Strony

czwartek, 15 grudnia 2011

Świąteczny stół - strategia jedzenia, jak nie przytyć w czasie świąt?


1122733-9-1322655380990_large
źródło: http://desdessi.blogg.no/
    
      Tego posta tak naprawdę nie planowałam, ale kilka osób, które świętują Boże Narodzenia pytało mnie o rady, co sądzę o przejedzeniu świątecznym. Stąd mały poradnik.

    Najważniejszy punkt: należy mieć świadomość, że święta kojarzą się nam z dobrobytem na stole, wynikającym z kultury, tradycji, ale i promocji przedświątecznych wielu produktów, które kupiliśmy niejednokrotnie w dość dużych ilościach i które zjeść trzeba.

    Nie zapominajmy, że święto brzuszka nie równa się niezdrowemu obżarstwu i przejadaniu. Nikt nie mówi, że święta są zielonym światłem do opychania się bez opamiętania. Nie wiem czy oby przypadkiem jeden z najlepszych lekarzy - Hipokrates powiedział, że najlepiej wstać od stołu nie będąc sytym do końca ;-).... Jeśli nawet nie masz typowych objawów przejedzenia, pamiętaj, że organizm nie zapomina, i nawet za kilka miesięcy możesz nagle zachorować na grypę, niestrawność wynikające z osłabienia systemu odporności i spalania zaległych resztek jedzenia.

    Zwrócić uwagę należy na fakt, że świątecznie jedzenie towarzyszy nam nie tylko przez 3 dni, ale kolejne, gdzie "dojadamy pozostałości", a następnie mamy kolejną wielką ucztę: Sylwestra... ;-) Dodajmy do tego wigilie w miejscach pracy, spotkania koleżeńskie...

     Poniższe porady zaczerpnęłam miedzy innymi z mojej ulubionej książki o surowym jedzeniu Surowa dieta oczyszczająca. Sposób na zdrowy organizm autorstwa Natalii Rose.


Strategia jedzenia potraw ze świątecznego stołu:





     Nie należy mieszać białek ze skrobiami. Dodawaj dużo soczystych warzyw, surówek, sałatek do każdego posiłku. Jeśli zastosujesz się do zasady: nie jem białka i skrobi w jednym posiłku - możesz spokojnie jeść tyle ile chcesz nie nadwyrężając możliwości trawiennych swojego organizmu.





     Ten punkt skierowany jest głównie do osób stosujących różnego rodzaju diety czy ogrniczających spożywanie niektórych pokarmów. Warto przygotować specjalności, które dla nas są dniem powszednim, ale dla pozostałych gości mogą się okazać nie lada atrakcją. Mając pod ręką nawet owoce, można po nie sięgnąć w momencie, gdy pozostali gości sięgają po tort, który dla nas na pewno nie jest wskazany.





    Jeśli niestety w jakiś sposób nie uda nam się zachować reguły łączenia pokarmów (nie mówię tu oczywiście o lenistwie) koniecznie pijemy sok - świeżo wyciśnięty, nie z kartonu! Dla pełnej regeneracji jemy owoce i warzywa przez cały wieczór, a kolejny dzień koniecznie spędzamy w towarzystwie potraw lekkich. Osobom na raw food polecam zostać cały następny dzień dla regeneracji sił.




    
      Przy tylu ciężkich posiłkach zjedzenie kolejnego ciężkiego posiłku (przy nie strawieniu jeszcze tych z poprzedniego dnia!) jest chyba ostatnią rzeczą jakiej potrzebujemy, dlatego śniadanie nie powinno się zaczynać kawą z mlekiem i śmietanką ale porządną porcją owoców, a nawet warzyw. Najlepiej surowych ;-) Wypij sok, lub szejka. Błonnik zawarty w surowym jedzeniu uratuje nasze jelita, tak samo jak enzymy, witaminy, minerały. Takie śniadanie postawi na nogi, ale przede wszystkim pomoże w trawieniu, oczyszczeniu jelit.





       Pamiętacie co pisałam na temat chlorofilu? Chlorofil - najważniejsza jego rola to hamowanie przemiany zdrowych komórek w nowotworowe, poza tym jako zielone warzywo uzupełnia naszą krew, ponieważ: struktura molekularna chlorofilu różni się tylko jednym molekułem od hemoglobiny w naszej krwi,
 Dlaczego warto do każdego posiłku zjadać zielone warzywo lub owoc? Oprócz dobroczynnego chlorofilu mają też czynne enzymy, które pomagają poradzić sobie z trudnymi i ciężki do strawienia potrawami świątecznymi. Poza tym wypełniają żołądek, więc zjemy mniej.




      O tym, że trzeba dobrze żuć każdy kęs - chyba każdy wie, dlatego pamiętajmy stosować to w praktyce. A stres? Zjazdy rodzinne, tematy, obowiązki ugoszczenia gości, dbania o całą oprawę, stres związany z chorobą itp. - wszystko się kumuluje. Pamiętajmy, że stres to reakcja obronna organizmu na to co przeżywamy, a widzieliście kiedyś, by człowiek czymś przestraszony, będący w sytuacji np. ratowania swojego życia sięgał po jedzenie?! Organizm zajęty jest wtedy czym innym, nawet nie myśli o trawieniu, a o trawieniu świątecznych -zazwyczaj ciężkich, tłustych potraw nie myśli w ogóle ;-).





     Przede wszystkim nie ma powodu by zjadać przy jednej uczcie wszystko co zostało podane na stół! Możesz zastosować dwie strategie: zjeść jedną potrawę pierwszego dnia, a drugą potrawę drugiego dnia (czasem te odgrzane sto razy smaczniejsze). Druga opcja: zjeść dwie potrawy, ale każdą o połowę mniejszą ilościowo.







     Święto brzuszka - sama jest stosuję. Ale uwaga: warunkiem zjedzenia tradycyjnej potrawy jest przestrzeganie wszystkich zasad dotychczasowego sposobu odżywiania. Jeśli jestem w 70-80% na raw food i przez 3 dni świąt będę spożywała potrawy surowe, makrobiotyczne, wegańskie - czyli takie jak dotychczas to w ramach święta brzuszka mogę sobie pozwolić na zjedzenia kawałka ciasta, bez żadnych szkód na zdrowiu czy samopoczuciu.




      Prosta zasada, która mówi: nie pogarszaj swojego posiłku. Często spotykam się z opinią: "zjadłem już tak dużo, że ten jeden kawałek ciasta nie zrobi różnicy i mogę go spokojnie zjeść". Stanowczo: NIE, nie możesz zejść! Przede wszystkim to lekko szkodliwe dla ciała ciastko może się okazać ogromnym balastem dla ciała, w którym jest już masę różnego jedzenia. To tak jak do ważonego produktu dodamy tylko 10 gram, a z 90 dkg zrobi nam się aż kilogram!! Albo coś na zasadzie: grosz do gorsza, a będzie kokosza, tylko w tym przypadku możemy nabawić  się w najlżejszej wersji niestrawności.





     Pijąc w trakcie posiłku wyrządzamy krzywdę naszemu żołądkowi. To nic, że w jamie ustnej wydaje nam się, że jedzenie jest lepiej trawione. Płyn rozcieńcza nasze soi trawienne, przez co organizm musi tak naprawdę dużo ciężej pracować, starając strawić posiłek. A im więcej organizm traci ił na trawienie tym mniej kilogramów trawimy i ciężej się czujemy.




      Również Krysia napisała kilka ciekawych przemyśleń i porad co do jedzenia w święta, zachęcam do przeczytania tutaj.

7 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za ten post :))

    To prawda , sama się łapię na tym , że gdy zjem coś neizdrowego , np cukier to pojawia się myśl : no skoro już dzisiaj jadłam ten niefajny cukier to mogę jeszcze zjeść inne niefajne coś :)
    Oczywiście to bzdura :)) tzn bzdurne podszepty mojego ukrytego łakomczuszka .

    Pozdrawiam bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Justyna
    Mam nadzieję, że zajrzałaś też do Krysi ;-).
    To co w tym roku jemy z głową? ;-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajrzałam , a jakże :)
    Tak z głową :) mam tendencję do objadania się , ale walczę :)
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Swatche pudrów Glamour Glow już jest http://pedzlem-malowane.blogspot.com/2011/12/glamour-glow-kryolan-swatche.html

    OdpowiedzUsuń
  5. oj ten post jest swietny Aniu dziekuje:)))))

    pozdrawiam wszystkich serdecznie<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Eweska

    Dziękuj ;-*. Narobiłaś mi smaka na kolejny kolor.




    Ewciu
    A proszę! i oby na zdrowie w tym roku!

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja się może tak lekko wtrącę, bo już to tu widzę któryś raz - chlorofil nie różni się od hemu tylko jednym molekułem (a dokładnie Tą Molekułą, która jest słowem rodzaju żeńskiego). To są niestety różne cząsteczki, począwszy od przyczepionego do chlorofilu długiego łańcucha a na różnej ilości wiązań podwójnych skończywszy. Zjedzony nie zamieni się w krew. Ma natomiast inną właściwość - choć nie wchłania się, to będąc w jelitach łączy się w nich niezupełnie zdrowymi substancjami zawartymi w pożywieniu i z nimi jest wydalany. Pisałem o tym na blogu wpis temu.

    A jeszcze co do musującego pudru do kąpieli - bardzo ciekawy pomysł, choć akurat mi najzupełniej wystarczą do kąpieli olejki, napary i piana robiona prysznicem.

    OdpowiedzUsuń