Dni ostatnie mego oczyszczania. Samopoczucie dalej na podobnym poziomie jak w ostatnich dniach, ba nawet może i więcej szczęścia ponieważ wczorajw piątym dniu włączyłam troszkę orzechów, bananów w formie szejków i tran. Dziś, pod wieczór dodam jeszcze zimnotłoczony olej z nasion wiesiołka (suplement), trochę oliwy lub pomidory suszone w oliwie i awokado..póki co dotychczasowe nowości nie sprawiły jakiejś szarpaniny cielesnej czy duchowej. Wyrzutów sumienia nie mam, bo 5 dni i tak w sumie dobre jest. I co ciekawe pojawią się planowanie: kupię parę produktów, zjem ciasteczka witariańskie, a i moze krysiową pizzę? i jeszcze "upiekę" to, i pasztet zrobię i może zjem czekolady kawałek..Narazie patrzę na to:
i staram się nie rzucić i nie pochłonąć kilku kilogramów na raz;-), dowody słabości też Wam pokażę, a co tam:
Jeszcze podam propozycje pani Dąbrowskiej na 4 i 5 dzień (pozostałe będą w osobnym poście):
DZIEŃ 5 "ŚNIADANIE: surówka z białej kapusty z jabłkiem i cytryną; pomidor z ogórkiem kiszonymi, sok z marchwi, herbata miętowa.
OBIADzupa kapuśniak; leczo jarskie; surówka z marchwi i jabłka; kompot z jabłek z goździkami.
KOLACJA: 1/2 grapefruita, surówka: papryka czerwona, cebula, jabłko, ogórek kiszony; burak gotowany; herbata z melisy".
DZIEŃ 6
"ŚNIADANIE: surówka z marchwi; buraczki na gorąco z chrzanem; pomidor z ogórkiem kiszonym; herbata miętowa.
OBIAD: barszcz ukraiński; surówka: sałata pekińska, seler naciowy, jabłko, ogórek kiszony, natka, szczypiorek, papryka; sok z marchwi; kompot jabłkowy.KOLACJA: 1/2 grapefruita; surówka: kapusta świeża, cebula, jabłko, sól; leczo jarskie z dynią; herbata owocowa".
OBIADzupa kapuśniak; leczo jarskie; surówka z marchwi i jabłka; kompot z jabłek z goździkami.
KOLACJA: 1/2 grapefruita, surówka: papryka czerwona, cebula, jabłko, ogórek kiszony; burak gotowany; herbata z melisy".
DZIEŃ 6
"ŚNIADANIE: surówka z marchwi; buraczki na gorąco z chrzanem; pomidor z ogórkiem kiszonym; herbata miętowa.
OBIAD: barszcz ukraiński; surówka: sałata pekińska, seler naciowy, jabłko, ogórek kiszony, natka, szczypiorek, papryka; sok z marchwi; kompot jabłkowy.KOLACJA: 1/2 grapefruita; surówka: kapusta świeża, cebula, jabłko, sól; leczo jarskie z dynią; herbata owocowa".
Moje wczorajsze i dziejsze jedzonko to głównie soki warzywno-owocowe, surówki, kiszone ogórki, i leczo z warzyw, a dziś przede wszystkim słodkie szejki.
SZEJK SŁODKI NA BAZIE BANANÓW
I odsłona numer dwa, w ramach poobiednich nudów, zrobiony na bazie czerwonych gruszek
SZEJK GRUSZKOWY - wspomniane gruszki, dwie śliwki, banan, popping z amarantusa*, kilka moczonych orzechów nerkowca i włoskich.
Generalnie przydałoby się podsumowanie, ale co tu podsumowywać? Troszkę się rozczarowałam, bo chciałam Wam pokayac jak to ocyzsycanie dokadnie wygląda, a tu jak na złość nie zadzało się praktycznie nic. Niewiele Wam pokazałam, ale przynjamniej mam namacalny fakt, że zmiana stylu odżywiania ma wpływ na zdrowie, sampoczucie. Pozostaję, więc na zdrowym żywieniu (innej opcji nie było;-) i zaczynam przygodę jako wegetarinka, a i chciałabym te 80% witarianizmu. Na razie będzie miszanka wybuchowa, zeby znaleźć optimum, na pewno kasze, ryże i potrawy gotowane są mi potrzebne.
*popping z amarantusa - nic innego jak "nadmuchane nasionka" amarantusa. Coś jak dmuchany ryż, ale tysiackroć zdrowsze. Amarantus znany głównie w Polsce jako: chwast polny i ogrodowy, trudny do wyplewienia i wieczny (nasionka, lekkie jak piórko, małe ok.3 mm mogą przeleżeć 40 lat w ziemi), lub w wersji light: ozodbna roślinka ogródkowa, tzw. koguciki, albo indyki. Popping dodaję do wszystkiego: szejki, pasty, pasztety itd.
** morszyn - ciąg dalszy facscynacji glonami i wodorostami. Tym razem coś polskiego: morszczyn pęcherzykowaty, na polskość wskazuje również cena w sklepie ekologicznym, za takie (50 g) opakowanie 3,50 zł. Sam glon pachnie, śmierdzi jak glon...;-). Jeśli wiecie jaki zapach mają tereny gdzie woda gościła przez dłuższy czas to o tym mówię. Morszczyn, wiec przechowuję w słoiku;-). Jeśli chodzi o zastosowanie to na razie tylko do szejka.
Sporo się dowiedziałam od Ciebie Aniu tutaj, np. o amarantusie, nigdy go nie używałam.
OdpowiedzUsuńZwrócę na niego uwagę.
A czerwone gruszki to skąd wynalazłas?
Zjadłabym takie. Pamiętam ich smak i zapach jeszcze z pobytu w Polsce.
Szkoda, że teraz mamy tak dużo pięknych owoców i jarzyn w sklepie, lecz tak naprawdę, bez smaku, bez zapachu.... prawie niejadalne.
Krysiu ja znam tą roślinkę już od dawna, ale na popping wpadłam dopiero ostatnio;-). Gruszki są podobne w smaku do kalpsów, nazwy tej odmiany nie pamiętam, a kupiłam na targu w ramach spróbowania nowości, a te w sklepie rzeczywiście są puste, i byle jakie..
OdpowiedzUsuń