Strony

piątek, 15 czerwca 2012

MASOJA (sojowa świeca do masażu) z Lawendowej Farmy


      MASOJA to moja pierwsza świeca do masażu. Wygrałam ją w konkursie u pani Ewy na blogu Lawendowo...  Posiadam prototyp, więc obecna wersja może nieco się różnić m. in. dodatkiem witaminy E w składzie i oleju ze słodkich migdałów.
       Posiadam MASOJĘ w wersji Rześkiej - lekki, idealny na lato świeży zapach. 
    Po kilku miesiącach używania - choć niekoniecznie regularnie  - mogę powiedzieć, że taka świeca jest o wiele więcej przyjemniejsza do masażu niż tradycyjny olejek na ciepło. Idealnie sprawdza się również jako dość tłusty krem na bardzo zniszczone ręce, spierzchnięte pięty i łokcie.




       Zapach stworzony z olejków eterycznych lemongrasowego i rozmarynowego - po przeczytaniu składu trochę się przestraszyłam tego rozmarynu, ale proporcje są cudnie wyważone, i świeca sama w sobie ładnie pachnie, zapach czuć podczas jej palenia, więc i pomieszczenie wypełnia lekki, nieduszący aromat.
      MASOJA w wersji Rześkiej pachnie po prostu jak kawałek świeżego, obranego imbiru: świeżo, rześko, lekko cytrynowo. Pachnie niemal identycznie jak woda perfumowana marki Alterra Natural Spirit o zapachu: cytryny, limonki i pomarańczy.




     Skład - w wersji prototypu brakuje witaminy E i oleju ze słodkich migdałów, ale poza tym wosk sojowy, olej awokado, masło shea i olejki eteryczne pozostają bez zmian. Wszystkie składniki mają dobroczynne działanie na skórę, wygładzają ją, czynią elastyczną i bardzo dobrze nawilżają, dają idealny poślizg dłoni, więc masaż jest bardzo przyjemny.

     Masaż - według mnie koniecznie świeca musi być palona minimum 15 minut by odpowiednia ilość wosku się stopiła i właśnie rozgrzała dość mocno, bo jeśli wcześniej ją zgasimy przy nalewaniu na dłoń, czy maczaniu w niej palców wosk momentalnie zastygnie.
       W sumie jak dla mnie chwilę po zgaszeniu już używałam wosk, był bardzo ciepły, ale jestem przyzwyczajona do tak gorącego specyfiku.
      Sam masaż jest rewelacyjny, bo składniki dają bardzo dobry poślizg, a jeśli nawet przez przypadek pominie się jedno miejsce, to wracając na nie za chwilę wosk na nowo  pod wpływem ciepła dłoni i skóry robi się płynny.

     Krem-balsam - mam bardzo zniszczone pracą dłonie, ale po skończonym masażu nie wycierałam dłoni, wosk świetnie je nawilżył, a mi właśnie potrzeba takich bardzo tłustych, ale nie lepiących się i nie ściekających balsamów, także wykorzystuję świecę nawet niekoniecznie do masażu, ale na dłonie. Przy okazji z xiekawości MASOJĘ nałożyłam na łokcie, kolana i pięty - sprawuje się bardzo dobrze stosowana miejscowo.

     Minus - może wynikać z mojej nieznajomości świec do masażu- po masażu niestety ten wosk ścieram z ciała, jest jakiś dziwny, zastyga tworząc grubą warstwę, sztywną niemalże jeśli w jakimś miejscu wosku jest więcej. Na dłoniach jest pożądany u mnie, ale na reszcie ciała po prostu taki film jest za ciężki, być może jest to kwestia dużej ilości wosku sojowego. To chyba jedyny minus, ale jeśli ktoś z Was miał inne świecie i taki film pozostaje nie tylko po MASOJI to bardzo proszę o informację.

     Wydajność - na początku wylałam tego wosku dość dużo, ale jak jest dobrze rozgrzany naprawdę nie trzeba go wiele, daje dobry poślizg, więc myślę, że to kwestia wyczucia odpowiedniej ilości. Świeca jest naprawdę wydajna, bo widzę już po 5 użyciu, że wystarczy na dość długo mocno intensywnego masażu. A ja ją wykorzystałam do masażu ajurwedyjskiego, gdzie samemu masuje się całe ciało plus miejscowo na bolące, czy kręcące stawy i wszelkie bóle reumatyczne. Tzw. maście rozgrzewające na lato nie są zawsze dobrym rozwiązaniem, a taki ciepły wosk sprawdza się idealnie.

       Ważną sprawą jest również systematyczne przycinanie knota, na długość ok. 6 mm.

       Opakowanie - niby mało istotna rzecz, ale puszka nadaje się do recyclingu, spokojnie wykorzystać ją można na jakieś drobiazgi, czy własnoręcznie kręcone kosmetyki.


Gdzie kupić MASOJĘ?

       Oczywiście na Lawendowej Farmie [klik] za bagatela tylko 17z ł za 80 gram. Do wyboru są trzy wersje świec: Radosna, Rześka - którą opisałam, oraz Spokojna.
      Każda MASOJA ma identyczny skład: wosk sojowy, masło shea, olej awokado, olej ze słodkich migdałów. Różnica to dodatki zapachowe: olejki eteryczne. Dodatkowo świeca Słoneczna ma odrobinę oleju rokitnikowego, który panie Ewa dodała dla uzyskania ciepłego, słonecznego koloru.


       Poszczególne MASOJE mają takie oto olejki eteryczne:

Radosna - olejki eteryczne: lawendowy , pomarańczowy, palmarosowy i cytrynowy, olej rokitnikowy (nadaje świecy pomarańczowy kolor).
Rześka - olejki eteryczne: lemongrasowy i rozmarynowy.
Spokojna - olejki eteryczne: lawendowy i melisowy.




6 komentarzy:

  1. Gratuluję wygranej w konkursie!
    Czytałam o tych świecach na blogu pani Ewy. Prawdę mówiąc nie bardzo sobie wyobrażam jak używać takiej świecy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra

      Dla mnie też ta świeca to nowość, ale jak się okazuje jest to całkiem przyjemna sprawa. Myślę, że taka MASOJA to super sprawa na prezent :-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. pierwsze słyszę o takim wynalazku! coś dla mnie bo ja zawsze jako dziecko lubiłam się bawić woskiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chce być bogata

      Wydaje mi się, że dla każdego dziecka wosk jest ciekawą substancją :-)
      Jesli lubisz takie świece - MASOJĘ polecam.

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Aleksnadro

      Wygląd wygladem, ale zapach i sam masaż są super!

      Pozdrawiam

      Usuń