Strony

poniedziałek, 13 września 2010

owocowo - warzywna dieta E. Dąbrowskiej, dzień 1

Dzień dobry/wieczór...;-) Oto i jest: pierwszy dzień diety oczyszającej, owocowo-warzywnej wg Ewy Dąbrowskiej. Zanim przejdę o opisywania doświadczeń to małe przypomnienie, żeby było łatwiej, tylko to co mogę, możemy jeść:
W czasie diety warzywno – owocowej najlepiej spożywać:

1. korzeniowe: marchew, seler, pietruszka, chrzan, burak, rzodkiew, rzepa,
2. liściaste: sałata, seler naciowy, zielona pietruszka, jarmuż, rzeżucha, koper, zioła, pokrzywa,
3. cebulowe: cebula, por, czosnek,
4. psiankowate: papryka, pomidor,
5. kapustne: kapusta biała, czerwona, włoska, pekińska, kalafior, kalarepka,
6. dyniowate: dynia, kabaczek, cukinia, ogórki,
7. owoce: jabłka, cytryny, grapefruity.

Do tego przyprawy, woda i szczerze powiedziawszy NIC WIĘCEJ. Całe 2 tygodnie tej diety spędzamy na konsumpcji jedynie tych warzyw i owoców w różnych postaciach: duszonych (bez żadnego tłuszczu), janginizowanych, pieczonych, gotowanych czy najlepszych - surowych. Po ubiegłorocznym oczyszczaniu, po obserwacji innych osób, ale i swoich witariańskich przepisach w tym roku skłaniam się bardziej ku surowemu jedzeniu. Więcej będzie też soków i mam nadzieję szejków.

Na początek propozycja dnia 1 wg E. Dąbrowskiej ( z książeczki "Ciało i ducha ratować żywieniem"), podaję ją by pokazać pewien szablon dnia, moje żywienie, zmiany wynikają z doświadczenia:

"Śniadanie: sok z marchwi; surówka: pomidor, ogórek kiszony, seler naciowy; surówka z białej kapusty z jabłkiem; gotowany burak; herbata miętowa; sok jabłkowy.

Obiad: zupa ogórkowa; duszona papryka nadziewana jarzynami; surówka z czerwonej kapusty z grapefruitem; gotowany kalafior, kompot z jabłek (z goździkami, bez cukru).

Kolacja: mus jabłkowy na ciepło; surówka z marchwi z jabłkiem; gotowana biała kapusta; sok pomidorowy, herbata z róży".

Zatem :
Samopoczucie: pomimo, że nie jest to 100% witarianizm jest super, optyzmizm i energia nie zminna od wczoraj, dużo pozytywnego myślenia i radość, że w końcu robię coś dobrego dla siebie. Ciało: pod wieczór organizm chyba zrozumiał, że niestety nie jemy słodyczy;-) bo troszkę zateskniłam za bananami jak pomyślałam o Waszym szejkowaniu, ale nic to;-). Duchem jestem z Wami i miło, że wystartowaliśmy w tym samym terminie. Stawy kolanowe baaardzo dały o sobie znać po południu, najprościej mówiąc "kręcą jak na zmianę pogody", poza tym pojawił sie ból głowy, takie lekkie zawroty. Więc sygnał już jest, że oczyszczanie jest mi potrzebne i zaczyna coś się dziać. Z tych rzeczy mniej przyjemnych (pisałam więcej o tym tu): wielomocz ( czyli dużo i często, i bynajmniej nie przez ilosć wypijanych płynów), i gazy (raczej nie pachnące i wzmożona ilosć) pod wieczór. Przy okazji tego całego przygotowania nie wspomniałam o odstawieniu suplementu: tranu z wątroby dorsza - jakby nie patrzył jest to tłuczsz, więc tymczasowo pożegnałam się z nim. Wspomaganie organizmu w oczyszczaniu nadal tak samo jak w codziennym życiu, ha ha....mądrala;-), tak samo czyli: duuużo wody na czczo i pół godz. przed posiłkami, mycie zebów pastą bez fluoru i miekką szczoteczką, plus używanie skorabczek do języka, kąpiele na sucho (tu muszę jednak coś bardziej szorstkiego kupić), a te na mokro jedynie samą wodą lub z towarzyszem jeleniem szarym, brak balsamów, kremów itp. wszytskiego co miałoby parabeny lub inne cuda zawierać, makijaż też staram sie ograniczyć by nie blokować skóry. No i zaczęłam poranne spacery w szybkim tempie i małe ćwiczonka.
Teraz parę przepisów by pokazać co ja tak naprawdę jem. Podkreślam, że jemy tyle ile chcemy, więc na początku porcje są takie same, jak w dotychczasowym sposobie żywienia (pomimo, że u mnie np. witarianizm był ostatnio dominujacym stylem, jem i tak mniej objętościowo niz np. rok temu, ale za to częściej), z czasem około 5-6 dnia nasze potrzeby maleją i myślę, że śmiało można powiedzieć, że czasem jest to pół, lub o 2/3 mniej niż dotychczas. Jemy wtedy tyle, ile tak naprawdę potrzebujemy!! Więc warto też dla samego siebie popatrzeć, ile spożywa sie nadprogramowo podczas każdego posiłku..

Śniadanie: poza wodą mineralną, po raz pierwszy imbir z gorącą wodą. Nie spodziewałam się, że jest tak pyszny: coś jak cytryna z woda na pierwszy łyk, a potem już typowy korzenny smak, i po stokroć lepszy niz ten suszony i mielony z torebki. Także inwestować warto;-)
Do tego:




kalfior gotowany na parze z janginizowaną czerwoną cebulą bez tłusczu, na samej wodzie z odobiną soli. Kalafior gotowany z: liściem laurowym, zielem angielskim, pieprzem prawdziwym, owocami jałowca i czarnuszką...

przed podaniem: poslone solą morską, plus surowa kalarepka. Jabłka, a potem jeszcze jedna kalarepa.
Obiad: janiginizowane leczo: marchewka, cukinia, bakłażan, por, czosnek, dynia plus przyprawy...
i ponownie kalafior z warzywami i sałatką z rukoli, pomidorów
i zupa witariańska: dynia, marchew, bazylia, seler naciowy, pomidor, cebula czerwona, papryka chili, bazylia plus inne przyprawy. Proces przygotowania pracochłonny bo i blender i sokowirówka były użyte, ale warto było.
Kolacja:  sok marchew, jabłka, seler naciowy, ogórek. Jabłka, kiszone ogórki. I coś dla tych wszystkich szejkowców kochanych:

Szejk z "dozwolonych" warzyw i owoców ;-): brokuły, rukola,woda mineralna, cebulka czerwona, jabłko, ogórek, seler naciowy - proces przygotowania podobny jak w przypadku zupy...                                                                                       
Dlatego powtarzam głównie Pauli i Oli: zamiast kupować mini blender, sokowirówkę, robot kuchenny, młynek, tysiac innych rzeczy, a potem jeszcze cudowną wyciskarkę: kupcie sobie robot kuchenny, a potem inwestujcie w wyciskarkę. Robot z dużym pojemnikiem, myśle, ze ponad 1 litr na pewno i z dużą mocą, by te marchewki i jabłka też zmiksowały się na gładką masę.     
          
Jadłam dziś tyle ile przygotowałam - czyli ponad normę, bo czuję się przejedzona. Czy można sie tym najeść? Tak nawet jeśli nie ma orzechów, bananów i awkado;-), trzeba po prostu duzo doprawiać, mieszać warzywa by znaleźć smak odpowiedni.
Czytajcie, pytajcie, odwiedzajcie blog Basi ponieważ we dwie chcemy Wam wszystkim pokazać co i jak z tą dietą, informacji w samym Internecie jest niestety wciąż mało, jeśli nie cząstkowe, dlatego będzie tak szcegółowo i dokładnie.
Pozdrawiam ciepło i serdecznie, jedzcie surowe owoce i warzywa, czytajcie etykiety, i pamiętajcie, że do oczyszczania trzeba dojrzeć duchowo i jeśli chcecie to zrobić najpierw się przygotujcie... i kochajmy siebie i innych. Buziaki

19 komentarzy:

  1. Powodzenia Aniu:))))) buziaki<3

    OdpowiedzUsuń
  2. No jest upragniony dzień pierwszy:)
    Trzymam kciuki Aniu!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Aneczko,
    Tu Gosia z Australii , ktora moze juz dostrzeglas na blogu Ewci i Marcina!
    Bardzo sie ucieszylam jak dostrzeglam ,ze opierasz sie tez na diecie dr Ewy Dabrowskiej bo mam jej ksiazki i przymierzam sie skorzystac z jej metody leczenia cukrzycy.Osrodek z Arizony i leczenie surowa dieta do mnie tez przemawia ,ael trudno jest tak wskoczyc na surowa diete z dnia na dzien jak do tej pory wlsciwie sie jadlo wszystko.
    Dieta Dabrowskiej oparta na warzywach i owocach tylko przez kilka tyg jest mi blizsza i jakos czuje ,ze bedzie mi latwiej ja przeprowadzic.
    Fajnie ,ze podajesz swoje propozycje komponowania posilkow bo szczerze mowiac to wlasnie fakt jak to wszystko zaplanowac byl powodem ,ze jeszcze nie zaczelam.
    Polecasz rowniez blog Basi wiec zajrze tam rowniez w najblizszych dniach.
    Sciskam i pozdrawiam serdecznie ciebie i pozostalych tutaj zagladajacych
    Gosia
    Bede wiec tutaj tez zagladac i czerpac inspiracje i uczyc sie od ciebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Acha Aniu powiedz mi prosze co wlasciwie jest takiego niesamowitego w tych szejkach???? czy to trzeba rozdrabniac owoce i warzywa a nie mozna ich jesc poprostu bezposrednio? soki rozumiem ,ze to jest jakby ekstrakt z owocow i warzyw ,ale szejki?
    czekam na oswiecenie
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze dni, czekam na opis kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wszystkim za miłe słowa...wczoraj naszło mnie parę myśli dziwnych i o nich też wspomnę na pewno w poście.

    Gosiu - wiemy wiemy, ktoś Ty;-). Cieszę się, że nas odwiedzasz. I dobrze, że komuś się to przyda!! Gosiu jednak ja podkreślam, że ubiegłoroczne oczyszczanie było dość drastyczne pomimo hmm...ponad półrocznych przygotowań, obecnie nic sie nie dzieje, ze wzgęlu na zmianę sposobu żywienia i życia, i ten tydzień witarianizmu... Przygotuj się odstawiając kolejno produkty róznego rodzaju, od razu na pewno Ci się nie uda i będziesz się bardzo męczyła, więc sądzę, że na siłę to nie ma sensu.
    Osobiśie powiem Ci, że dla mnie surowe jedzenie jest tysiąc razy lepsze niż to na diecie, na witarianiźmie odkryłam dużo nowych smaków, rzeczy, których w surowej postaci nie konsumowałam nigdy. Na diecie zero cukrów i tłuszczy, więc moe kochane bananki i orzechy chodzą za mną jak się tylko da. Może spróbuj 2-3 dni na surówce? Jeśli chodzi o kompozycje, propozycje jedzenia, w ubiegłym roku (oj jak mnie to boli, że się wtedy nie mogłam zdecydować na bloga;-(, jadłam propozycje pani doktor, w drugim tygodniu już człowiek sam wiedział co i jak mieszać by było dobre. Teraz pod wpływem tego witariańskiego tygodnia jest wiecej surowego, więcej kombinacji i pomysłów. Z czasem sama też dojdziesz do wprawy, zobaczysz co Ci smakuje, czego nie jeść w ogóle. Na zasadzie praktyka czyni mistrza.
    SOK - jak napisałaś wyciskamy sok z owoców, pijemy i od razu go wchłaniamy, wszystkie substancje odżywcze. Ale jeśli masz zwykłą sokowirówkę jak ja (a nie wyciskarkę do soków) ten sok trzeba wypić szybko, tzn. teoretyczie do 15 minut po przygotowaniu, a to ze względu na to, że pod wpływem mechanicznych, szybkich obrotów warzywa i owoce się utleniają. SZEJK - wrzucasz całe owoce i warzywa; czasem szkoda np. banany, mango, kiwi czy awkoado dać na sok, bo niewiele z tego zostaje, w miąższu też jest dużo witamin, a i szejk jest jakby przez to "bardziej najadliwy", bo i trawienie trwa chwilę dłużej i jest gęstszy. No i można stworzyć kombinacje smakowo-kolorystyczne;-). Najważniejsze by przy spożywaniu jednego i drugiego po wzięciu łyka należy "przepłukać nim zęby";-), czyli wymieszać ze śliną, by proces trawienia przebiegał jeszcze szybciej, na zasadzie: PIJMY SWOJE JEDZENIE, I JEDZMY SWOJE NAPOJE. A jedzenie bezpośrednio? też jest ważne, ale oszczędzasz energię na trawieniu. No i jeszcze przy diecie Dąbrowskiej lewatywy nie są potrzebne, ponieważ jemy takie warzywa i owoce bezpośrednio, na samych sokach i szejkach - wręcz niezbędne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam Osoby stosujące diety!! Ja nie umiem tak, że mam jeść tylko to i tamto, a później co innego, później znowuż itd... :)) Chyba dlatego spodobało mi się od razu witariańskie jedzonko - surowe owoce, warzywa, orzechy i nasiona bez ograniczeń hehe. Nie było łatwo na początku, ale pomoc zawsze się znalazła, a przepisy na sałatki tak proste, że nie ma problemu ze zrobieniem - czasami opór psychiczny się pojawiał :/

    Kibicuję Ci Aniu i podglądam :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Sylwek jest co podziwiać, wiesz sama się zaczynam zastanawiać, czy takie skakanie to z witarianizmu na obecne oczyszczanie jest bezpieczne, mam obawy co do tego, ale już pisałam w dzisiejszym poście, że być może zakończę dietę nieco wcześniej.
    Dla mnie nie ma sensu zmieniać stylu żywienia bez oczyszczenia. To jak wprowadzenie się do nowego mieszkania, bez uprzątniecia dotychczasowych brudów. Ale podkreślam - że to tylko moja własna opinia.
    orzechy, mniam;-), nie kusić mi tu hi hi. Sylwek to normalne, że poczatki są ciężkie, ale grunt, że Ci się spodobało i jest Ci tak dobrze. Nie można się męczyć, katować, płakać nad pożegnanym jedzeniem, bo stylodżywiania ma nieść szczęście. Ja mam ciągoty wciąż do pieczywa, i nie wiem czy po diecie będzie witarianizm czy zdrowe żywienie, czy wegetarianizm (chociaż jak dotąd był on w 98%), bo takie założenie. Na pewno cudowną dietę znalazłam;-), a co dalej na razie czas pokaże. Ja trzymam kciuki za Twoją surówkę i życzę bardzo wielu objawów oczyszczenia;-).

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak czy inaczej będzie dobrze, bo co ma nie być!! :))) Ja mam też pokusy i zdarza mi się ulec najczęściej słodkiej przyjemności, po której źle się czuję fizycznie :) Zrobię sobie w końcu listę dlaczego jem jak jem i dlaczego nie jem tak jak jadłem - może to coś pomoże w tych chwilach słabości psychicznej.

    To, że jesteś świadoma jest najważniejsze i w końcu wybierzesz to co Ci najlepiej służy - czuję, że tak będzie i wierzę w Ciebie!! :*

    Oczyszczam się oczyszczam - szejki robią swoje, a jutro lewatywka na dobry początek dnia hehe. Dużo szczęśliwości jak widzisz mnie spotyka :D Smacznego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie tez ciagnie niestety do pieczywa i jak Sylwka do slodkiego a zwlaszcza dobrej czekolady :-(
    Sluchajcie , ale wlasciwie dlaczego tylko te surowe warzywa i owoce maja byc najlepsze dla nas i absolutnie wystarczajace? a co z kaszami? z koszonkami o ,ktorych mowi Dabrowska? przeciez one tez sa wspaniale dla nas?
    Troche mam obawy czy witarianizm jest w stanie w zupelnosci zaspokoic potrzeby naszego organizmu, moze sie myle...
    Robicie sobie badania regularnie i niczego nie brakuje waszemu cialu?
    Aniu, wyobraz sobie ,ze polecilam dr Dabrowska kuzynowi mojej znajomej z zaawansowana cukrzyca i on sie tym zainteresowal a ,ze mieszka w Polsce i ma dostep do tej lekarki skontaktowal sie z nia, zaczal stosowac jej zalecenia , bardzo schudl i cukrzyca bardzo sie cofnela !!
    Teraz wybiera si ena 6 tyg turnus do jedego z jej osrodkow.Jest bardzo wdzieczny za namiary na Dabrowska i dziekowal mi bardzo , ja sie ucieszylam ,ze komus pomoglam ,ale smiac mi sie chcialo ,ze ja z Australii musialam informowac rodaka z kraju o Dabrowskiej! :-)
    A co z ta lewatywa kochani?
    Juz u Tombaka , ktorego studiowalam pare lat temu na nia sie natknelam ,ale jakos mnie odstrzaszala.
    Dajecie z tym sobie rade i co uzywacie?
    W Australii za zadne skarby nie mozna kupic sprzetu do lewatywy i oczy wybaluszaja jak sie o niego pytalam ha ha tak wiec zostaje mi zakupienie go w Polsce w przyszlym roku podczas wakacji :-)
    sciskam
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie sprawdzialm swojego wpisu czy nei ma bledow no i oczywiscie jest!
    Mowie o kiszonkach oczywiscie a nie koszonkach ! ha ha
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  12. Sylwek: święte słowa - ja naprawdę wybiorę to z czym mojemu ciału jest dobrze, to przy czym się nie męczę i nie płaczę za danym pokarmem. Taka tęsknota i ochota jest dla mnie do przezwycieżenia, ale gorzej jak mam paczkę orzechów i siedzę i płaczę nad nią bo tak baaardzo, baaardzo chcę je pójść namoczyć i zjeść, ba nawet niemoczone chcę zjeść...uważam, że to już sygnał, że jednak trzeba powoli myśleć o zmianie i wyjściu z tego oczyszczania, bo krzywda się dziać zaczyna. Co ma być będzie - nic na siłę, robię to dla siebie, a moje ciało samo mówi co i kiedy trzeba zmienić, choćby nawet psychika chciała na upartego te 14 dni to bunt ze strony ciała jest, i teraz pytanie gdzie tu ma byc równowaga i szczęście? Na razie czuję się mega dobrze, dobry humor od soboty nie opuszcza;-), ale pewnie do czasu aż ciało lub dusza nie ustąpi;-), także wiem, że 14 dni nie będzie na 100%. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  13. Gosiu blędy blędami, też je robię ;-), nie przejmuj się takimi błahostkami..Tęsknota..ja to na chwilę obecną: banany i orzechy, dalej awokado i pieczywo.Dwa ostatnie zwlaczam bo bez tego sie obejdę, ale dwa pierwsze...szkoda gadać;-). I teraz móiwsz coś co jest dla mnie ososbiście ważne i co powtarzam tysiac razy: TO JAKI STYL ŻYWIENIA WYBIERZEMY POWINNO ZALEŻEĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE OD NAS SAMYCH, NASZEGO CIAŁA I DUCHA. To, że podoba i fascynuje mnie i jest dobry dla mnie witarianizm nie znaczy, że kasz, stączkowców itp. nie będę jadła (forma gotowana, pieczona, smażona). Najważniejsze jest, że czuję potrzebę na to czy tamto. A być 100% witarianką i wciąż "grzeszyć" czymś smażonym, gotowanym czy pieczonym, mieć wyrzuty sumienia, karać się to nie tędy droga. Pokarm ma być dla nas samych zdrowy, i powodować miłe uczucia! Kasze u Dąbrowskiej są już na zdrowym żywieniu, sądzę, że i do makrobiotyki też warto zajrzeć. A kiszone - jemy na oczyszczaniu. To, co jest wspaniałe dla X, nie musi być smaczne dla Y, czy zdrowe dla Z i odwrotnie. Sztuka polega by znaleźć OPTYMALNĄ formę dla siebie samego. Osobiście nie wiem czy dałabym radę 100% surówki, więc nadal pozostanę na zdrowym żywieniu z dużą tendencją do surowego.
    Cieszę się, że propagujemy innym tą jeszcze mało znaną dietę;-).. i pomimo tysięcy kilometrów- jak sama widzisz warto.
    Lewatywy - też Tombaka przestudiowałam w tym kierunku. Po dzisiejszej rozmowie z koleżanką Agnieszką stwierdziłam, że znów patrzymy na nasze ciało: jeśli jesteśmy na sokach czy szejkach to lewatywę powinno się robić, a tak prowadząc inny system żywienia to TYLKO wtedy gdy czujemy potrzebę, gdy nie możemy się wypróżnić. Więc ja na razie z tym przystopuję, oczywiście też ze wzgledu na obecne oczyszczanie. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  14. Aneczko a powiedz mi kotku dlaczego orzechy trzeba moczyc przed jedzeniem?
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  15. Gosiu to ja może zrobię malutki post na ten temat, bo już kilka osób mnie o to pyta, więc chcę się solidniej przygotować do odpowiedzi;-), więc cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam, dzis 3 dzień mojej diety Pani Dąbrowskiej. Nigdzie nie znalazłam informacji czy gotowana kukurydza jest wskazana przy tej diecie czy jednak powinnam z niej zrezygnować. Z tekstu wnioskuję, że awokado przy tej diecie nie jest wskazane, dobrze myślę? Proszę o informacje. Pozdrawiam serdecznie. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda

      Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia Avocado niestety musisz odstawić bo ma tłuszcze, a na diecie nie spożywamy nic tłustego. Z kukurydzą zadałaś mądre pytanie...raczej odstawiłabym kukurydzę, ma trochę cukru. nie potrawię dać Ci 100% odpowiedzi, musze poszukac informacji na ten temat.

      pozdrawiam

      Usuń
    2. Tak z kukurydzy tez musisz niestey zrezygnować, tak jak napisałam wcześniej: cukier - a ten na diecie Dąbrowskiej odpada.

      Usuń
  17. To mnie właśnie trochę przeraża że z tylu produktów trzeba zrezygnować, które na pozór są nieszkodliwe takie jak np wyżej wymieniona kukurydza.

    OdpowiedzUsuń