podczas gdy nasza zdolność leczenia większości jego rodzajów praktycznie się nie zmieniła. Pomijając istotną rolę tytoniu, są jeszcze inne ważne i od dawna znane przyczyny tej epidemii, które wiążą się z nieświadomym i możliwym do uniknięcia kontaktem ze znajdującymi się w powietrzu, wodzie itd. kancerogenami. Mimo to rakowy establishment jest skoncentrowany na kontroli skutków – diagnozowaniu i leczeniu – oraz na podstawowych badaniach molekularnych, traktując zapobieganie z nie zawsze życzliwą obojętnością. Rozważania nad tym brakiem równowagi wskazują na istnienie konfliktu interesów z wielomiliardowym przemysłem leków przeciwnowotworowych.

Toksyczny tamoxifen (tamoxyfen)


     Być może moglibyśmy wybaczyć firmie Zeneca powiązania z rakotwórczymi chemikaliami, odkąd wynalazła i opatentowała najpopularniejszy lek przeciw nowotworowi piersi Tamoxifen, wytwarzany pod nazwą Nolvadex. A może jednak nie. Ten wysoce zyskowny lek daje jej rocznie pół miliarda dolarów dochodu.
     16 maja 2000 roku, New York Times doniósł, że Narodowy Instytut Zdrowia i Środowiska dopisał 14 nowych substancji do listy znanych kancerogenów. Jedną z nich był Tamoxifen! To oficjalne stanowisko potwierdziło tylko to, co było już od dawna wiadome. W maju 1995 roku, założony przez Proposition 65 komitet ekspertów z Kalifornii poinformował społeczeństwo, że stosowanie Tamoxifenu może powodować nowotwór śluzówki macicy.
     Zeneca Pharmaceuticals nie skomentowała tego odkrycia. Wiadomo jest, że Tamoxifen wywołuje nowotwór macicy, nowotwór wątroby, nowotwór żołądka, nowotwór okrężnicy i odbytu. Już po 2-3 latach stosowania, Tamoxifen powiększa zapadalność na raka macicy od 2 do 3 razy. W przypadku nowotworu macicy stosowana jest histerektomia, czyli jej usunięcie. Substancja ta zwiększa poza tym ryzyko udaru, zakrzepów krwi, uszkodzenia oka, nasila także objawy menopauzy i depresji. Jednak najbardziej szokujący jest fakt, że Tamoxifen zwiększa ryzyko nowotworu piersi! Magazyn Science opublikował wyniki badań Centrum Medycznego Uniwersytetu Duke z roku 1999, które wykazały, że po okresie 2-5 lat stosowania, Tamoxifen wywołuje w rzeczywistości raka piersi!
      Tak, więc Zeneca, inicjator Miesiąca Świadomości Raka Piersi i producent rakotwórczych wyrobów petrochemicznych, oraz rakotwórczych odpadów, okazuje się być wytwórcą leku przeciwko rakowi piersi, który wywołuje, co najmniej cztery różne typy nowotworu u kobiet.
Coś tu śmierdzi!

niedziela, 5 grudnia 2010

Kombucza- cz. 3


Dziś troszkę o sposobie przyrządzania samej herbaty, ziołach i generalnie troszkę porad... Oczywiście większość rad pochodzi z wspaniałej książki "Kombucha. Cudowny grzyb." Harald'a Tietze'go.

  1. OPADANIE GRZYBA I UŁOŻENIE WŁAŚCIWĄ STRONĄ: Podczas przygotowywania naszej  herbaty, grzyb po włożeniu do płynów może nam opaść na dno, jest to rzecz całkiem naturalna. Czasem grzyb wypłynie od razu na powierzchnię, czasem opadnie dopiero 2-3 dnia, po kilku nastepnych dniach wypływa jednak na powierzchnię. Grzyb powinno się umieszczać jaśniejszą i delikatniejszą stroną do góry, ale jeśli nie jesteśmy w stanie odróżnić tych stron - grzyb samodzielnie się powinien obrócić podczas kilku pierwszych dni. Z praktyki wkładam grzyba nie płasko na herbatę, ale deliktanie wrzucam i grzyb sam się odpowiednio układa. Nawet jeśli ułożymy grzyb źle, zawsze nam on sfermentuje. Ale od tej spodniej strony ma on brązowy nalot, błonkę, i podczas fermentacji jej kawałki opadną na dno - należy wtedy herbatę przecedzić... zresztą zawsze trzebą przecdzać przed rozlaniem do butelek ;-).
  2. WŁAŚCIWA TEMPERATURA: Naczynie z herbatą powinno stać w ciepłym miejscu, ale zaciemnionym. Zimą blisko kaloryfera, ale tak by temperatura nie przekroczyła 28 stopni Celcjusza. Grzyb szybciej fermentuje latem. Tietze mówi o idealnej temp.: 23-28 stopni C. Czasem grzyb nie ma idealnych warunków i trzeba mu pomóc fermentować, należy wtedy lekko podgrzewać herbatę. Grzyb wyjmowałam, herbatę w słoiku wstawiałam w naczynie z wodą i ogrzewałam, po czym ponownie wkładałam grzyb. Nie wiem czy jest  to dobra rada dla początkujacych, ponieważ można herbatę przegrzac i zniszczyć grzyb, myślę, że przy pierwszej herbacie nie ma co tak szaleć z eksperymentami, chyba że mamy zapasową matkę - grzyba.
  3. Kiedy herbata jest dobra? Tu znów muszę się odwołać do ksiazki. Autor pisze, że po około 5-10 dniach fermentacji herbata jest gotowa. W praktyce wychodzi to tak naprawdę różnie, ponieważ wszystko zależy od tego jak był przechowywany grzyb, jego zdrowia, i warunków jakie mu stworzymy do rośnięcia. Najgorsze są sytuacje, gdy grzyb nie fermentuje po tych 10 dniach, wtedy ja wylewałam herbatę, przemywałam letnią przegotowaną (!) wodą grzyb, przygotowywałam nową herbatę z bardzo dużą ilością cukru. Tak sfermentowana nie nadawała sie do wypicia, ale w taki sposób sprawdzałm, czy na pewno mam zdrowego grzyba, który się rozmnaża. Smak dojrzałej, prawidłowo przgotowanej,  herbaty nie może być zbyt słodki, ani zbyt gorzki, powinien byc zbliżony do cydru (jabłecznika), grzyb wtedy zdejmujemy, oddzielamy nową warstwę, i rozpoczynamy nową fermantację, lub przechowujemy w lodówce. Kwaśny smak informuje o o zbyt długiej fermentacji. Napój nam nie zaszkodzi, a uratować smak można dodajac słodkiego soku, czy miodu. Wywar  z herbaty przecedzamy i trzymamy w lodówce, gdyż trzymany w ciepłym miejscu nadal będzie fermentował.
  4. DAWKOWANIE: Zalecana ilość wg autora to: do 150 ml 3 razy dziennie. Pierwszy raz przed śniadaniem, następne dwa podczas lub po posiłkach. Większe ilości są bezpieczne, ale trzeba się do nich przyzwyczaić stopniowo.
  5. Kombucza a alkohol. " Przy minimalnej ilości cukru (150 gramów) napój będzie zawierał 0,1 % alkoholu po 14 dniach, a po 21 dniach 0,3%. Stosujac większe ilosci cukru (150 gramów) można osiągnąć 2% alkoholu po 14 dniach - ale w takiej sytuacji napój będzie kwaśny i nie będzie zdatny do picia. Przy zalecanej ilości cukru (80 gram) i fermentacji 5- lub 10-dniowej stężenie alkoholu będzie minimalne. Kombucza ma maksymalnie 0,5 % alkoholu. Abstynenci chorzy na chroba alkoholową nie muszą się obawiać stosowania kombuczy, a wręcz przeciwnie - picie jej może pomóc w pozbycu się nałogu".
  6. ILE RAZY MOŻNA UŻYĆ GRZYBA: Zawsze trzeba mieć zapasowy grzyb!! Praktyka podpowiedziała mi, że posiadanie nawet 2-3 grzybów jest dobre - zawsze można się też z kimś podzielić ;-). Grzyb im dłużej wykorzystywany do fermentacji tym szybciej się jakby "zużywa", wolniej fermentuje i nie rozmnaża się dobrze. Tietze pisze o 5-6 razach dobrej fermentacji, potem należy wymienić grzyb. Co zrobić ze starym? Swoje stare grzyby kroiłam i dodawłam do ziemi do kwiatków...czy pomogło? Nie zwracałam uwagi, ale szkoda było mi ot tak wyrzucić. Teraz "wyrzucam" je do kopmostu.
  7. NAJLEPSZA HERBATA DO WYKONANIA KOMBUCZY: na pierwszy wywar: najzwyklejsza czarna (tak, ta niezdrowa i sztucznie farbowana) herbata, potem zielona lub biała, a jak dojdziemy do perfekcji można szaleć z ziołami, czy mieszankami. Zioła zazwyczaj dobiera się odpowiednio do chorób, dolegliwości, na które cierpimy, ale najbardziej popularne to: liście maliny, osobiście nie używam liści, ale zdrewniałych pędów malin, liście: truskawki, porzeczki, poziomki, waleriana, mlecz, kwiat czarnego bzu, pokrzywa. Myślę, że warto też wspomnieć, że w zalezności od koloru wody/herbaty nasz grzyb będzie od lekko białego/przezroczytego do ciemnobrązowego koloru.

A na koniec kilka zdjęć pokazujących jak wygląda grzyb po fermentacji, czyli grzyb mama i dziecko ;-)

  Kombucha 
Źródła:
1. "Kombucha. Cudowny grzyb." Harald Tietze
2.  zdjęcia:
    http://www.giveittomeraw.com/profiles/blogs/kombucha-tea-how-to-make-and
    http://pivotallabs.com/users/parker/blog/articles/358-kombucha-anyone
    http://www.thekombuchadiet.com/
    http://hippychicksgarden.blogspot.com/
 

czwartek, 2 grudnia 2010

Pierwsza pomocy przy ataku serca oraz lek na: Alzheimera, Parkinsona, HIV...

Dziś skromnie, ale w końcu nie liczy sie ilość tylko jakość ;-)... znalezione na Grypa666's Blog:  


       Popieprz atak serca

"Pieprz kajeński zatrzymuje atak serca w minutę. W swej 35-letniej karierze, dr John Christopher nigdy nie stracił pacjenta podczas wizyty domowej z powodu ataku serca. Jeśli pacjent oddycha, wlewa im do gardła szklankę wody z 1 łyżeczką pieprzu kajeńskiego, który zawsze nosi przy sobie. W ciągu paru minut  pacjent przychodzi do siebie. Pieprz musi mieć pikenterię co najmniej 90 tys. jednostek ostrości w skali Scoville’a. Jeśli pacjent jest przytomny, należy podać mu do picia 1 łyżeczkę sproszkowanego pieprzu kajeńskiego w szklance ciepłej wody. Nieprzytomnemu pacjentowi podaje się ekstrakt z pieprzu kajeńskiego o pikanterii co najmniej 90 tys. w skali Scoville’a, poprzez wkroplenie kilku pełnych zakraplaczy  pod język.


Składnik korzenia lukrecji może pomóc zapobiegać lub leczyć neurodegenerujące choroby jak Alzheimera i Parkinsona, a nawet otępienie związane z HIV, poprzez zatrzymanie utraty komórek tkanki nerwowej w mózgu — neuronów. Podobne składniki zawierają soja i inne rośliny. Naturalne substancje mają tę przewagę nad syntetykami, że łatwo przyswaja je organizm człowieka. Częściowo motywacją przełomowego odkrycia przez dr Rosemarie Booze, neurolog z Uniwersytetu Płd. Karoliny, była natury rodzinnej: Mój ojciec ma ciężki przypadek Parkinsona, więc rozumiem, co przeżywają rodziny i jak bardzo potrzeba jakichś terapii obronnych. Chińscy badacze odkryli inną substancję w lukrecji (glabridin),  która ma potencjał leczenia niektorych rodzajów raka płuc".



Źródła: