Strony

sobota, 19 lutego 2011

pożywienie od narodzin do śmierci..

      Dziś fragment ze świetnego artykułu Pani Marii pt.:  Czas na rewolucję na polskim talerzu (która spowoduje rewolucję wszędzie wokół)...
      Pozwolę sobie przytoczyć jedynie fragment tego wpisu, ponieważ w ciekawy sposób oddaje całość informacji jakie i ja staram się na naszych Cudownych dietach w wielkim skrócie i w miarę zrozumiale przedstawiać. Podkreślam, że nie koniecznie się zgadzam w 100% z każdym zawartym poniżej słowem..


Źródło: si.edu

 

Przyjrzyjmy się więc, jak jesteśmy przez ten kartel „chemizowani” od narodzin do śmierci


      "Wpadamy w jego macki od razu po narodzeniu. Już w pierwszym dniu życia nowonarodzony człowieczek otrzymuje swoją pierwszą dawkę rtęci i innych trucizn, niszczących jego układ nerwowy i wpływających na DNA. Im szybciej zostanie zaaplikowana SZCZEPIONKA, tym trudniej będzie rodzicom zauważyć, że ich dziecku zaszkodziła i że cofnęła je w rozwoju. Doszło już do tego, że jesteśmy bliscy uznania, iż coraz powszechniej występujący autyzm jest rzeczą normalną i że zawsze tak było. Dla psychopatów rządzących światem byłaby to wprost idealna sytuacja, gdyby wszyscy ludzie byli debilami, niezdolnymi do krytycznego myślenia i sprzeciwu.
      Od pierwszych chwil życia nasze niemowlę i małe dziecko otrzymuje witaminy i odżywki. Jeśli złapie lekki katarek (precz z domowymi sposobami, to przesąd, trzeba działać naukowo!) aplikuje mu się ANTYBIOTYK (np. Augmentin). Żeby dziecko zażywało te środki bez plucia muszą one być słodkie i pyszne. Cóż jednak zrobić, gdy zmasowana akcja propagandowa określiła cukier jako najgorszą truciznę, więc jakże moglibyśmy podawać ją naszym dzieciom? Skoro pojawia się poważny problem niezbędna jest reakcja czynników odpowiedzialnych, a za nią musi iść rozwiązanie. Nasza dobrodziejka nauka znalazła je: dała nam syntetyczny SŁODZIK! Prawdziwy cud i zbawienie, czyli powodujący nowotwory układu nerwowego ASPARTAM. Tą trucizną słodzimy wspomniane odżywki i leki.
      Już w niemowlęctwie w jadłospisie naszego maleństwa pojawiają się słoiczki z pysznymi, zdrowymi jarzynkami, GENETYCZNIE MODYFIKOWANYMI (bo są naukowe, a więc lepsze od naturalnych), uprawiane na naukowo opracowanych NAWOZACH SYNTETYCZNYCH i wolne od insektów, które wytruliśmy DIOKSYNAMI.
     Kiedy dziecko wybiera się na pierwszy bal przedszkolaków mamy 100% pewności, że zostanie poczęstowane COLĄ LIGHT (w której trujący cukier zastąpiono zdrowym aspartamem), chipsami na oleju z roślin GMO i chrupkami kukurydzianymi z KUKURYDZY MON 810, zawierającej toksynę zabójczą dla omacnicy prosowianki (i dla wszelkiego innego stworzenia również). Będą też czekoladki z lecytyną sojową z SOI ROUNDUP READY, co oznacza, że soja ta była wielokrotnie w okresie wegetacji zlewana silnie toksycznym herbicydem, powodującym raka, zaburzenia w systemie nerwowym i wady wrodzone płodów. Nikomu chyba nie muszę tłumaczyć, że ta cała toksyczna chemia, wylewana na rośliny uprawne nie znika w cudowny sposób, lecz wnika w roślinę, w jej nasiona i w glebę, gdzie będzie truć jeszcze przez kilka/naście/dziesiąt lat.
      W (przed)szkolnej stołówce nasze dziecię będzie jadło świeżą (dzięki potężnym dawkom naukowo opracowanych syntetycznych KONSERWANTÓW), wyhodowaną na chemicznych nawozach i chemicznie chronioną przed insektami oraz chorobami żywność z puszek i mrożonek, doprawianą poprawiającą smak i zapach przyprawą z GLUTAMINIANEM SODU i słodzikiem, a w szkolnym sklepiku kupi sobie Colę bez cukru, dietetyczne cukiereczki i gumy / cukierki ORBIT – oczywiście słodzone naukowo opracowanym dietetycznym aspartamem, zbawiennie działającym na ząbki, które przed spaniem umyje naukową i nowoczesną pastą z FLUOREM.
     Wakacje spędzi na wsi u dziadków, gdzie będzie oddychało świeżym powietrzem, przesyconym nowoczesną AGROCHEMIĄ, bez której rzekomo nic w polu nie wyrośnie (ciekawe, jak to możliwe, że w średniowieczu jednak cokolwiek rosło).
      Kiedy Twoje dziecko, na skutek zatrucia licznymi szczepionkami (do wieku dojrzewania otrzyma ich chyba ze 40), skażoną NAWOZAMI, PESTYCYDAMI i HERBICYDAMI żywnością, wodą zawierającą całą tablicę Mendelejewa oraz ślady wszelkich możliwych leków (hormonów, sterydów, leków onkologicznych i psychotropowych, wysikiwanych przez pacjentów do swoich WC, mających odpływ do polskich rzek), wyląduje w końcu na onkologii zostanie poczęstowane jeszcze większą porcją toksycznej chemii… to taka alopatyczna homeopatia: podobne leczyć podobnym. Skoro zachorowałeś od toksycznej chemii, musisz się leczyć jeszcze bardziej toksyczną chemią. Umierając twoje dziecko udowodni, że rak jest chorobą nieuleczalną i że do jego leczenia potrzeba jeszcze więcej toksycznych składników, bo te, które obecnie są stosowane nie działają.
      Jeśli dziecko jakimś cudem przeżyje okres dzieciństwa, dobije się nieco później. Samo. Papierosami, fastfoodami, Colą, Red Bullem, gumą Orbit i cukiereczkami bez cukru, odświeżającymi oddech. Kiedy zachoruje pójdzie do lekarza, a ten zapisze mu PSYCHOTROPY (na depresję, na głupie myśli, na pobudzenie i na uspokojenie), coś na cukrzycę, na serce, hormony na popęd i sterydy na mały pryszcz na nosie. I nawet po śmierci człowiek nie zazna spokoju, bo jego zwłoki się nie rozłożą – za dużo w nich konserwantów i innej chemii.
      Czas zrozumieć, jak koncerny chemiczno-farmaceutyczne nabijają sobie kabzy naszym kosztem: oszukali rolników, że bez chemii nic im nie wyrośnie. Kiedy ci się sprzeciwiali znaleźli argument nie do odrzucenia: pieniądze! Za chemizowanie upraw rolnik dostaje wysokie dopłaty, dzięki czemu produkuje tanią żywność, z którą rolnictwo organiczne nie jest w stanie konkurować. Ale ta taniość jest pozorna. To oszustwo. I to potrójne:
  • po pierwsze dopłaty pochodzą z Twoich podatków, które rządowy zbój Janosik zdziera z Ciebie nie pytając cię, czy się na to zgadzasz i na co chcesz je przeznaczyć.
  • Po drugie jedząc to świństwo ciężko chorujesz Ty i Twoje dzieci, więc musisz wydać pieniądze na lekarza (a przynajmniej na witaminy i suplementy).
  • I po trzecie: żywność organiczna jest wartościowa, więc nie musisz jej dużo zjeść, żeby się najeść.
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to oczywiście chodzi o pieniądze. Podążaj pieniędzmi, a one Cię doprowadzą do celu!

Sprawa jest prosta: biznes musi się kręcić!

     Jeśli ludzie chorują, to chodzą do lekarza, a ten zapisuje leki, które nie tylko nie pomagają, ale jeszcze bardziej szkodzą. Potrzebne więc są następne leki – leczące skutki uboczne poprzednich. Ale i one mają skutki uboczne, więc końca dramatu nie widać.
     Leki są horrendalnie drogie – ich producenci pobierają marżę w wysokości kilku tysięcy procent w stosunku do kosztów produkcji.
      Nieskutecznie, a dokładniej: z groźnymi dla zdrowia i życia skutkami ubocznymi leczeni ludzie trafiają do szpitala, gdzie przeprowadza się bardzo drogie badania bardzo nowoczesnymi urządzeniami. Pomyśl, ile kosztuje ich wyprodukowanie!
      Później kierowani są na operacje, w czasie których tzw. lekarze (chyba raczej prymitywni rzeźnicy!) wycinają im narządy niezbędne do życia, a po operacji leżą w szpitalu, znowu biorą leki, a nawet całe długie i wielokrotne serie chemioterapii i tak w kółko.
      Kto raz wpadnie w te tryby nigdy się z nich nie wyrwie, chyba że umrze lub dozna oświecenia, że jest oszukiwany i wykorzystywany.
      Od kołyski po grób jesteśmy szprycowani chemią, chemią i jeszcze raz chemią.
I tak się ten złoty biznes kręci.
Kręci się, bo ludzie są głupi i sami na to pozwalają. Pozwalają się truć od urodzenia po grób i pozwalają psychopatom zarabiać na swoim nieszczęściu.


Źródło: stadnina-wirtualnych-koni.blog.onet.pl



Gdyby to zrozumieli, cały ten oszukańczy system runąłby w jednej chwili. Pomyślcie tylko: nie byłoby pieniędzy na korumpowanie polityków!!! Znaczy to, że i polityka by runęła, jak domek z kart!

      Dlatego apeluję: koniec gadania i teoretyzowania, czas na konkretne działania.
      Wygląda na to, że ludzie (przynajmniej na Zachodzie) zaczynają mieć dość życia w tej chemicznej komorze gazowej i zaczynają działać. Oddolnie. Nie czekają, aż skorumpowane rządy coś im dadzą lub Unia łaskawie im pozwoli. Unia na nic nie pozwoli, jeśli my sami się nie zbuntujemy i nie zrobimy porządku na swoim własnym podwórku. Ta rewolucja musi się zacząć na naszym talerzu. Jeśli przestaniemy kupować naukowe i nowoczesne trucizny i zaczniemy się domagać prawdziwej, naturalnej i zdrowej żywności z całą pewnością znajdzie się ktoś, kto nam ją dostarczy.
     Jeśli nie będzie zbytu na GMO, zniknie ono z naszych pól.
      I bardzo proszę mi nie pieprzyć (za przeproszeniem), że nic nie możemy zrobić, bo to dopiero początek ucisku i że będzie jeszcze gorzej, bo tak jest napisane w Biblii albo w Apokalipsie albo przepowiedzieli to jakaś wieszczka lub inny prorok. Również proszę mi nie mówić, że przylecą tu dobre istoty z kosmosu lub przybędzie jakiś Zbawiciel, który nas wyzwoli.
     Nikt tu nie przybędzie, żeby uratować bandę głupich, nieświadomych i totalnie bezmyślnych owiec. Nikt nie przyjmie do kosmicznej wspólnoty bandy idiotów, bezmyślnych baranów ani tępych Jasiów, bo jest oczywiste, że głupi wszystko zepsuje! Sami musimy zmądrzeć i uporządkować ten bałagan. Bez oglądania się na Boga, Jezusa, kosmitów, Unię, rząd czy inny cud.
     Ludzkość jest jak motyl wykluwający się z poczwarki. Jeśli ktokolwiek pomógłby temu motylowi wyciągając go z kokonu, żeby się tak biedaczek nie musiał męczyć, zrobiłby mu niedźwiedzią przysługę – taki motyl nigdy nie mógłby latać i byłby niezdolny do samodzielnego życia. Motyl musi się wydostać sam!
My też musimy zrobić porządek na swojej własnej planecie SAMI!
    Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że nie wierzę w boga Jahwe. Jahwe NIE JEST BOGIEM. Wierząc w boskość Jahwe obrażasz prawdziwego Boga!
Skoro Jahwe nie jest Bogiem, to i jego święta księga Biblia (wraz z Apokalipsą) również jest guzik warta. Podobnie i prorocy.
      Nie rozśmieszajcie mnie, kochani przerażającymi horrorami z Apokalipsy, bo sprawa jest poważna.
Wiele razy pisałam, że to nie LUDZKOŚĆ jest winna temu, co dzieje się na naszej pięknej planecie. Winni są psychopaci, stojący na czele korporacji, niszczących nasz świat. Sama korporacja działa jak psychopata! A to właśnie korporacje nas karmią, leczą i nami rządzą. Ale robią to dlatego, że my im na to pozwalamy! Bez naszego biernego przyzwolenia korporacyjni psychopaci nie osiągnęliby nic!
     Nastał czas, by to zmienić. Czas zrzucić kajdany i podjąć walkę. Ale nie na ulicach i nie na wojnie.
Walka ma mieć charakter pokojowy i musi się zacząć od naszego własnego talerza, na który nakładamy posiłek. Jeśli każdy zrobi porządek w swojej lokalnej społeczności, uporządkujemy cały świat.
Jeśli staniemy się przykładem dla innych, przyłączą się do nas.
     Takie rzeczy już się dzieją. Nie tylko nie udało się ich stłumić, ale wręcz przeciwnie, coraz więcej ludzi przyłącza się do tych rewolucjonistów i wszyscy zaczynają działać wspólnie. I nic nie robią sobie z tego, że to jest nielegalne i że przepisy na to nie pozwalają. Nie ma takich przepisów, których nie da się obejść – my, Polacy, wiemy o tym najlepiej na świecie, bo ćwiczyliśmy to przez stulecia na naszych okupantach. Dlaczego więc teraz oglądamy się na innych i mówimy, że nic się nie da? Za Hitlera za szmuglowanie mięsa groziła kara śmierci, a jednak robiono to na masową skalę. Czy Unia jest gorsza niż Hitler?
      Uczmy się na błędach innych. Skoro oni boleśnie przekonali się na własnej skórze, że GMO jest oszustwem, bo nie gwarantuje ani taniej, ani wydajnej, ani tym bardziej zdrowej produkcji rolnej i teraz – mimo najszczerszych chęci – mają wielki problem z powrotem do rolnictwa tradycyjnego, więc nie idźmy w ich ślady. Oni już tam byli i stamtąd wracają, przegrani, przerażeni i pełni żalu, że w ogóle w to weszli. Chemia rolnicza i GMO okazały się wielkim oszustwem. Doprowadziły do bankructw wielu gospodarstw i spowodowały wiele chorób oraz wad genetycznych.
     Od chemii giną pszczoły, a bez pszczół nie przetrwamy. I popatrzcie tylko, kto te pszczoły truje: firma Bayer! Ta sama, która działała w Auschwitz i produkowała leki dla doktora Mengele! Nie wierzcie więc, że jest to przypadek i że Bayer uderzy się w piersi, przyzna do winy i wycofa truciznę z handlu. Nic z tego! Będzie truć, aż ostatnia pszczoła padnie. A my wraz z nią! Jeśli Einstein miał rację, to bez pszczół zostaną nam tylko 4 lata życia na tej planecie.
      Popatrzcie sami, jak dziś wygląda niegdyś sielska francuska wioska, nad którą unosi się biała mgła z rozpylanych środków chemicznych, od których rolnicy ciężko chorują, a ich dzieci i dzieci ich sąsiadów umierają na raka. Nie radzę nikomu skubnąć winogron z krzaczka winorośli, gdyż grozi to zatruciem, a nawet śmiercią. Winogrona są zbierane po okresie karencji, ale chemikalia wnikają w glebę i pozostają tam do następnego roku albo i na zawsze. A my zachwycamy się smakiem francuskiego wina… i nikt nie kojarzy jego picia z ewentualnym nowotworem za lat kilka. Smacznego!"



Całość wpisu można przeczytać tutaj.

6 komentarzy:

  1. Kurde, przecież nie można tego porzucić tak z dnia na dzień... Ok, jesteśmy faszerowani chemią, ale z drugiej strony gdyby nie ona... czy dalibyśmy radę wyżywić miliardy ludzi na Ziemi? Zamiast czepiać się czegoś takiego jak leki (nie chcesz - nie bierz, twój wybór), skupiłbym się raczej na marnowaniu jedzenia. Miesiąc praktyk w restauracji uświadomił mi, ile świeżego jedzenia idzie do ścieków...
    Moim zdaniem autorkę trochę poniosło. Skoro namawia do działania, niech po napisaniu swojego manifestu wstanie z fotela i idzie na ulicę protestować. Niech napisze listy do prezydentów, rządów państw Europy, zbierze tysiące podpisów i wyśle do kancelarii, kto jej broni? Niech nie będzie "debilem", "idiotą", "głupkiem"...
    Ja bym nie przesadzał...

    Chciałem też wyrazić zadowolenie, że w końcu moja gmina będzie kontrolować wywóz ścieków, które dzisiaj idą do rowów... To jest ważne i do zmienienia, wręcz natychmiastowego.
    Pewnie, że ilość chemii w żywieniu jest do skontrolowania (choć nie tak szybko i skutecznie jak ścieki), ale myślę że wycofanie chemikaliów MOGŁOBY mieć poważniejsze skutki niż jej stosowanie...

    I jeszcze jedno, kupa ludzi ma miejsce na "placu" na swoje małe uprawy, więc może zachęcajmy ludzi do sadzenia swoich warzyw? :)
    Ale i tak znajdzie się ktoś, kto zacznie wymieniać ilość dziwnych pierwiastków w glebie ze spalin, kwaśnych deszczów itd...

    Moim zdaniem satysfakcjonującego kompromisu nie da się osiągnąć...

    Za cztery lata zginą pszczoły, a w maju branie adresów IP :O

    OdpowiedzUsuń
  2. Znacie teorię spiskową ws chemtrails?

    OdpowiedzUsuń
  3. A Zet drogi a na niebo mój Drogi patrzysz czasem? jeśli chcesz wiadomości na temat chemitrail (broń boże teorii, ale faktów) to zachęcam zajrzeć do starszego posta na blogu, a jak to zaciekawi na meila sie doezwać po wiecej ;-).

    Co do tej Pani, musisz koniecznie zajrzeć na jej blog, poczytać, pomyśleć i dopiero jako tako opinię sobie wyrobić.
    Dodam, że wokół mamy też dużo kitu wciskanego na temat rzekomego przeludnienia ziemi i braku pożywienia, bardzo mądrze napisałeś o tym marnowaniu żywności!! Cieszę się bardzo, że jakoś po tych pratykach inaczej patrzysz na marnowanie jedzenia. Wiesz wydaje mi się, że może i w Polsce nie jest to jeszcze na tak dużą skalę co powiedzmy w USA - społeczeństwie konsumpcyjnym chyba do granic możliwości.
    Co do wycofania chemii w jedzeniu - wygląda to tak, ze gdyby dziś rzeczywiście o tak z dnia na dzień to wycofać rzeczywiście byłby problem: słabe ziarno, słaba gleba, nieodporne zbiory - ale myślę, że tu trzeba patrzeć na produkcje w skali masowej, takie ogródki, działki czy uprawy eko radzą sobie bez chemii w 100%.

    Pozdrawiam serdecznie i dzięki za te wszystkie uwagi i spostrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooopss, widocznie przegapiłem twój wpis Dwa dni temu kilka godzin spędziłem łażąc po stronach polskich, zagranicznych tylko po to, żeby poczytać i pooglądać. Mam mętlik...

    Byłem na jej blogu... Nie do końca mnie zachęca do czytania jen postów...
    Fakt, w USA wygląda to troszku inaczej.

    P.S. Dzisiaj dowiedziałem się, że mały chleb kosztuje już 3,60 ani kasza 4zł :/ Gdzie my żyjemy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, dobrze, że zamiesciłas ten artykuł. Świadomosć rodziców odnosnie zagrożenia może przynajmniej uchronić w znacznym stopniu dzieci np. przez zaniechanie szczepień, itp.

    Dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. A Zet wybaczam ;-) przeoczenie! Mętlik to zawsze będzie. Od siebie na temat chemitraliasów dodam jeszcze to: różnice między chemtrail a contrail.

    A co do cen... bedzie coraz drożej;-(


    Krysiu gorsz do grosza, troszkę o tym i o tamtym i mam nadzieję, że Czytelnicy sobie poskładają i poukładają i sami też zaczną szukać. A o dzieci musimy dbać i jeśli mamy świadomość szkodliwośći szczepień - tym bradziej!

    OdpowiedzUsuń